Pov. Sophie.
Weszłam do domu, a tu zerknęłam na tatę i uniosłam brwi, widząc jego minę.
- Kochanie... Usiądziesz?
- Mhm... Jasne.
Zrobiłam to, a on pokręcił głową i przesunął w moją stronę samarkę którą mu dałam.
- Jest z amfetaminą.
- Okej, co w związku z tym?
- Sophie... Nie podoba mi się on. Naprawdę...
- O mój boże, możesz skończyć? Nikt Ci się nie podoba kogo poznam! Luisa od zawsze nie lubisz bo na pewno w wieku dziesięciu lat dobierał mi się do majtek!
- Nie o to chodzi.
- Nie jestem już małym dzieckiem!
- To się nie zachowuj jak małe dziecko, Sophie! Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.
- A ja nie chcę, żebyś się wtrącał. Zrozum to w końcu. I zgadnij co! Nie jestem dziewicą już od bardzo dawna, więc się uspokój.
Wstałam, a on pokręcił głową.
- Nie skończyłem.
- Ja tak.
- Nigdzie nie wychodzisz.
- Wychodzę do Jake'a.
- Sophie, do cholery!
Mocno uderzył w szklany stół,który od razu się zbił, więc na niego spojrzałam i zeszła tu mama.
- Co tu się dzieje?
- Wcisnął Ci zioło z amfetaminą! Myślisz że to normalne?!
- Może nie miał pojęcia że nie jest czysta! On to tylko sprzedaje!
Wyszłam stąd, trzaskając drzwiami i pokręciłam głową, idąc powoli do Jake'a. Nienawidzę się kłócić z tatą... Ale bez przesady, po co się wtrąca w moje związki? Luis nie, James nie, Jake nie. Nikt mu nie pasuje.
Ja:
Mogę wpaść za dziesięć minut?Pizza 😋:
JasneUśmiechnęłam się i spróbowałam się uspokoić. Nie potrafię...
U Jake'a usiadłam na kanapie, a on się uśmiechnął i na mnie spojrzał.
- Coś nie tak?
- Masz może te.. Ecstasy?
- Nie, została mi kokaina.
Kiwnęłam głową, a on to wyjął skądś i położył na stole.
- Podnosi na duchu, jeśli byś potrzebowała.
Obiecałam... Kurwa... Zerknęłam na niego i przetarłam twarz, czując się naprawdę okropnie. Zaniedbuję ostatnio wszystko. Nie pływam, pokłóciłam się teraz z tatą, ze szkołą lepiej mi nie idzie, z każdym mam gorszy kontakt...
Kiwnęłam głową, a on usiadł obok mnie i zrobił dwie kreski.- Po jednej.
- Jak to się...
Zwinął banknot w rulonik i najpierw on wciągnął, więc wzięłam od niego banknot i zmarszczyłam brwi, robiąc identycznie jak on i westchnęłam, a on się zaśmiał i przejechał palcem po moim nosie. Byłam brudna, na pewno.
Po chwili poczułam się o wiele lepiej. Serio... Mam dobry nastrój. Zajebisty. Zaśmiałam się i położyłam głowę na jego ramieniu i westchnęłam, kiedy zaczął mi dzwonić telefon. To Luis.
![](https://img.wattpad.com/cover/293154057-288-k41041.jpg)