Rozdział 1

174 8 0
                                    

„Wyobraź sobie szczęście.

Da się?

Wybierz miejsce na zasiew."

Edyta Solarczyk

*

Otworzyłem oczy i ponad burzą długich, ciemnych włosów, rozrzuconych kaskadą po poduszce spojrzałem na zegarek. Deja vu? Nie bardzo, ponieważ...

- Cholera, zaspałem! – ryknąłem, wyskakując spod kołdry jak oparzony. Moja żona tylko mruknęła coś przez sen i przewróciła się na drugi bok. Ubrałem się w pośpiechu i wybiegłem z sypialni. Wpadłem do kuchni, gdzie zastałem wszystkie moje dzieciaki. Mei trzymała Junichiego na kolanach, karmiąc go wczorajszą zupą, naprzeciw nich siedział Mintao, wcinając jakieś kanapki.

Zarąbałem synowi jedną z kanapek, a z lodówki wyciągnąłem sobie karton mleka.

- I jak tam? – zapytałem moje dzieci, otwierając mleko. Mei spojrzała na mnie jednym okiem.

- Przez kochanego braciszka się nie wyspałam – powiedziała, wskazując głową Mintao. Jej brat wykrzywił się nieznacznie, ale nie zabrał głosu. – Normalni ludzie nie wstają o szóstej rano, kiedy nie muszą.

Zaśmiałem się. Biedna Mei, ciekawe jak to jest, nie móc spać, bo nie śpi druga połowa twojego umysłu?

- Zamień się ze mną tato, to się przekonasz – odpowiedziała na moją myśl, a ja zrobiłem groźną minę. Nie lubiłem, kiedy używali swoich zdolności w domu. Mimo iż mogli to już robić bez przeszkód i niebezpieczeństwa, to ich zdolność była nieco wkurzająca. Nie powinni w ogóle się tego uczyć, takie było moje zdanie.

- To nie moja wina – powiedziała Mei, a Mintao raptownie poderwał głowę. – To przez brata. Włóczy się po nocach... i żeby chociaż miał jeszcze gust... Wciąż czuję ten przebrzydły malinowy błyszczyk...

Mówiła, nie zwracając uwagi na mordercze spojrzenie swojego brata. Zamrugałem i spojrzałem na zarumienionego syna.

- Jaki malinowy błyszczyk? – zainteresowałem się. Mintao zgniótł trzymaną przez siebie kanapkę, kiedy jego siostra zawołała śmiało:

- Jego dziewczyny!

- Dziewczyny? – powtórzyłem, zerkając na syna. Jego mina świadczyła o tym, że myślami gromił siostrę. Mei udawała jednak, że niczego nie słyszy. Nagle załapałem. – Dziewczyny! To będę miał synową?!

- Tato... - mruknął mój syn, czerwieniejąc jeszcze bardziej.

- No nie bądź taki skromny... - ośmieliłem go, przysuwając się do niego i dźgnąłem go łokciem, jedząc jednocześnie kanapkę. Przełknąłem to, co miałem w ustach. – To kim ona jest?

- To Nami – powiedziała natychmiast Mei, uśmiechając się tryumfalnie w stronę brata. Gwizdnąłem. No, no, no, nawet ja, stary pryk wiedziałem, że to jedna z najładniejszych dziewczyn w wiosce.

- Dajcie spokój! – warknął Mintao, a Junichi zaśmiał się, zsunął z kolan siostry i podszedł do mnie. Rozczochrałem mu blond grzywkę. Młodszy uśmiechnął się, przymykając pomarańczowe oczka.

- Mintao się zakochał? – zapytał.

- Aha – przytaknąłem.

- Mintao się zakochał? – powtórzyła moja żona, wchodząc do kuchni. Junichi poczłapał do niej i wyciągnął rączki. Wzięła go na ręce i pocałowała w rumiany policzek. – No to w kim się zakochał Mintao? – wróciła do tematu.

- Jeny! – jęknął Mintao, uderzając czołem w blat stołu. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Podszedłem do mojej żony i ucałowałem jej nadstawiony policzek. Jeszcze raz rozczochrałem grzywkę młodszemu synowi.

Nowa Generacja | NarutoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum