Love affair

De Evelinka99

125K 4.7K 302

Każde nasze czyny mają konsekwencje, wszystko co robimy wcześniej czy później da o sobie znać. Musimy wypić p... Mai multe

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rodział 24
Rozdział 25
Rodział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rodział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Epilog
Nowiutkie, świeżutkie

Rozdział 30

2.1K 82 12
De Evelinka99

Siedziałam przy stole kuchennym, gdy Veronica kliknęła play na laptopie i uśmiechnął się przebiegle. Moja głową nadal pękała po wczorajszym wieczorze, mimo że nie pamiętam żebym piła dużo. Na ekranie laptopa pojawiła się scena z poprzedniego wieczoru, której za cholera nie pamiętam. Tańczyłam razem z Dylanem, jego ręce co chwila błądziły po moim ciele, na początku próbowałam je odepchnąć i chłopak w końcu odpuścił pokazując, że idzie po drinki. Oparłam się o ścianę i czekałam, aż chłopak wróci z alkoholem, dokładnie widziałam swoją znudzoną twarz i rozpromienienie gdy w moje ręce pojawił się kolorowy drink. Wypiłam go duszkiem i znów chciałam wrócić na parkiet, ale Dylan złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę tak, że zderzyłam się z jego torsem, chłopak wyszeptał coś do mojego ucha na co się uśmiechnęłam i dałam mu się poprowadzić do niewiadomego dla mnie pomieszczenia.

Widziałam jak usta chłopaka się poruszały, ale nie słyszałam co mówił, nie wiedziałam jednak czy ja również coś mówiłam bo siebie widziałam tyłem. Po chwili Dylan podszedł bliżej i splótł swoje ręce wokół mojej tali, starałam się je odepchnąć ale na nic się to zdało. Chłopak zaczął całować mnie po szyi, nadal nie widziałam swojej twarzy, ale widziałam jak próbowałam się z nim szarpać. W końcu zniecierpliwiony rzucił mnie na łóżko, oglądając to czułam łzy na moich policzkach, ale bez przerwy wpatrywałam się w ekran laptopa. W pewnym momencie mocno popchnęłam chłopaka, widziałam wyraźnie jego rozzłoszczoną twarz, swojej natomiast nadal nie widziałam, ponieważ za każdym razem stałam tyłem do kamery. Dylan chwycił moje nadgarstki, z moich ust wydobył się szloch gdy patrzyłam, jak chłopak zapewne za chwilę mnie zgwałci, a ja nawet tego nie pamiętam. Gdy jego ręce znalazły się pod moją koszulką mocno go popchnęłam. Dylan zatoczył się do tyłu, potykając się o dywan i uderzył tyłem głowy w kant stołu. Chłopak przyłożył rękę do głowy i po chwili jego dłoń cała pokryta była krwią, spadł na dywan, jego biała koszula również była pokryta czerwoną cieczą, w momencie w którym miałam odwrócić się do kamery, filmik się zatrzymał.

Oddychałam bardzo głośno i ciężko, moje policzki były mokre od łez, nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa i czułam że się dusze.

-To nie może być prawdą- Szepnęłam.

-Wszystko masz udokumentowane- Powiedziała Veronica, a w jej oczach zabłyszczały ogniki triumfu.

-Ja.. to nie..Nie mogłam go zabić- Mój głos załam się w połowie i poczułam rękę Veronici głaszczącą mnie po plecach.

-Nie martw się Viviane to będzie nasza, mała tajemnica o ile będziesz robiła wszystko co będę mówić.

Popatrzyłam na Turnera, który bez słowa nadal siedział na kanapie wpatrując się we mnie wzrokiem pełnym niedowierzania. Poczułam łzy zbierające się w kącikach moich oczu, nie chciałam żeby patrzył na mnie w ten sposób, jakbym była potworem, kimś kto nie zasługuje na to żeby prowadzić dostatnie życie.

-Jake?-Szepnęłam, ale mężczyzna nadal się nie odzywał.

Pośpiesznie wstałam z kanapy i zabrałam swoje rzeczy. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnowałam i czym prędzej opuściłam mieszkanie. Wsiadłam do samochodu i oparłam głowę o kierownice, pozwalając łzom popłynąć po policzkach. Przez małą chwilkę miałam nadzieję, że mężczyzna mnie zrozumie, że nie zobaczę w jego oczach zawodu i niedowierzania, że nie poczuje tego okropnego uczucia, a jednak. 

***

Nienawidzę poniedziałków, a tego nienawidzę jeszcze bardziej, wiedziałam że zobaczę dziś Jake'a i jedyne czego chciałam to zostać w łóżku i nie narażać się na jego wzrok i potępiające spojrzenie. 

