84. "Przyjacielem, a nie ojcem."

1.2K 130 16
                                    

- Wybraliście imię?

- Jeszcze nie... Ale możesz nam pomóc.

- Podoba mi się Nicolas. Nowy chłopak chodzi ze mną do szkoły i ma tak właśnie na imię, ładne. Każdy mówi do niego Nico.

- Ładne, podoba mi się.

Jake pokiwał głową, a ja zmarszczyłam brwi. Mi tak średnio.

- Jak dla psa. Ludzie często Nico nazywają psa.

- Każdym imieniem można nazwać psa. Pies Hope też na pewno istnieje.

- Ale Nico dla psa jest oczywiste. Przecież mieliśmy psa Nico. Bardziej twój ojciec miał.

Pokiwała głową i usiadła na krześle. Tęskni za nim... Pamiętam jak Nico zdechł, ja pierdole to było piekło.

- Mi się podoba Nico.

Pielęgniarka wzięła go ode mnie i się uśmiechnęła, przez co ja też. Jestem cholernie szczęśliwa, ale też zmęczona.

- Położę go z innymi dziećmi i go umyjemy...

- Jasne.

- Dobra, a my Ci damy odpocząć.

Zaczął dzwonić Jake'owi telefon, więc na mnie zerknął i odebrał, wychodząc na korytarz.

- Hope... Nie bądź na niego cięta.

- Postrzelił tatę.

- Zdaję sobie z tego sprawę, ale...

- Nie broń go proszę cię...

Kiwnęłam głową, patrząc przed siebie, a po tym znowu na nią spojrzałam.

- Nie chcę żebyś czuła się odrzucona... Wiem że pewnie teraz będę dużo czasu poświęcać nowemu dziecku, ale pamiętaj że zawsze możesz do mnie przyjść i ze mną porozmawiać. To, że będę z nim więcej siedzieć nie znaczy że ty będziesz mniej ważna.

Pokiwała głową i się lekko uśmiechnęła, łapiąc mnie za rękę.

- Odpocznij...

Jake tu z powrotem wszedł, chowając telefon do kieszeni.

- Kto dzwonił?

Spytałam, a on się uśmiechnął.

- Joe, pytał co się dzieje że mnie nie ma w hangarze.

- Jedź do nich... Ja się prześpię.

Pokiwał głową, całując mnie w czoło i się zaśmiał, kręcąc głową. Chyba dalej nie może w to uwierzyć.

- Przywieźć ci coś później?

- Mam ochotę na McDonald'sa... Proooszę.

- Nie ma mowy. Przywiozę ci jakieś soczki owocowe, albo jogurty.

- Ooo, a może jogurt z brzoskwinką?

- Zapamiętam.

Hope się podniosła, patrząc w telefon.

- Lecę, Tyler przyjechał. Zadzwoń jakbyś czegoś potrzebowała.

Pokiwałam głową, a ona wyszła. Jest wściekła na Jake'a i to mocno. Spojrzałam na niego i uniosłam brwi.

- Jakey?

- Wiem że jest wkurzona, ale co mam zrobić? Kwiatki nie pomogą.

- Porozmawiaj z nią, no jezu.

- Nie przejmuj się tym, odpoczywaj sobie. Będę za jakieś trzy godziny.

Pocałował mnie i poszedł, a ja westchnęłam i się położyłam.

One Girl - Two Faces 2Where stories live. Discover now