Jak zeszłam z powrotem na dół, usiadłam na swoim miejscu i spojrzałam na jedzenie na talerzu.
- Wszystko w porządku?
Ivan się do mnie pochylił, wiec się uśmiechnęłam i kiwnęłam głową.
- Widzę że nie.
- Po prostu nie mogłam spać.
Pocałował mnie delikatnie w usta i kiwnął głową, ciągle mi się przyglądając.
- Jasne, mogę zostać na noc, jeśli...
- Jak chcesz.
- Widzę że coś jest nie tak... Zrobiłem coś? Nagle przestałaś się odzywać.
Naprawdę nie chcę go odpychać.
- Możesz na mnie spojrzeć, proszę?
Podniosłam na niego wzrok, a on się uśmiechnął i złapał moje ręce.
- Bądź ze mną szczera.
- Nic się nie dzieje, naprawdę. Jake zaproponował żebym gdzieś z tobą wyjechała... Gdzie chcę.
- Okej, gdzie chcesz pojechać?
- Hiszpania?
- Kurwa, ja płacę, a ta wybiera Hiszpanię? Kobieto masz Hawaje, Malediwy, Zanzibar, jebany Cypr.
- Spoko, Zanzibar, tatku.
Chamsko się uśmiechnęłam, a on dał mi ogromny plik pieniędzy. Kurwa, nie wierzę.
- Prezent świąteczny. Trzydzieści tysięcy.
Rozchyliłam usta, tak samo mama.
- Halo jestem twoją żoną, do cholery, i nawet nie dostałam jebanego prezentu.
- Co?
- No! Nic od ciebie nie było!
Zastanowił się chwilę i wstał. Jestem ciekawa czy zapomniał.
- Zapomniałem dać pod choinkę. Ja pierdole.
Dał mamie ogromne pudło, więc uniosła brwi i się lekko uśmiechnęła.
- Co to jest?
Zaczęła otwierać po kolei pudła, bo oczywiście to pewnie jest mała rzecz opakowana a milion pudeł.
W końcu jak udało jej się to odpakować, uśmiechnęłam się, widząc jakąś płytę. O kurwa. Nagrał jej piosenkę? Jakby, pudełko jest różowe z brokatem i różnymi naklejkami. Otworzyła pudełko i przeniosła wzrok na Jake'a.- To jest filmik, ale nie przy całej rodzinie. Albo bardziej nie przy Luisie.
Zerknęła na Luisa i westchnęła, a widząc jak trzęsą jej się ręce, wytrzeszczyłam oczy. Powie mu. O kurwa.
- Mamo nie musisz tego robić.
Pov. Sophie.