19

128K 3.6K 738
                                    

Nie wiedziałam jak zareagować. Stałam jak kołek i patrzyłam na rudowłosą piękność. Mierzyła mnie wzrokiem. W jej niebieskich oczach zauważyłam pogardę. No tak, gdybym to ja była ubrana od stóp do głowy w Chanel i Dolce&Gabana… Cholera, wiedziałam, że uległe Zayn’a nigdy nie były biedne, ale żeby aż tak bogate? Przy tej dziewczynie czułam się jak mała, szara myszka. Szczególnie w przydużym swetrze, zwykłych leginsach i trampkach.

- Zayn, kim ona jest? – spytałam niezbyt uprzejmym tonem. Po wkurzonej minie Zayn’a mogłam stwierdzić, że zdecydowanie nie był zadowolony z jej przyjścia. I dobrze.

- Ona już wychodzi – warknął, posyłając gromiące spojrzenie rudowłosej. – Do widzenia, Carmen – zacisnął usta w wąską linię. Carmen… Zdecydowanie imię dla tajemniczej kusicielki.

- Jeszcze z Tobą nie skończyłam, dupku – prychnęła, zarzucając swoje włosy za ramię. Wtedy zwróciła się w moją stronę. – Odejdź od niego, nim jeszcze Cię w Tobie nie rozkochał. Wyjdzie wam to obojgu na plus. On nie potrafi kochać.

- Carmen, powiedziałem wyjdź! – krzyknął Zayn, a na twarzy zrobił się aż purpurowy. Dziewczyna się tylko gorzko uśmiechnęła, nawet nie zerkając w jego stronę. Była skupiona na mnie.

- Wyglądasz mi na mądrą dziewczynę. Nie popełnij tego samego błędu co ja, dobrze Ci radzę – odparła suchym tonem, lecz w jej zielonych, dużych oczach zamajaczyła się… troska? Nim zdążyłam jej jakkolwiek odpowiedzieć, wyszła z gabinetu Zayn’a uwodzącą kręcąc swoimi biodrami. Z trudem oderwałam wzrok z miejsca, w którym stała przed chwilą i spojrzałam na Zayn’a. Nadal był zły, a jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Oprócz tego, jego oczy zmieniły barwę na ciemniejszą i gdyby mogły, stopiły by metal.

- Nie słuchaj tej dziwki, gada tak tylko by wyszła z całej sprawy niewinna – fuknął Zayn zakładając ramiona na swoją potężną klatkę.

- Musiała mieć powód – szepnęłam, nerwowo ściskając w dłoni swoje kluczyki od samochodu.

- Mało ważny – powiedział, zmieniając od razu temat. – Co Cię do mnie sprowadza?

- Twoja firma i ty jesteście w niebezpieczeństwie – rzekłam i na powrót wezbrała się we mnie panika. Zayn spojrzał na mnie podejrzliwie.

- W jaki sposób? – zapytał.

- Mój ojciec wraz ze swoimi wspólnikami wie o Twojej przeszłości i chcą wszystko wydać prasie – powiedziałam na jednym tchu. Zayn znieruchomiał, a na jego twarzy malowało się lekkie niedowierzanie. – I chce mnie w to wkręcić – dodałam po chwili, nie będąc pewna czy dobrze zrobiłam. Nie chciałam wkurzyć go jeszcze bardziej.

- Mówił coś jeszcze?

- To, że… jeden z nich mówił o jakieś kobiecie, która zostawiła go dla Ciebie i chce się na Tobie zemścić, a ojciec… chce mnie przed Tobą chronić – ostatnie słowo niemal wycedziłam, przypominając sobie jak o mnie mówił swoim pracownikom. Szmata, dziwka Zayn’a…

- Jesteś moja i to ja będę Cię chronić przed nim – odparł, a mnie jeszcze bardziej to zbiło z pantałyku.

- O czym ty mówisz?

- Nie wiesz dużo rzeczy o swoim ojcu Clarisso. Człowiek, z którym mieszkałaś przez tyle lat pod jednym dachem krył przed Tobą swoje najgorsze wcielenie – jego głos był przesiąknięty powagą, przez co jeszcze bardziej się martwiłam.

- Nie wiem kompletnie o co w tym wszystkim chodzi – stwierdziłam, zgodnie z prawdą. Gubiłam się w tej całej chorej i poplątanej sytuacji. – I nie wiem, czy chcę cokolwiek wiedzieć. Boję się wiedzieć.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz