Anioł Stróż [Destiel AU]

By kingerspisze

99.1K 10.7K 4.2K

Dean od zawsze ma wrażenie, że ktoś nad nim czuwa. Nikt mu w to jednak nie wierzy - nawet jego młodszy brat S... More

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
Ciekawostki w dzień wolny
50
51
Ciekawostek ciąg dalszy
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
Ciekawostek ciąg dalszy + drobne ogłoszenie
74
75
76
77
78
79
80
Info o rozdziale 81
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
Ciekawostki (po raz ostatni w tej części)
100
101
102
103
104
105 (ostatni)
Druga część
Ogłoszenie

49

814 92 39
By kingerspisze

Deanowi nie podobało się to jak prokurator i śledczy patrzyli na Casa - jakby już go skazali. Do tej pory nie wiedział jakim cudem udało mu się ich przekonać, aby pozwolili mu być przy Casie podczas przesłuchania (może po prostu chodziło o oszczędność czasu - przesłuchają od razy ich obu), ale to bez znaczenia. Ważne było to, że pozwolili mu być przy nim. Nawet jeśli jedyne, co mógł zrobić to trzymać go za rękę.

- Napisała do mnie i upierała się, żebym przyjechał, bo bała się, że coś jest nie tak z dzieckiem - zaczął Cas. - Nie chciałem jechać, bo nie mieszka blisko i praktycznie jej nie znałem. Zacząłem mieć wątpliwości, gdy napisała, że Dean nie odbiera, bo zawsze odbiera gdy ma zasięg, nawet w pracy, ale jej zaufałem. Nie wiem czemu...

- Przejdźmy do momentu pana przyjazdu do domu pani Braeden - poprosił prokurator.

Cas znowu się spiął, a Dean ścisnął mocniej jego dłoń. Wiedział jakie to dla niego ciężkie. Dlatego chciał być tu przy nim. Chciał pokazać Casowi, że go wspiera, że mu ufa.

- Napisałem jej, że jestem pod drzwiami - kontynuował zeznania. - Chwilę później wpuściła mnie do środka i spytała czy chcę coś do picia. Powiedziałem, że nie chcę, ale nalegała na herbatę, więc się zgodziłem. Od razu po wypiciu poczułem się... dziwnie. Jakbym nie do końca wiedział co się dzieje. Zakręciło mi się w głowie i usiadłem, żeby nie upaść. Pomyślałem, że to może przez zmęczenie, bo mam problemy ze snem, ale to było inne...

- Sugeruje pan, że pani Braeden pana odurzyła?

- Nie jestem pewien - odpowiedział. - Po prostu poczułem się dziwnie po wypiciu herbaty.

Prokurator skinął głową.

- Co było dalej?

- Zaproponowała, żebym się położył i to zrobiłem. Wtedy złapała mnie za... - nie potrafił dokończyć przypominając sobie co tam zaszło. Wciąż czuł dłoń Losy na swoim penisie i wiedział, że to nie jest coś, co szybko wymaże z pamięci. Jeśli w ogóle kiedykolwiek.

Nie był gotowy, aby o tym mówić. Nie chciał mówić o tym przy Deanie. Chciał go chronić, jeśli nie jako anioł, to jako człowiek. Nie chciał, by miał go za kogoś słabego, a taki teraz przecież był - słaby i bezbronny.

- Cassie, spokojnie, jestem tu - powiedział cicho Dean próbując go wesprzeć chociaż w taki sposób. Chciałby wesprzeć go bardziej, ale nie mógł. Nie tutaj.

- ... ścisnęła mocno - kontynuował. - Prosiłem, żeby puściła. Chciałem wyjść i wrócić do domu, bo zrozumiałem, że mnie okłamała, że z ciążą wszystko w porządku. Nie pozwoliła mi i zaczęła mnie rozbierać, a ja czułem się zbyt... - szukał odpowiedniego słowa - skołowany - powiedział wreszcie - aby protestować inaczej niż słowem. Próbowałem się wyrywać, ale byłem za słaby... - znowu urwał i wziął głęboki oddech przymykając oczy, by stłumić łzy. Dean mocniej ścisnął jego dłoń, próbując przekazać mu tym, że go wspiera. To pomagało, ale tylko minimalnie. Wcześniej był przekonany, że chłopak go zostawi. Powinien był wiedzieć, że Dean z niego nie zrezygnuje. Nigdy nie powinien był zwątpić w to, że mu ufa i nie zrezygnuje z ich związku przez kłamstwo Lisy. Mimo to nadal bał się, że chłopak odejdzie. Bał się zostać sam w ludzkim świecie, który wciąż go przerażał.

