Jak podjechaliśmy do niego, od razu wysiadłam i do niego wymierzyłam.
- Co jej zrobiłeś?!
- Nic.
- Trafiła do szpitala, do cholery! Co jej zrobiłeś?!
- Nic, wyszła nagle. Nie wiem co się jej stało.
- Powinnam to zrobić dawno temu.
- Bianca. Nie rób tego.
Od razu powiedział, cofając się. Wiedział wtedy że nie strzelę... Był wtedy pewien. Strzeliłam mu w ramię i westchnęłam. Nie wiem czy go tak zostawić, czy dobić... Chyba wolę nie ryzykować.
- Za chwilę przyjedzie o wiele więcej osób, niż sobie w ogóle wyobrażasz... Wycofaj się.
Pokręciłam głową, a Diego pociągnął mnie za rękę i westchnął.
- Mała... Sam to załatwię. Chodź...
- Pozwolisz żeby ranił jeszcze bardziej Sophie?!
- Nie pozwolę, żeby tobie coś się stało. Nie zbliży się już do Sophie. Potrzebuje nas.
Kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu, a Diego westchnął i ruszył. Będę żałować że znowu tego nie załatwiłam do końca. Powinnam mu strzelić w łeb i nic więcej. Diego mnie ostatnio wkurwia, nie obchodzi go totalnie nic. Nawet teraz, zamiast on się pierwszy odezwać, ja musiałam wszystko zrobić.
W szpitalu jak weszłam, rozejrzałam się za chłopakami, nie ma tu żadnego z nich.
- Przepraszam, moja córka tu trafiła... Sophie Rossi.
- Pierwsze piętro, lekarz poinformuje panią co i jak.
- Dziękuję bardzo.
Poszłam tam, nie czekając na Diego, a tu wszystkich zobaczyłam. Kelly, Luisa, Mateo i Caleba.
- Ktoś wie co z nią?
- Jest w śpiączce. Powinna się za niedługo obudzić.
Mateo powiedział, więc pokiwałam głową i westchnęłam, siadając obok Luisa.
- Jak to robisz, że Sophie ma do ciebie aż taką słabość? Nie rozumiem tego... Nawet do Diego tak nie ma, a ty... Nie potrafi ci odmówić.
- Urok osobisty.
Zaśmiał się, więc pokręciłam głową.
- Odmówiła ci kiedykolwiek?
- Dużo razy.
- I faktycznie stanęło na jej nie, czy odpuszczała?
- Odpuszczała.
Diego usiadł zupełnie gdzieś indziej i przetarł twarz. Luis to zauważył. Zawsze zauważa.
- Wszystko między wami okej?
- Mniej więcej.
Lekarz wyszedł, więc do niego podeszłam.
- Obudziła się... Można do niej wejść, ale pojedynczo. I najlepiej nie osoby, przez które się denerwuje. Przez jakiś czas może mieć trudności z mówieniem.
Uśmiechnął się, więc od razu weszłam.
- Hej kochanie.
Napiła się wody, marszcząc brwi. Ma jakiś ślad na szyi... To sznurek?
- Nic się nie stało, nie przejmuj się. Luis jest.
Kiwnęłam głową, odwracając wzrok. Nie mam pojęcia co jej powiedzieć.
![](https://img.wattpad.com/cover/293154057-288-k41041.jpg)