Mój podły nastrój  nie unikał uwadze rodziców, gdy zeszłam na śniadanie. 

-Wyglądasz beznadziejnie- Stwierdził Chris gdy usiadłam i wzięłam dużego łyka czarnej kawy. 

Wywróciłam tylko oczami na jego komentarz i dalej piłam kawę. 

-Kochanie wszystko w porządku?- Mama posłała mi zakłopotany uśmiech pewnie nawiązując od moich włosów związanych jedynie w koka na czubku głowy i nieumalowanej twarzy, bluza i dresy też nie prezentowały się najlepiej. 

-W jak najlepszym- Burknęłam i nadziałam na widelec kawałek pomidora, który ledwo przeszedł mi przez gardło. 

-Urocza- Zacmokał Chris. 

Pojechałam dziś do szkoły z Chrisem, bo rodzice stwierdzili, że wyglądam na bardzo zmęczoną, więc najprawdopodobniej spowodowałabym jakiś wypadek, co mogłoby być prawdą, całą noc nie zmrużyłam oka zbyt przejęta spotkaniem Jake'a. 

-Viv co z tobą jest?- Chris popatrzył na mnie jak starszy bart, mimo że był jedynie siedem minut straszy- Olewałem to jak się zachowujesz, ale widzę że jest coraz gorzej. 

-Chris wszystko jest w porządku naprawdę- Wlepiłam wzrok w szybę nie będą pewna czy jestem na tyle dobrą aktorką, żeby kłamać mu w żywe oczy. 

-Mała, nic nie jesz, cały czas jesteś podirytowana albo płaczesz- Powiedział patrząc na mnie z troską- Twój pokój nie ma tak szczelnych ścian jak ci się wydaję. 

-Ja po prostu muszę sobie poukładać pewne sprawy- Wyszłam z samochodu jak tylko Chris zaparkował, bojąc się że dalej będzie wiercił temat. 

Korytarz nadal był zapełniony uczniami, którzy wcale nie spieszyli się na lekcję mimo, że za niecałe dwie minuty zadzwoni dzwonek. Wyjęłam z szafki książkę do histori i z hukiem zamknęłam drzwiczki. 

-Viviane- Gdy usłyszałam ten głos miałam ochotę sama trzasnąć się tymi drzwiczkami. 

-Madeleine- Odwróciłam się do niej.

-O jejku kochana nie wyglądasz najlepiej- Prychnęłam śmiechem słysząc to-W takim razie przybywam w idealnym momencie, w piątek robię nocowanie dla dziewczyn, no wiesz maseczki, ploteczki i te sprawy i jesteś honorowym gościem- Chciałam ryknąć śmiechem, gdy to usłyszałam ale się powstrzymałam. 

-Dzięki, przemyślę to- Pomachałam jej i odeszłam zanim zdążyła otworzyć buzię.

Usiadłam w ławce przeglądając instagrama, na którym pojawiło się moje zdjęcie z pobytu na wywiadzie u Caina, nie powinnam była dawać Veronice dostępu do mojego instagrama.  

-Hej Viv- Nina pojawiła się nagle znikąd i usiadła obok mnie. 

-Hej- Uśmiechnęłam się na widok dziewczyny i jej zaróżowiałych policzków, które zapewne były tak wyraziste od zmęczenia spowodowanego tym, że biegła do klasy, żeby się nie spóźnić.

-Słyszałaś, że Madeleine robi nocowanko?-Skrzywiłam się nieznacznie.

-Taa zostałam zaproszona- Jęknęłam- Ostatnie czego teraz potrzebuję to tej dziuni.  

-Weź może będzie fajne- Uniosłam brew i popatrzyłam na nią- No dobra, wygrałaś, fajny dresik tak  w ogóle- Powiedziała ironicznie. 

Burknęłam tylko coś w odpowiedz i położyłam głowę na ławce, czując jak moje powieki stają się coraz cięższe,a wypita kawa przestaje działać jak przez pierwsze pół godziny. Poderwałam się nagle, gdy tuż przy uchu usłyszałam głośny huk, nauczycielka stała nade mną z dziennikiem w ręku, którym walnęła o ławkę. Popatrzyłam na nią i głośno westchnęłam. 

-Panno Hunt jest pani w szkole. 

-Wiem- Burknęłam- Ale to nie znaczy, że musi pani tak hałasować- Co miałam do stracenia? I tak już nikt mnie tu nie lubił, a moja reputacja w kręgu ważnych i poważnych ludzi była na straconej pozycji, a tak przynajmniej będzie zabawnie. 

-W takim razie proszę do tablicy- Nauczycielka wręcz wrzała ze złości, te to łatwo wyprowadzić z równowagi. 

