45. "Dziewczynka."

1.2K 135 11
                                    

- Mała, ty tak na poważnie?

Luis spytał.

- Mogę posiedzieć kilka dni u ciebie?

- Jasne, ale zdajesz sobie sprawę, że oni bez ciebie nie przeżyją?

- Nie obchodzi mnie to. Mam serdecznie dość tego wszystkiego.

Zadzwoniłam do tego naćpanego faceta od samochodów i wyszłam na balkon.

- Halo? Conrad przy telefonie.

- Dzień dobry, z tej strony Sophie Rossi. Córka Diego.

- Och, no oczywiście. Coś się stało? Jak zawody? Nie zapomniałem.

- Dobrze, wygrałam, ale potrzebuję trochę pieniędzy... Życie trochę się pokomplikowało.

- Niestety słyszałem... Jak Ci mogę pomóc?

- Mogę sprzedać jakiś samochód? Albo kilka?

- O mój boże zdecydowanie tak. Brakuje mi kierowców. Wyślę Ci wiadomość wieczorem gdzie masz pojechać, już wiesz jak to wygląda. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Rozłączyłam się, wchodząc od razu do środka. Muszę sobie jakoś poradzić. Te dziesięć tysięcy mi nie starczy na to wszystko. Dziecko, mieszkanie, jedzenie, rzeczy potrzebne do życia.

- Piękna... Chodź tu, porozmawiajmy.

Luis westchnął, siadając na łóżku, więc też to zrobiłam.

- Na pewno dobrze robisz?

- Nie zmienię zdania... Nie szanują mnie ani trochę. Myślałam że zerwanie z Kendall coś pokaże Mateo, ale to na nic. A poza tym, w końcu i tak by nadszedł na to czas, może jak rodzice wrócą, to ja też, ale na ten moment nie chcę tu być. Jeśli nie chcesz mnie u siebie to...

- Nie, nie o to chodzi. Możesz u mnie siedzieć ile tylko chcesz, tylko jakoś... Dziwnie się z tym czuję, że chcesz się stąd wyprowadzić. Będę musiał wybierać między tobą a Calebem i...

- Nie musisz wybierać, przecież nie zabraniam Ci się z nim przyjaźnić. Po prostu ja ich nie chcę widzieć.

Wieczorem jak dostałam wiadomość, wsiadłam do samochodu i pojechałam w to miejscu, a tu zmarszczyłam brwi, widząc Corvettę. Ja pierdole... Nie poradzę sobie z takim silnikiem. Wzięłam kluczyki stąd, skąd tata je wyjmował i niepewnie wsiadłam do tego samochodu, odpalając silnik. Okej, dam radę. Niepewnie ruszyłam i wyjechałam tędy, co ostatnio z tatą. Nawigacja mnie prowadzi przez autostradę. Jestem zajebista, poradzę sobie. I w ciąży. Nie mogę dopuścić do wypadku.
Jak wyjechałam na główną ulicę, westchnęłam, wszędzie się rozglądając. Kuuuurwaaa moje serce.

- Kochanie nie bierz przykładu z mamusi, nigdy nie wpakuj się w takie bagno jak ja.

Westchnęłam, przejeżdżając ręką po brzuchu.

- Ale niestety kobieta musi sobie jakoś radzić... Albo może polegać na facecie, albo wziąć sprawy w swoje ręce. I spójrz, faceci nie mają nic, a ja mam wszystko.

Kurwa w tym momencie robię dla faceta. Nieważne, zarabiam sama na siebie.

Jak zobaczyłam za sobą światła policji, pokręciłam głową. No kurwa... Błagam nie. Mam się zatrzymać? Co tata by zrobił? Nie potrafię prowadzić tak jak on. On by uciekł i ich zgubił... Jak w GTA.

- O kurwa módl się żebyśmy przeżyli lub przeżyły.

Przyspieszyłam, wyprzedzając od razu każdy samochód. Ja pierdole moje serce. Zadzwoniłam do tego całego Conrada, skręcając w boczną uliczkę.

One Girl - Two Faces 2Where stories live. Discover now