- Proszę kontynuować - pogonił go prokurator, a Dean miał ochotę mu przywalić za ton głosu i podejście do Casa. Nie wierzył mu. Nawet nie chciał tego słuchać. Widział to w jego spojrzeniu.

- Rozebrała mnie do naga i... - poczuł jak po policzkach spływają mu łzy i to był moment, w którym Dean miał gdzieś jakiekolwiek narzucone im zasady i po prostu przyciągnął Casa mocno do swojej klatki piersiowej, pozwalając, aby jego łzy zmoczyły mu koszulkę.

Nie chciał, żeby zmuszali go do opisywania tego co się wydarzyło. Gładził go po plecach i próbował uspokoić. Widział, że ani prokuratorowi, ani śledczemu się to nie podoba, ale miał ich gdzieś. Liczył się tylko Cas. To on tu był ofiarą, a oni traktowali go jak przestępcę. Za to nienawidził prawa, bo działało tylko teoretycznie. Gdzie domniemanie niewinności?

- Panie Novak, nie mamy czasu... - zaczął prokurator, ale Dean nie dał szansy mu dokończyć.

- Nie widzi pan w jakim jest stanie?! - niemal krzyknął, ale nie dbał o żadne konsekwencje. Nikomu nie pozwoli skrzywdzić Casa bardziej niż już zrobiła to Lisa.

- Panie Winchester...

- Widzę, że pan nie chce tego słuchać - powiedział ostro. - I widzę, że pan nie wierzy w ani jedno jego słowo. Uwierzył pan Lisie i według pana Cas powinien zgnić w więzieniu, ale ja nie zamierzam pozwolić po pierwsze: na to, aby pan go tak traktował, ani po drugie: na to, aby poszedł do więzienia tylko dlatego, że nie wierzy pan w to, że kobieta może zgwałcić mężczyznę. Bo właśnie to miało dzisiaj miejsce do jasne cholery!

Przesadził. Wiedział o tym. Ale miał dość. Odkąd zgwałcił go ojciec minęły dwa miesiące, a on wciąż nie był gotowy, aby o tym mówić. Od gwałtu Lisy na Casie minęło może kilka godzin. Kilka godzin po gwałcie Dean był w śpiączce po próbie samobójczej, z której ocalił go Cas. Na razie były anioł trzymał się lepiej niż on, ale to nie znaczy, że tak pozostanie. Bał się, że Cas coś sobie zrobi. Nie zamierzał odstępować go na krok przez przynajmniej kilka najbliższych dni.

Już nigdy nie pozwoli nikomu skrzywdzić swojego anioła. A już na pewno nie pozwoli Lisie się do niego zbliżyć.

- Postępujemy według procedur - kontynuował prokurator. - W ogóle nie powinno nas tu być. Pana... chłopak - z trudem wymówił to słowo, czyli kolejna rzecz na ich niekorzyść: był nietolerancyjny. Zupełnie jak Lisa - odmówił składania zeznań. Jesteśmy tu po godzinach...

- Dobrze wiedzieć, że nie liczy się dla pana los dobrych ludzi tylko to, aby zgadzały się godziny pracy - powiedział ostro.

- Panie Winchester - upomniał go tym razem śledczy. - Proszę o spokój.

- Oh, przecież ja jestem spokojny - powiedział udając opanowanie. - Bo prostu nie pozwolę, by traktowano go jak kata, kiedy jest ofiarą.

Prokurator pokręcił głową. Nie zamierzał wdawać się w dalszą dyskusję z chłopakiem.

- Panie Novak, proszę kontynuować.

Cas uspokoił się trochę, ale nie chciał się odsuwać od Deana. Czuł się pewniej, gdy mógł się w niego wtulać, gdy słyszał bicie jego serca, gdy słyszał jak go broni... Tak jakby to utwierdzało go w tym, że chłopak jest tu z nim i nigdzie się nie wybiera, że go nie zostawi.

- Usiadła na mnie - wrócił do zeznać łamiącym się głosem. Dłoń Deana gładząca go po plecach trochę go uspokajała. Ale tylko trochę. Nie wiedział czy cokolwiek mogłoby go uspokoić. - Włożyła... - nie potrafił kontynuować i zaczął łkać w koszulkę Deana, który przytulił go mocniej i spojrzał na prokuratora proszącym spojrzeniem.

- Naprawdę musi opisać każdy szczegół? - spytał zirytowany. - On nie da rady...

Prokurator westchnął i zwrócił się do śledczego, który spisywał zeznania.