Ociężale wstałam z krzesła i szurając nogami stanęłam przed tablicą. 

-Opowiedz mi coś o Francuskiej rewolucji, jak się zaczęła? Dlaczego? Kto ją zainicjował? - Nauczycielka poprawiła okularki, próbowała zakryć uśmieszek triumfu, ale ja również miałam coś w zanadrzu. 

Uśmiechnęłam się pod nosem. 

- 1879 do 1799 , obaliła rządzącą  wtedy dynastię Burbonów, pod hasłem wolność, równość, braterstwo. Wybuchła ponieważ królowa Maria Antonia oraz jej mąż Król Ludwig czternasty nie zapewniali poddanym warunków do życia, nie mieli co jeść prostymi słowami, rewolucja całkowicie obaliła monarchie i utworzyła republikę we Francji- Powiedziałam czując satysfakcję, gdy nauczycielka odchrząknęła patrząc na mnie wilkiem. 

Historię, szczególnie rewolucje Francuską mam w małym palcu, zawsze lubiłam ten temat. 

-Siadaj- Powiedziała tylko. 

Wróciłam na swoje miejsce ze zwycięskim uśmiechem na twarzy, cudne uczucie dopiec nauczycielce z kompleksem wyższości. 

Mój dobry humor jednak się ulotnił, gdy dostałam wiadomość od Chrisa. 

Co jest? Czemu nie chcesz iść na nocowanie do Madeleine? 

Pogadamy o tym  w domu.

Nim zdążyłam zablokować telefon przyszła kolejna wiadomość od Chrisa. 

Daj jej szanse, naprawdę chce się z tobą zaprzyjaźnić. 

Przewróciłam na to oczami, Madeleine wygląda jak typowa nastolatka z filmów o nastolatkach, a przyjaźnie z takimi nigdy nie kończą się dobrze. 

Całe lekcje minęły mi na unikaniu Chrisa, który bez przerwy wysyłał mi wiadomości, żebym z nim pogadała i poszła na nocowanie do jego dziewczyny, oraz na unikaniu boiska, sali sportowej, przebieralni i wszystkiego związanego ze sportem, żeby nie trafić na Jake'a. Nie widziałam obydwóch przez cały dzień, ale w domu unikanie rodzonego brata nie było już tak łatwe. 

Gdy tylko przekroczyłam próg domu i zostawiłam klucze na stoliku przy lustrze zostałam brutalnie pociągnięta przez Chrisa do salonu, gdzie na fotelu siedziała Madeleine, jej mina wyrażała głębokie niezadowolenie, a pomalowane na czerwono usta ułożone były w podkówkę.

-O matulu- Jęknęłam i usidłam na kanapie naprzeciwko tej dwójki- Będziemy tu tak siedzieć i gapić się na siebie przez resztę dnia, czy powiecie mi dlaczego mnie tu ściągnęliście?- Przerwałam długą ciszę i przybrałam obojętny wyraz twarzy.  

-Dlaczego nie chcesz przyjść na moje nocowanie?- Chciałam się zaśmiać słysząc naburmuszony ton dziewczyny, ale powstrzymał mnie ostrzegawczy wzrok brata. 

-Wcale nie powiedziałam, że nie chcę, tylko że się zastanowię. 

-Viv, daj spokój- Jękną Christian-Madeleine naprawdę się stara z tobą zaprzyjaźnić i nie chodzi tu tylko o nocowanie. 

Schowałam twarz w dłoniach i głośno westchnęłam, żeby dać im znak jak bardzo nie chcę przeprowadzać tej bezsensownej rozmowy. 

-Dobra- Pokiwałam głową- Chcecie wiedzieć to proszę- Popatrzyłam na ich zdezorientowane miny i uśmiechnęłam się cierpko- Myślisz Madeleine że jestem głupia i naiwna, ale zdradzę ci sekret nie jestem, pamiętam jak mnie poniżałaś jeszcze nie tak dawno, gdy byłam tylko zwykłą Viviane Hunt, nie chciałaś wtedy nawet oddychać tym samym powietrzem co ja, a teraz- Zaśmiałam się gorzko- Gdy jestem sławna i ładna nagle chcesz się ze mną przyjaźnić i myślisz, że będziemy najlepszymi przyjaciółkami, wybij to sobie z głowy- Wstałam z kanapy i przewróciłam oczami słysząc jak dziewczyna szlocha- Spróbuj swoich zdolności aktorskich w Hollywoodzie tu nikt już nie wierzy w te fałszywe łezki. 

