Rozdział 2

120 9 0
                                    

„Mój pierwszy wiersz?

Byłem dzieckiem, gdy zapytałem:

- dlaczego jabłko ma tylko głowę?"

Tomasz Jasturn

*

Do domu doszedłem w kilkanaście minut. Nie spieszyło mi się, miałem ochotę na spacer. Kiedy ściągałem buty w naszej sionce, czułem zapach ryżu, przyjemnie roznoszący się po całym domu. Ledwo odwiesiłem na wieszak swój płaszcz, ze swojego pokoiku wypadł Junichi i ze śmiechem rzucił mi się w ramiona. Złapałem go i podniosłem, a on objął mnie za szyję i natychmiast zaczął chłonąć moją chakrę.

- Hej, hej, hej! – zawołałem, a on zaśmiał się i wtulił we mnie. Był straszliwym pieszczochem, głównie z powodu Mei i Sharony, które przyzwyczaiły go do nieustannego przytulania, twierdząc, że jest słodki. – Znowu nie będziesz chciał jeść – powiedziałem do niego. Junichi zmarszczył nosek i zaczął nim ocierać o mój nos. Potrząsnąłem głową.

- Jus jadłem, mama zrobiła lys z wasywami.

- Mówi się „ryż" i „warzywami". Masz pięć lat, jesteś dużym chłopcem. Ani Mei ani Mintao się nie pieścili – tłumaczyłem mu, niosąc go do kuchni.

- Ja się nie piescę! – zaprotestował, kiedy weszliśmy do kuchni, w której była tylko Hinata. Moja żona uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem ten gest, sadzając Junichiego na brzegu stołu. Synek zaczął wymachiwać nóżkami, patrząc na mnie.

- Owszem, pieścisz się! – powiedziałem, kucając przed nim. Spojrzał na mnie z góry, szczerząc do mnie rząd bialutkich ząbków. – Jak idzie nauka kolorów?

- Ja nie widzę lusnicy mięcy kubkami, któle pokasuje mi mama – powiedział naburmuszony, splatając rączki na piersi. Zerknąłem na Hinatę, a ona lekko pokręciła głową. – Nie mają one kololów. Mama jest niebieska, tata cerwono-złoto-niebieski, Mei jest niebieska i zółta... mówiłem, ze znam kololy! Nikt mnie nie słucha! – Ostatnie zdanie zabrzmiało jak wyrzut. Hinata zbliżyła się do niego i pogłaskała go po głowie.

- Oczywiście, że cię słuchamy, skarbie – powiedziała i pocałowała go w policzek. Junichi uśmiechnął się, zadowolony z kolejnej pieszczoty, po czym zeskoczył ze stołu i pobiegł do siebie, krzycząc coś o żołnierzach, o których zapomniał na śmierć. Ja natomiast usiadłem przy stole i spojrzałem na moją żonę, która nakładała mi kolację na talerz.

- Nie rozpoznał żadnego koloru? – zapytałem, a ona zerknęła na mnie ze łzami w oczach. Nie poruszyłem się, kiedy podeszła, postawiła przede mną talerz i usiadła mi na kolanach. Głaskałem ją po głowie, kiedy płakała mi w ramię.

- S-sakura mówiła... – wychlipała – że... że Junichi w ogóle nie widzi kolorów. Że... że widzi na czarno-biało! A b-bliźniaki... nie potrafią tego stwieeerdzić!

Pokiwałem głową, przytulając Hinatę. Nie była to jakaś wielka tragedia, ale to też było upośledzenie. Nikt z nas nie wiedział, czym to jest spowodowane. Junichi był inteligentny, liczył już i powoli czytał, miał też widoczne zadatki na dobrego shinobi. Ale kiedy stawiało się przed nim dwa kubki, jeden żółty, a drugi niebieski i pytało się, jakie mają kolory, nie rozumiał i odpowiadał, że są takie same. Za to posługiwał się nazwami kolorów, określając chakrę, którą pochłaniał. Hinata była dla niego niebieska, ja niebiesko-złoto-czerwony. Klan Uchiha miał czerwone oczy nawet bez aktywnego Sharingana, a Maya była biała. Ale to nie było wszystko, co potrafił. Kiedy rankiem wchodziło się do jego pokoju, na podłodze leżały martwe owady, z których wysysał energię, a od pięciu lat Hinata nie mogła wyhodować w naszym domu żadnego kwiata, bo wszystkie więdły. Na razie Junichi był jeszcze zbyt mały, by mógł zdawać sobie sprawę z ogromu swojej mocy, a my za wszelką cenę staraliśmy się go chronić, a także chronić przed nim otoczenie. Już raz pozbawił przytomności Hinatę, a niecałe pół roku temu prawie wysłał na drugi świat Akamaru, przez co Kiba przestał go do nas przyprowadzać. Nie mówiąc już o tym, że zabił swojego kanarka i od tamtej pory nie kupujemy mu żadnych zwierzątek. Mały nie umiał zapanować nad swoimi zdolnościami, wchłaniał każdy rodzaj energii, z jakim się spotkał, nie ważne, czy była to chakra płynąca w ludzkich żyłach, czy energia natury, pochodząca od roślin czy zwierząt.

Nowa Generacja | NarutoWhere stories live. Discover now