Part 3 - 4

79.6K 2.5K 404
                                    

Patrzyłam z niedowierzaniem na karteczkę.

To przecież nie mogła być Carmen... Była zamknięta w szpitalu psychiatrycznym! Zostawała tylko jedna osoba.

Zajebana Chachi.

- Pierdol się suko – warknęłam, rwąc karteczkę na kawałeczki i wyrzuciłam na trawnik. Może nie dałam tym najlepszego popisu ekologicznego, ale w tamtej chwili miałam to głęboko w dupie. Ponownie uległe Zayn'a wpieprzały się w nasze życie. Czy tak miało być za każdym razem? Na samym początku moja matka z Lukiem, następnie Carmen, potem mój ojciec... Dlaczego nie mogłam mieć normalnego życia choć przez chwilę?

- Coś się stało? – zapytał mnie troskliwie Zayn, gdy weszłam do kuchni i zobaczył moją minę. – Znowu paparazzi?

- Nie, ja po prostu... - słowa ugrzęzły mi w gardle, a do oczu niespodziewanie naleciały mi łzy. Nie płacz idiotko! Nie płacz!

- Clairy, mów natychmiast co się dzieje! – odparł wstając ze stołka i podszedł do mnie. Jego dłonie ujęły moją twarz. – Powiedz mi.

- Ktoś podrzucił pod drzwi karteczkę... Ten ktoś napisał, żebym uważała na czyhające mnie kłopoty i podpisał się tylko literą C.

- Myślisz, że to mogła być Carmen? – spytał mnie, marszcząc brwi.

- Albo Chachi – stwierdziłam. – Ja mam dosyć Zayn. Za każdym razem gdy mamy choć trochę spokoju, to jak zwykle coś musi się wydarzyć... Ja naprawdę mam tego serdecznie dość.

- Spokojnie – szepnął, ścierając kciukami moje wypływające z oczu łzy. – Wiem, że jest Ci trudno, ale dajesz sobie doskonale radę. Jesteś silną i dzielną kobietą.

- Nawet i ona ma swoje granice wytrzymałości – szepnęłam. – Czego od nas oni wszyscy chcą?

- Nie wiem – westchnął, przyciągając mnie do siebie. – Po ślubie nasz temat w prasie ucichnie i każdy da nam spokój, obiecuję.

- Twoje nazwisko krzyczy sukcesem, Zayn, a ja weszłam w Twoje życie i...

- To jest najlepsza rzecz, jaka mogła mnie kiedykolwiek spotkać – powiedział, wchodząc mi w zdanie. – Inni po prostu nie mogą znieść, że komuś takiemu jak ja udało się znaleźć partnerkę na stałe. Sam nie mogłem w to przez dobre kilka tygodni uwierzyć. Nawet nie wiesz, jak długo na Ciebie czekałem, Clarisso.

- Ty to potrafisz obrócić obieg spraw – parsknęłam śmiechem, całując go w szczękę. – Chcę tylko spokoju, na kilka dni. Bez żadnych chujów pałętających się z aparatami, biegającymi za mną reporterami, nagłych wizyt Twoich byłych uległych...

- Co? – spojrzał na mnie zdziwiony Zayn.

Jasna cholera, nie miałam zamiaru mu o tym mówić.

- Clairy? Masz mi zamiar o czymś powiedzieć? – zapytał mnie, przyglądając się mi uważnie. Wiedziałam, że teraz mi nie odpuści.

- Bo... któregoś dnia po wizycie w Twoim hotelu przyszła Chachi do biura i ona...

- I ona co? – dopytywał się.

- Ona powiedziała mi... że kiedyś miała z Tobą dziecko i poroniła przez Ciebie – rzekłam, a Zayn zesztywniał.

- To kłamstwa – warknął od razu. – Brała tabletki i w dodatku jeszcze stosowałem prezerwatywy, bo Chachi nie była tylko moja.

- Co? – zdziwiłam się. – Nie była wyłącznie na Twoje żądania?

- Chachi było wiecznie mało, a że ja nie dawałem jej pieniędzy, to szła do innych. To był też jeden z wielu powodów, dla których zerwaliśmy umowę.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz