Jak przyszła pora na prezenty, usiadłam na kanapie i pokręciłam głową. Nie mam na to wszystko ochoty. Jake usiadł obok mnie, a z drugiej strony kurwa Luis. Ja pierdoooleee.
Jason do mnie podszedł i dał mi prezent, tak samo jeszcze dwa razy.Hope po chwili pisnęła i szeroko się uśmiechnęła, mocno przytulając mnie, a po tym Jake'a.
- Samochód! I to Jeep! Jezu dziękuję...
- Mieliśmy uzgadniać takie prezenty.
Luis powiedział, ale się nie odezwałam i lekko uśmiechnęłam do Hope.
Dosłownie po paru minutach znowu pisnęła, przez co się uśmiechnęłam i pokręciłam głową.- Bilety na koncert Nicki Minaj! O mój boże!
To nie od nas. Luis. Skąd wiedział o tym koncercie? Wybiegła przed dom, więc Luis też, ale Jake na mnie spojrzał.
- Naprawdę nie chcę się kłócić w święta...
- Nie kłócimy się.
Ani razu na niego nie spojrzałam od rozmowy z Luisem.
- Sophie kurwa... Proszę cię porozmawiaj ze mną. Co ci powiedział? Widzę jak się zachowujesz. Robisz tak jak się czegoś wstydzisz.
Pokręciłam głową, a on westchnął i przetarł twarz.
- Ukrywasz coś... I to związanego z Luisem. Wrócił i nagle kurwa dziwnie się zachowujesz. To nie jest przypadek, oboje o tym wiemy.
Nie odezwałam się, tylko otworzyłam swój prezent, a tu zobaczyłam dosłownie klucz od jakiś drzwi i album ze zdjęciami. To od Luisa. Od razu odłożyłam to na bok, a Jake się zaśmiał.
- Okej, dał Ci klucz. Chce żebyś się do niego wprowadziła.
- Jake proszę cię...
- Ja cię kurwa proszę. Co ci powiedział? Sophie planujemy ślub, powinienem wiedzieć co ci powiedział facet, do którego zawsze miałaś słabość i dlaczego chce żebyś się do niego wprowadziła.
- Nie powiem Ci tego teraz.
Podniósł się i podszedł do Luisa, pchając go do drzwi. No kurwa... Poszłam do nich i złapałam od razu Jake'a za rękę.
- Co jej powiedziałeś?
- Jake, przestań.
- Co jej, kurwa, powiedziałeś? Możemy to załatwić miło, albo przeciwnie.
- Stary nie wpierdalaj się.
Jake powoli podwinął rękawy, kiwając głową. No kurwa... Nie powiem mu przecież tego.
- Rozumiem, czyli przeciwnie. Wracasz kurwa po ponad roku i jesteś pięć minut, a potrafisz rozpierdolić wszystko.
Zamachnął się, więc złapałam jego rękę i westchnęłam.
- Jake proszę cię...
- Też cię proszę, Sophie! Mam się domyślać? Myślisz że to jest fajne uczucie? Odpychasz mnie i dziwnie się zachowujesz, a ja nie wiem dlaczego. Rozumiem każdego innego, ale nie jeśli chodzi o niego. Nie będę się kurwa domyślał i zastanawiał czy wolisz jego. Kiedyś już była taka sytuacja i nie chcę powtórki. Ufam Ci jak nikomu innemu, ale nie w sprawie Luisa.
Hope do nas podeszła z samochodu i pokręciła głową.
- Jaka powtórka? Co się dzieje?
- Nic. Dziękuję za takie święta, do cholery.
- Jake...
Dostal wiadomość, więc wyjął telefon i po nas spojrzał.
- Powiedział że dalej cię kocha, że chce z tobą być i to naprawić, a ty się kurwa nad tym zastanawiasz. Wesołych świąt.