- Napisz "Pani Braeden usiadła na mnie i przystąpiła do czynności seksualnych, których nie chciałem z nią wykonywać" - poprosił, a Dean spojrzał na niego wdzięcznie. Może jednak miał w sobie chociaż resztki empatii.

- Prosiłem, żeby przestała... - Cas niemal zaskomlał w koszulkę Deana.

- Ale nie przestawała? - spytał prokurator i Cas przytaknął, wciąż nie odsuwając się od klatki piersiowej chłopaka. - Co było po tym jak skończyła?

- Wzięła pasek od moich spodni i mnie związała. Powiedziała, że nikt mi nie uwierzy i Dean mnie zostawi. Twierdziła, że przyjdzie do niej i się oświadczy... że będą rodziną... Groziła, że jeśli komuś powiem prawdę usunie ciążę i rozpowie, że Dean ją zmusił, że wtedy nie będzie miał szans na karierę...

- Co zrobi?! - teraz to Dean naprawdę miał ochotę do niej jechać i rozliczyć się z nią na swój sposób. - Zabiję sukę...

- Panie Winchester... - zwrócił mu uwagę prokurator.

- Rozniosę ją...

- Panie Winchester!

- Chce zabić moje dziecko!

- Nie mamy dowodów...

- Słowa Casa są dla mnie wystarczającym dowodem - powiedział stanowczo. - Pojadę do niej...

- Nie radzę - ostrzegł go prokurator. - Lepiej, dla dobra śledztwa, żeby nie zbliżali się państwo do pani Braeden.

Dean przytaknął, ale wiedział, że jeśli Lisa go sprowokuje, to nikt i nic go nie powstrzyma, żeby się z nią rozliczyć. Chociaż może była jedna rzecz, która go powstrzymywała...a właściwie mały ktoś - to malutkie, nowe życie w jej łonie. Zamierzał walczyć o pełne prawa rodzicielskie nad swoim dzieckiem. Nie pozwoli, aby wychowało się z matka gwałcicielką.

Zeznania Deana poszły sprawniej - musiał powiedzieć tylko jak się poznali, kiedy dowiedział się o ciąży i przedstawił sytuację z poniedziałku. Starał się akcentować, że Lisa widocznie się w nim zauroczyła, ale on tego nie odwzajemnia i stąd wszystkie problemy - próbuje go odbić.

Do domu wracali niemal w milczeniu. Obaj płakali. Dean musiał kilka razy zatrzymać się na poboczu, żeby się uspokoić na tyle, aby móc dalej jechać.

Obwiniał się o to co się stało - mógł zabrać Casa do pracy. Wtedy do niczego by nie doszło. Lisa nie zrealizowałby swojego chorego planu.

Nie rozumiał co chciała tym osiągnąć. Czy naprawdę myślała, że Dean uwierzy w te brednie? Miała go za takiego kretyna i dupka? Wiedział, że nie powinien, ale napisał do niej podczas jednego z postojów. Jakby ktoś kazał mu to zrobić.

Dean, 18:42

Znam prawdę. Masz mnie za idiotę? W życiu nie uwierzyłbym, że Cas mógłby zrobić coś takiego. Przysięgam, że jeśli zrobisz krzywdę dziecku, nie ręczę za siebie

Odpowiedziała mu wyjątkowo szybko.

Lisa, 18:44

Słyszałam, że wypuścili go za kaucją. Jeszcze do mnie przyjdziesz. Jeszcze go zostawisz

Myślał, że szlag jasny go trafi jak to przeczytał. Prześle te wiadomości komisarzowi Loganowi (okazało się, że tak miał na nazwisko policjant zajmujący się sprawą). Przecież sama siebie pogrążała. Jaka ona była głupia...

- Co robisz? - spytał Cas.

- Piszę z Lisą - odparł bez zastanowienia.

- Czemu?

- Nie wiem, coś kazało mi napisać.

Castiel szybko zrozumiał czym, a raczej kim było to coś. Sam przez lata stosował podobne zagrania, aby poinformować o czymś Deana, by go przed czymś ostrzec. To Sachiel kazał Deanowi napisać do Lisy. Ale czemu?

Jednego Castiel był pewien - to nie wróżyło niczego dobrego.

Potem nastąpiła błyskawiczna wymiana wiadomości:

Dean, 18:45:

To się nie stanie

Lisa, 18:46:

To się okaże. To jeszcze nie jest koniec, Dean

Dean, 18:46:

Odpuść i daj nam żyć

Lisa, 18:47:

Odpuszczę kiedy będziemy razem

Dean, 18:47:

NIGDY NIE BĘDZIEMY RAZEM

Lisa, 18:47:

To się okaże

Dean, 18:48:

Nic się nie okaże. Nigdy nic do ciebie nie poczuję. NIGDY

Lisa, 18:48:

Nie pozwolę, żeby moje dziecko miało ojca pedała

Dean, 18:49:

I dlatego chcesz je zabić?

