Rozłączyłam się i położyłam, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Luis się zaśmiał i schował pod łóżkiem, kiedy ktoś tu wszedł.
- Hej młoda... - tata westchnął - masz chwilę?
- Nie.
- Postaraj się mnie zrozumieć. Ty byś miała wyjebane, jakby twoja córka zaczęła ćpać i...
- Bym ją wspierała, a ty miałeś właśnie wyjebane. Jedyne co to wolałeś się drzeć.
- Nie wiedziałem co zrobić. Działałem pod wpływem emocji. Dobrze wiesz że cię kocham.
- Jestem zmęczona.
Odwróciłam wzrok, a on westchnął i złapał mnie za rękę, ale ją od razu wzięłam.
- Sophie...
- Nasłałeś na Jake'a jakiegoś idiotę! Tak się nie robi, do cholery! Myślisz że on się da? Mogę się założyć że wróci cały i zdrowy.
- Namieszał Ci w głowie. Nie widzisz tego? Wciągnął cię w ćpanie, spójrz co z tobą zrobił... Sophie zaufaj mi, proszę cię, i trzymaj się od niego z daleka. Nie mówię teraz jako ojciec, który nie chce, żebyś miała chłopaka, tylko ojciec, który Ci naprawdę dobrze radzi... Nie jest bezpieczny.
- Wyjdź.
- Przemyśl to. Jake jest cholernie niebezpieczną osobą. Nie chcę, żeby coś Ci zrobił gorszego od tych siniaków.
Pocałował mnie w czoło i wyszedł, więc Luis wyszedł spod łóżka, śmiejąc się.
- Wiedział że tu jestem.
- Co?
- Specjalnie mnie kopał i szturchał nogą.
I pozwolił mu zostać? Nic nie powiedział? Westchnęłam i go przytuliłam, od razu podnosząc na niego wzrok, a on mnie pocałował w usta. Kurwa. Jestem z Jake'iem... Ale to Luis.
- Nie miałem zamiaru tego zrobić, celowałem w czoło. Nie moja wina, że podniosłaś głowę.
- Jest okej.
Uśmiechnęłam się lekko, kiedy coś mi przyszło na telefonie.
Pov. Luis.
Spojrzała na telefon, a po tym od razu się zerwała, więc poszedłem za nią. Co jest? Na dole zerknąłem na Diego z Blake'iem, którzy są wkurwieni i to mocno. Serio, nigdy nie widziałem takiego Diego.
- Sophie nie wychodź.
Diego od razu powiedział, a ona wybiegła, więc spojrzałem za okno. Jake tam stoi przy samochodzie. Kurwa. Ja pierdole. Stoi jebany z kwiatami i wielkim miśkiem.
- Zabiję go kurwa.
Diego wyjął zza paska pistolet, przez co uniosłem brwi. Dobra, w tej rodzinie nic mnie już nie zdziwi, ale kurwa pistolet? Jebany pistolet?
- Opanuj się... Nie przy niej.
Spojrzałem na Jake'a, który załapał kontakt wzrokowy z Diego. Widziałem to. Chamsko na niego spojrzał, takim cholernie wygranym wzrokiem. Znają się jak nic i on robi Diego na złość, tylko że Sophie na tym cholernie cierpi.
- Znasz go?
Spytałem, więc Diego na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział.
- Mści się na tobie, do cholery, wykorzystując do tego Sophie. Myślisz że nie zauważyłem? I ty miałeś do niej pretensje że zaczęła z nim ćpać?! Co to w ogóle za typ?!