Wyszłam z domu zanim któreś z nich zdążyło się choćby ruszyć. Ruszyłam szybkim krokiem do kawiarni mieszczącej się w przeciwnej stronie, niż centrum. Lubiłam ją, nie było tam zazwyczaj dużo ludzi, a atmosfer była bardzo ciepła i przyjemna, dawała poczucie anonimowości. Gdy weszłam do kawiarni dzwonek nad drzwiami zadzwonił i dwoje klientów stojących w kolejce odwróciło się w moją stronę. 

Jak tylko zobaczyłam twarz pierwszego z nich obróciłam się na pięcie i chciałam wyjść ale jego ręka przytrzymała mnie za ramię, nie pozwalając na jakikolwiek dalszy ruch.  

-Viviane- Jego wzrok przeszywał mnie na wskroś- Pogadajmy. 

Jeszcze przez chwilę stałam bez ruchu obmyślając drogę ucieczki. 

-Nie, dzięki- Spróbowałam mu się wyrwać, ale na nic się to nie zdało. 

-Proszę- Powiedział patrząc na mnie łagodnie. 

Westchnęłam głośno, co zdarzało mi się robić zadziwiająco często i kiwnęłam głową. Już po chwili szłam razem z Jake'em z kubkiem ciepłej kawy w ręku, pustymi ulicami Bennington. Ulica przy lasku jest niemal zawsze pusta, nikt tu nie mieszka ze względu na położenie oddalone od jakiegokolwiek miejsca rozrywki i kultury, a ludzie przychodzą tu tylko na grzybobranie. 

-Viviane przepraszam, że wczoraj tak zareagowałem, ale mnie zaskoczyłaś- Posłał mi przepraszające spojrzenie- Nie potępiam cię w żaden sposób. 

Zaśmiałam się gorzko na jego słowa. 

-Jake, zabiłam człowieka- Powiedziałam szeptem ale dobitnie. 

-Wiem, ale robiłaś to tylko dlatego bo nie chciałaś zostać zgwałcona- Również ściszył głos- W samoobronie, nikt nie może cię za to wsadzić do więzienie. 

-O serio? -Wyrzuciłam ręce do góry- A za to, że nie poszłam od razu na policję tylko uciekłam, albo za to że nie mam dwudziestu jeden lat, a piłam alkohol i to w dużych ilościach, a poza tym ten chłopak też był piany, nie będą go traktowali jak zwykłego gwałciciela.

Jake przez chwilę milczał myśląc o czymś. 

-W takim razie nikt nie może się dowiedzieć- Stanęłam zszokowana, gdy to powiedział. 

-Będziesz krył morderce? 

-Nie jesteś mordercą Viviane- Powiedział zakładając kosmyk moich włosów, który wydostał się z koczka za ucho- Broniłaś się, to był niefortunny przypadek, policja nie szukała winnego? 

-Nie wiem, Veronica powiedziała że się tym zajęła- Powiedziałam posępnie. 

-Ej- Mężczyzna uniósł mój podbródek- Nie mówię, że ciesze się że chłopak nie żyje, ale gdyby cię dotknął sam bym go znalazł i zabił. 

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć ale po chwili je zamknęłam nie wiedząc co tak na serio miałabym odpowiedzieć, to co powiedział nieco mnie zdziwiło, ale jeszcze bardziej się zdziwiłam, gdy poczułam jego usta na swoich, pozwoliłam mu pogłębić pocałunek nie do końca wiedząc co robię. Położył swoje dłonie na mojej tali, a ja zarzuciłam ręce na jego szyję, uśmiechając się przez pocałunek. Jego usta smakowały kawą i miętą. 

-Wiesz, że nie powinniśmy- Powiedziałam lekko zdyszana, gdy się od siebie oderwaliśmy. 

-Nie obchodzi mnie to- Jake uśmiechnął się chytrze i znów poczułam jego miękkie usta na swoich. 


---

Piszcie komentarze ;) 

Continuă lectura

O să-ți placă și

32.1K 1.3K 54
Złożenie obietnicy wymaga wielu poświęceń, w których nie zawsze postępujemy słusznie. Isabella Davim wraz ze skończeniem odwyku, wyprowadza się z ro...
6K 362 18
[+18] Druga część Trylogii Bractwa Omerta. *** "Co zrobisz, jeśli zostanę?" Ojcze Wszechmogący. Mój Ojcze. Moja zgubo i upadku. Dlaczego ciągnę ze...
202K 9K 41
Zoe jest córką doświadczonego i szanowanego prokuratora. Jak mówi nazwa zawodu jej ojca nie jednego przestępce posłał za kraty. Niektórzy mszczą się...
265K 12K 47
Alex przeszła wiele starań by z Niewolnicy stać się Królową. Czy jej się to uda? Ps. Na wasze życzenie przywróciłam książkę.