Dean, 18:49:

I lepszy biseksualny ojciec niż matka gwałcicielka

Lisa, 18:50:

Jeśli nie będziesz ze mną, nie zobaczysz dziecka na oczy

Dean, 18:51:

Ma prawo znać ojca. Będę walczył o prawa rodzicielskie w sądzie

Lisa, 18:52:

Powiem, że ojcem jest mój przyjaciel

Dean, 18:52:

Zrobię badania na ojcostwo. Nie odbierzesz mi go

Lisa, 18:53:

Nie odbiorę jeśli będziemy parą

Dean, 18:53:

NIGDY NIE BĘDZIEMY PARĄ

Dean, 18:53:

Kocham Casa i tylko jego. ZROZUM TO WRESZCIE

Lisa, 18:55:

Cas zawsze może zginąć. Wypadki chodzą po ludziach ;)

Dean, 18:55:

ZBLIŻ SIĘ DO NIEGO JESZCZE RAZ, A POŻAŁUJESZ

Lisa, 18:56:

To nie muszę być ja. Poznałam dzisiaj kogoś ciekawego wracając z komisariatu. Mówi Ci coś imię Naomi?

W tym momencie Dean odłożył telefon i z całej siły walnął pięścią w kierownicę. Oczywiście... Przecież tylko Lisa na głowie to byłoby zbyt lekko...

Cas spojrzał na niego zaniepokojony. Bał się, że Dean przestał mu wierzyć, że to ten moment, w którym odchodzi.

- Musimy porozmawiać z twoim Ojcem - powiedział stanowczo i te słowa zaskoczyły Casa, bo to było ostatnie czego się spodziewał.

- Czemu?

- Bo twoja chora psychicznie siostra zakumplowała się z Lisą.

- Naomi - domyślił się. Wiedział, że kogoś brakowało mu w Niebie, gdy je naprawiał. Musiał uciec, gdy tylko zaczęli rebelię. Teraz wszystko miało sens. Zrozumiał czemu Sachiel pchnął Deana do tej konwersacji. Chciał ich ostrzec przed Naomi. - Nie mam już kontaktu z Ojcem - powiedział smutno. - A przynajmniej nie jest to kontakt bezpośredni. Myślę, że wysłuchuje mnie, kiedy się modlę...

- Modlisz się? - spytał Dean zdezorientowany. Nigdy nie zauważył, aby Cas się modlił.

- Codziennie chodzę do kościoła - wyznał i w tym momencie wypełnił ostatnie miejsce w układance Deana.

- Czekaj - poprosił chłopak i przeanalizował wszystko. - To twoje wychodzenie wieczorami... chodzisz do kościoła?!

- Tam czuję się bliżej Ojca.

- Dlaczego tego nie mówiłeś? Dlaczego to ukrywałeś?

Dean nie potrafił tego zrozumieć. Dlaczego Cas robił z tego tak wielką tajemnicę? Przecież to nie było coś, co musiał ukrywać. Właściwie ucieszył się, że tam chodził, że nie zapominał kim jest i że czuł się tam dobrze.

- Myślałem, że będziesz zły - wyznał. - Że będziesz myślał, że będę chciał wrócić do Nieba.

- Cassie... - powiedział błagalnie i nie wiedział co więcej mógłby dodać. Te wszystkie czarne myśli o tym co Cas robi każdego wieczoru zniknęły. Jak on mógł w ogóle rozważać takie rzeczy? Przecież to był Cas... - Tym razem pomodlimy się razem - stwierdził i westchnął, po czym odpalił auto ruszając w stronę najbliższego kościoła.

Continue Reading

You'll Also Like

1.4K 94 4
Lucjusz Malfoy i Syriusz Black postanawiają zaaranżować małżeństwo Draco i Harrego, 17-letni blondyn i 24-letni szatyn jeszcze nigdy się nie widzieli...
56K 2K 52
Chyba nazwa mówi sama za siebie heh Czat grupowy osób z Hogwartu! Miłego czytania wam życzę!❤️ Występują shipy takie jak: - drarry - blairon - pansm...
4.8K 271 15
Hejka, to moja pierwsza książka. Więc przepraszam za błędy. I od razu mówię proszę nie zrażajcie się do tej książki po pierwszych rozdziałach potem j...
4.2K 343 22
I don't even know what it is. Będą różne perspektywy, wszystko będzie wiadomo. Ta książka miała być o Regulusie i Jamesie ale coś nie wyszło.