Rozdział 35

83 4 0
                                    

"Noc czarna, srebrna noc
Świat nieskończony
W czasie i przestrzeni.
Pośrodku Droga Mleczna
Któż po niej przechodzi?
To przechodzi ludzkie pojęcie."
Leopold Staff

*

Obudziło ją światło i świergot ptaków. Zazwyczaj wstawała o świcie, ale tym razem miała dość... intensywną noc i dlatego trochę zaspała. Musiało być już po ósmej, w końcu okna jej sypialni wychodziły na zachód. Pierwsze promienie wschodu tutaj nie docierały.

Obok niej na poduszce spoczywał Takako. W pierwszym odruchu miała ochotę zepchnąć go na podłogę, dla samej satysfakcji tego czynu, lecz powstrzymała się i zsunęła z posłania. Naga przeszła przez pokój i udała się do łazienki.

Gorący prysznic był tym, czego potrzebowała. Plan ostateczny, który został opracowany już dawno temu, zbliżał się z każdym dniem. Przygotowanie wszystkiego zajmowało ogrom czasu i energii, czuła się zmęczona między tym wszystkim, ale wiedziała, że się opłaca. Dla niej samej. Dla zaślepionej głupotą Hokage Ai. Dla wszystkich dzieciaków, przebywających na tej wyspie i ku zagładzie zdradzieckich Wiosek. Powoli nadchodził początek nowego świata, a to sprawiało, że była cały czas podekscytowana i choć ciężko pracowała, znajdowała w sobie siłę. Zrealizowanie planu było konieczne, by już zawsze mogli być szczęśliwi. Robiła to dla siebie, dla Ai, dla towarzysza, którego wybrała sobie jej siostra, choć on z całą pewnością nie popierał ich planu. Wiedziała jednak, że w przyszłości nawet zdrajcy im podziękują.

Szczęście zbliżało się do nich z każdym kolejnym dniem.

Wytarła ciało ręcznikiem, ubrała się w zwykłe, czarne dżinsy i białą bokserkę i opuściła łazienkę. Minęła śpiącego na łóżku Takako i opuściła swoje pokoje.

Korytarz był pusty. Przez wielkie okna, wychodzące na wschód, do jego wnętrza wlewało się oślepiające światło poranka. Idąc przyglądała się ogrodowi za oknem. Dziki i nieokiełznany, był piękny niczym zjawisko. Gdyby tu była ich siostra, ta, która teraz mieszka w Konosze, która posiada moc władania nad roślinami, ten ogród wyglądałby jeszcze piękniej.

Nagle, pośród zielonej trawy i wybujałych paproci, dostrzegła dwie sylwetki. Nie zdziwiło ją to, w tamtym miejscu przepływał strumyk. Skręciła ku oszklonym drzwiom i bosa wyszła do ogrodu. Minąwszy pierwszą gęstwinę zieleni dotarła do strumienia.

Mizune, ubrana w niebieską sukienkę, stała na wodzie, zmysłowo i powoli poruszając dłońmi, a cienkie strużki wody tańczyły wokół niej, układając się w rozmaite wzory, błyszczące w porannym słońcu. Na trawie przy brzegu strumyka siedział malutki Kazuo, obserwując dziewczynę z zachwytem w oczkach.

Asuka uśmiechnęła się do siebie i zbliżyła do chłopca. Malec spojrzał na nią, wyszczerzył ząbki, a potem znów zwrócił uwagę na Mizune.

- Jest piękna – szepnął, a Asuka zaśmiała się cicho. Ona również uwielbiała przyglądać się Mizune, kiedy ta ćwiczyła swoją moc. To było zachwycające, każda ich moc była zachwycająca.

- To prawda – przytaknęła, kładąc rękę na jego główce. Uwielbiała tego dzieciaka, nie mogła uwierzyć, że to słodkie, kruche stworzonko, chłopiec tak zdolny, tak obdarzony, był w łapach wstrętnych, brudnych ludzi. – Miałeś dziś koszmary? – spytała cicho. Kazuo spojrzał na nią ze strachem w oczkach, które natychmiast się zaszkliły.

- Miał – powiedziała nagle Mizune, obracając się ku nim. – Ale im zaradziliśmy, prawda? – zwróciła się do chłopca, który przytaknął i niezgrabnie podniósł się z ziemi. Przyczłapał do Asuki i objął jej szyję, wtulając małą twarzyczkę we włosy. Objęła go i pogłaskała po pleckach.

Nowa Generacja | NarutoDonde viven las historias. Descúbrelo ahora