12. „Zabił całą jego rodzinę!"

1K 108 6
                                    

Jak podjechaliśmy do niego, od razu wysiadłam i do niego wymierzyłam.

- Co jej zrobiłeś?!

- Nic.

- Trafiła do szpitala, do cholery! Co jej zrobiłeś?!

- Nic, wyszła nagle. Nie wiem co się jej stało.

- Powinnam to zrobić dawno temu.

- Bianca. Nie rób tego.

Od razu powiedział, cofając się. Wiedział wtedy że nie strzelę... Był wtedy pewien. Strzeliłam mu w ramię i westchnęłam. Nie wiem czy go tak zostawić, czy dobić... Chyba wolę nie ryzykować.

- Za chwilę przyjedzie o wiele więcej osób, niż sobie w ogóle wyobrażasz... Wycofaj się.

Pokręciłam głową, a Diego pociągnął mnie za rękę i westchnął.

- Mała... Sam to załatwię. Chodź...

- Pozwolisz żeby ranił jeszcze bardziej Sophie?!

- Nie pozwolę, żeby tobie coś się stało. Nie zbliży się już do Sophie. Potrzebuje nas.

Kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu, a Diego westchnął i ruszył. Będę żałować że znowu tego nie załatwiłam do końca. Powinnam mu strzelić w łeb i nic więcej. Diego mnie ostatnio wkurwia, nie obchodzi go totalnie nic. Nawet teraz, zamiast on się pierwszy odezwać, ja musiałam wszystko zrobić.

W szpitalu jak weszłam, rozejrzałam się za chłopakami, nie ma tu żadnego z nich.

- Przepraszam, moja córka tu trafiła... Sophie Rossi.

- Pierwsze piętro, lekarz poinformuje panią co i jak.

- Dziękuję bardzo.

Poszłam tam, nie czekając na Diego, a tu wszystkich zobaczyłam. Kelly, Luisa, Mateo i Caleba.

- Ktoś wie co z nią?

- Jest w śpiączce. Powinna się za niedługo obudzić.

Mateo powiedział, więc pokiwałam głową i westchnęłam, siadając obok Luisa.

- Jak to robisz, że Sophie ma do ciebie aż taką słabość? Nie rozumiem tego... Nawet do Diego tak nie ma, a ty... Nie potrafi ci odmówić.

- Urok osobisty.

Zaśmiał się, więc pokręciłam głową.

- Odmówiła ci kiedykolwiek?

- Dużo razy.

- I faktycznie stanęło na jej nie, czy odpuszczała?

- Odpuszczała.

Diego usiadł zupełnie gdzieś indziej i przetarł twarz. Luis to zauważył. Zawsze zauważa.

- Wszystko między wami okej?

- Mniej więcej.

Lekarz wyszedł, więc do niego podeszłam.

- Obudziła się... Można do niej wejść, ale pojedynczo. I najlepiej nie osoby, przez które się denerwuje. Przez jakiś czas może mieć trudności z mówieniem.

Uśmiechnął się, więc od razu weszłam.

- Hej kochanie.

Napiła się wody, marszcząc brwi. Ma jakiś ślad na szyi... To sznurek?

- Nic się nie stało, nie przejmuj się. Luis jest.

Kiwnęłam głową, odwracając wzrok. Nie mam pojęcia co jej powiedzieć.

One Girl - Two Faces 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz