Rozdział 31

71 3 0
                                    

„Nic dwa razy się nie zdarza

I nie zdarzy. Z tej przyczyny

Zrodziliśmy się bez wprawy

I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli

Najtępszymi w szkole świata,

Nie będziemy repetować

Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,

Nie ma dwóch podobnych nocy,

Dwóch tych samych pocałunków,

Dwóch jednakich spojrzeń w oczy."

W. Szymborska

*

Mei Uzumaki siedziała na wysokim stołku w Ichiraku Ramen, przyglądając się, jak Shan wciąga czwartą dokładkę. Ona zmieściła w siebie tylko dwie porcje; co do Shana, obawiała się, że jeszcze trochę tu posiedzą. Właścicielka jadłodajni co rusz pytała chłopaka, czy czegoś jeszcze sobie przypadkiem nie życzy. Wszyscy doskonale wiedzieli, ile Uchiha potrafi zjeść, zwłaszcza ramen. W tym względzie chyba tylko ojciec Mei był lepszy i jadł więcej.

- A więc... - wymamrotał Shan po wciągnięciu w siebie kolejnej porcji makaronu – mówisz, że czworo? Dwie laski, jedna super dupa i dwóch kolesi, jeden dzieciak i jeden jakiś mroczny typek spod ciemnej gwiazdy?

- Koleś wkurza Mintao jak nie wiem co... - Mei zachichotała, opierając się o blat i przyglądając przyjacielowi. – Działa mu na nerwy, bo nazywa go „lalusiem".

- Cóż, oboje musimy przyznać, że twój brat nie jest do końca męski...

Mei parsknęła śmiechem, a potem zmarszczyła czoło.

- Stwierdził, że przestanie się do ciebie odzywać – powiedziała, a Shan wywrócił oczami.

- I do tego strzela fochy. Widzisz, mam rację.

Mei przymknęła oczy, parskając śmiechem, a potem położyła się na blacie.

- Jesteś zmęczona? – spytał Shan z troską. Potrząsnęła głową.

- Ostatnio znów mieliśmy napad bólu głowy – powiedziała. – W dodatku miałam dużo pracy z Shimamurą. On teraz biega między gabinetem Hokege, biblioteką a szpitalem.

- Był też u nas w domu – powiedział Shan, odstawiając pustą miskę i klepiąc się po pełnym brzuchu. – Mama go lubi, choć patrzy na niego trochę podejrzliwie, bo na nim też Szalona się niejeden raz przejechała. W każdym razie chłopina się stara i Szalonej jakby się nieco poprawiło. Więcej je i w ogóle, nie płacze już tyle... - Shan nagle westchnął, a potem spojrzał na nią smutno. – Moja rodzinka nie może być normalna, co nie?

- A moja jest? – odparła pytaniem Mei. Shan wzruszył ramionami.

- Nie wierzę, że to powiem, ale chciałbym, by ojciec już wrócił. On ma na Szaloną duży wpływ. Jego obecność i obecność tego Shimamury i może by wróciła do domu...

- Martwisz się o nią – zauważyła Mei. Shan po raz kolejny wzruszył ramionami.

- Jest moją siostrą, to chyba normalne, nie? Może nie jestem jakoś szczególnie rodzinny, ale w końcu to moja starsza siostra.

- Ja też nie lubię mojego durnego brata, ale źle mu nie życzę – odparła, śmiejąc się i dostając jednocześnie mentalny opieprz od Mintao za nazywanie go „durnym".

Nowa Generacja | NarutoUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum