Part 2 - 16

92K 2.9K 1.3K
                                    

- Nie wierzę... - mruknęłam do siebie, patrząc osłupiona na wiadomość przez dobre kilka minut, dopóki nie ocuciłam się i położyłam telefon tam, gdzie leżał wcześniej.

Czemu Zayn mnie okłamał? I dlaczego tak łatwo mu uwierzyłam?! Przecież nawet nie był ubrany jak na spotkanie! I po co była mu Carmen? Nie wystarczałam mu już i musiał jechać do tej pieprzonej pedofilki? Obiecał mi, że nie będzie nią rozmawiał i tym bardziej spotykał za moimi plecami! Złamał naszą umowę.

- Przegiąłeś pałę, Zayn – warknęłam, wstając z kanapy i wściekła pognałam na górę do „naszej" sypialni. Wyjęłam swoją torbę z szafy Zayn'a i zaczęłam wrzucać do niej wszystkie swoje rzeczy, jakie wpadły w moje ręce. Spakowanie się zajęło mi mało czasu. – Scarleth! – krzyknęłam. Moja psina wbiegła do sypialni kilka chwil później. – Wynosimy się stąd – oznajmiłam jej i wyjęłam telefon ze swojej kieszeni spodni, wykręcając numer Gab.

- Co jest Clairy? – zapytała wesoło.

- Mogę u Ciebie zamieszkać na kilka dni? – spytałam poważnie.

- Co się dzieje? – w jej głosie usłyszałam zaniepokojenie. – Jasne, że możesz zamieszkać – dodała po chwili.

- Powiem Ci wszystko na miejscu, gdzie mieszkasz?

- Na Abbey Road – rzekła.

- Będę tam za dwadzieścia minut – i się rozłączyłam. Zeszłam ze Scarleth na dół. Spakowałam do swojej torby jeszcze rzeczy, które miałam dzisiaj w pracy, wzięłam kluczyki od samochodu z wyspy kuchennej i wyszłam z willi, po drodze spotykając Leo, który posłał mi zaskoczone spojrzenie.

- Clairy... - zaczął, ale ja mu przerwałam.

- Powiedz Zayn'owi, że już tutaj nie mieszkam, Leo – powiedziałam twardo.

- Ale Panienko...

- On doskonale będzie wiedział o co chodzi, Leo – fuknęłam i opuściłam budynek. Gdy doszłam do samochodu, najpierw wrzuciłam swoją torbę na tylne siedzenie pojazdu, potem wpuściłam Scartleth i na końcu wsiadłam do niego ja, odpalając je i wyjechałam z posesji Zayn'a z piskiem opon. Miałam szczęście, że tego dnia nie było korków. Pełna złości przemierzałam Londyn, już nie ciesząc się jego widokiem. Przynajmniej nie tego dnia. Zayn zadał mi cios poniżej pasa. Przecież doskonale wiedział, jak to się wszystko, gdy tylko dowiem się o jego tajemniczym spotkaniu z Carmen! Co ja miałam o tym myśleć? Nawet nie chciałam sobie wyobrażać, co oni mogą tam ze sobą robić!

Doskonale wiedziałam, że tak łatwo Zayn się z tego nie wywinie.

***

- Dlaczego nic Ci nie powiedział? – zapytała mnie Gab, podając kubek z ciepłą herbatą z mlekiem na uspokojenie. Mimo tego, że od całego wydarzenia minęła nie cała godzina, nadal byłam wściekła. A gdyby w tym momencie Carmen napatoczyła się w moje ręce, z jej twarzy zostałyby tylko skrawki.

- Zadaj mu to pytanie – parsknęłam obserwując, jak Scarleth bawi się ze szczeniakiem Gab małym buldogiem francuskim. Przynajmniej ona była szczęśliwa. – To żaden problem bym została prawda? Jutro zacznę coś szukać...

- Spokojnie, mam duży dom zmieścimy się w nim obie – weszła mi zdanie ze śmiechem. – No i Scarleth tak szybko nie opuści Jack'a – zaśmiałyśmy się. Raptownie usłyszałam pytanie. Spojrzałam pytająco na Gab.

- Spodziewasz się dzisiaj kogoś? – zapytałam, a ta tylko lekko się uśmiechnęła i pognała do drzwi. Odwróciłam się i patrzyłam, jak Gab wita się z jakimś gościem czułym uściskiem, a potem namiętnie go całuje. Speszona tylko odchrząknęłam, patrząc na nią rozbawiona. Gab oderwała się od chłopaka i posłała mi przepraszający uśmiech.

Little Daddy's GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz