Rozdział 26

66 4 0
                                    

„Przeczuwam go za pasmem gór

I tam gdzie wodospadów huk

Lecz ciągle słyszę ten rozsądku sygnał

Solidny mąż co trwały dom

Wznieść dla mnie będzie mógł

Nie troszcząc się, że dziś go z serca wygnał

Ten za łukiem rzeki świat

Ten za łukiem rzeki inny świat"

*

Shan Uchiha otworzył oczy i spojrzał na sufit w salonie państwa Uzumakich, czując na sobie przyjemny ciężar. Przeniósł spojrzenie w dół, na leżącą na nim Mei i uśmiechnął się do siebie. Wyciągnął rękę i odgarnął jej włosy z czoła, spoglądając na jej spokojną twarz, na którą padały promienie porannego słońca, wdzierające się do środka przez jedno z okien. Mei była o wiele ładniejsza, kiedy spała, głównie dlatego, że milczała.

Dziewczyna momentalnie uniosła głowę i spojrzała na niego oczami zimnymi niczym lód.

- Kto – wycedziła – niby jest ładniejszy, kiedy śpi?

Rozejrzał się spanikowany, ale przecież nie było tu nikogo i nikt nie mógł go uratować.

- Eeee... wiesz, normalni ludzie nie czytają innym w myślach, więc nie zmuszaj mnie, bym przepraszał cię za myślenie... - wymamrotał, przełykając ślinę. Mei prychnęła.

- Dzięki za utwierdzenie mnie w przekonaniu, iż jestem nienormalna – powiedziała obrażona, po czym zsunęła się z niego i usiadła. Zmarszczył nos, podpierając się na łokciach.

- Coś się stało? – zapytał.

- Mintao się wczoraj dowiedział, że faktycznie jesteśmy nienormalni – wymamrotała, skubiąc palcami skraj koca. Shan zaśmiał się.

- Wcale się nie dziwię, każdy kto zna twojego brata wie, że jest on nienormalny – powiedział wesoło. Mei zaśmiała się głośno.

- Mintao dziękuje ci za uroczy komplement – przekazała mu, a Shan wyciągnął rękę i potargał jej jeszcze bardziej i tak już roztrzepaną grzywkę.

- Powiedz mu, że nie ma za co, zawsze jestem do usług. – Shan pochylił głowę, jakby się kłaniał, a Mei jedynie znów prychnęła, niczym rozjuszona kotka.

- Nie powinieneś się spieszyć do pracy? – zapytała zjadliwie.

- Powinienem – odparł z uśmiechem. I tak się spóźniał, Shikamaru-sensei i Ban zapewne nie spodziewali się po nim niczego innego. Poza tym ten pierwszy również nie zawsze docierał na czas.

- Boże, w czyich rękach mój ojciec zostawił tę wioskę! – westchnęła Mei, wznosząc ręce do nieba. Potem pokręciła głową i wstała. Shan przyglądał jej się z uśmiechem, który nie schodził mu z twarzy. – Chcesz śniadanie?

- Jasne, że chcę! – odparł Uchiha.

Zeszli z kanapy i skierowali się do kuchni. Tam Shan natychmiast zainstalował się przy kuchennym stole państwa Uzumakich, patrząc na Mei z szerokim uśmiechem. Dziewczyna tylko prychnęła, widząc jego zadowolenie, po czym zaczęła krzątać się po kuchni. Niedługo później dostał talerz kanapek z serem i szynką oraz kubek kawy.

- Dzięki – powiedział. – Tu siada twój ojciec? – zapytał, rozwalając się w krześle. Mei skinęła głową.

- Tak.

- Wow, od razu się czuję, jakbym miał władzę – rzekł. – Trochę tak, jakbym siedział w jego fotelu w gabinecie...

- Ten fotel mógłby być twój – zauważyła, krojąc sobie ogórka. Shan prychnął.

Nowa Generacja | Narutoजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें