Love affair

By Evelinka99

125K 4.7K 302

Każde nasze czyny mają konsekwencje, wszystko co robimy wcześniej czy później da o sobie znać. Musimy wypić p... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rodział 24
Rozdział 25
Rodział 26
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rodział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Epilog
Nowiutkie, świeżutkie

Rozdział 27

2K 76 5
By Evelinka99

Chciałabym walnąć się czymś naprawdę ciężkim w ten zakuty łeb, do którego nic nie dociera. Jestem na siebie tak zła, za to że znów budzę się z głową pękającą z bólu i wspomnieniami wieczora, na którym moja głupota sięga zenitu. Po jaką cholerę całowałam tego całego Jordana? I przede wszystkim dlaczego czuję się z tym tak źle? Czemu gdy całuję innego mężczyznę w mojej głowię widzę obraz Jake'a, który trzyma ręce na moich biodrach przyciskając moje ciało do swojego. Zła rzuciłam poduszkę na podłogę i poszłam pod prysznic, mając nadzieję, że to choć trochę pomoże mi oderwać myśli od przystojnego trenera z Bennington i moich głupich pomysłów.

Odkręciłam gorącą wodę, która strumieniami obmywała moje ciało, oprałam głowę o ścianę prysznica i spróbowałam wyrzucić z głowy te głupie poczucie winy, niestety bez skutku. Wyszłam z pod prysznica owijając się w puchaty ręcznik, na daremnie próbowałam znaleźć swój telefon. Pewnie zostawiłam go wczoraj w klubie. Ubrałam się w zwykle jeansy i bluzę i schodząc do podziemnego garażu, w którym stał mój samochód postanowiłam umówić się z Mayą zaraz po tym jak odbiorę telefon.

Klub Bronson w ciagu dnia wygląda zupełnie inaczej niż wieczorami, przed wejściem nie ma tłumu, z zewnątrz nie dochodzą światła i muzyka, a obok nie kręcą się pijani ludzie. Wejście nie było ku mojemu zdziwieniu, ani pilnowane, ani zamknięte, wiec bez problemu dostałam się do środka. Klub był pusty nie licząc parę kelnerek, które ustawiały stoliki, krzesła i przygotowały bar do otwarcia, oraz barmana wycierającego szklanki przy barze.

-Hej- Podeszłam do baru- Czy nie znalazł tu nikt może wczoraj telefonu?- Barman uniósł głowę patrząc na mnie, nagle pobladł, a jego oczy otworzyły się do wprost nienaturalnych wymiarów.

Zmarszczyłam zdziwiona czoło, przez chwile patrzył na mnie w ciszy, nieruchomy.

-Halo- Pomachałam mu ręką przed twarzą.

-A tak znaleźliśmy- Sięgnął pod bar cały czas na mnie patrząc i postawił na blat telefon.

Uśmiechnęłam się do niego i chciałam odejść ale zatrzymał mnie.

-Ty jesteś Viviane Hunt, nie?

-Tak- Odwróciłam się do niego.

-Słuchaj muszę cie przeprosić, ja.. ja wiem, że nie powinienem był tego robić..- Mężczyzna zaczął się jąkać co wyglądało zabawnie, patrząc na to, że był dość barczystym mężczyzną- Ale, inaczej wylali by mnie z pracy.. mam kredyt i dom i.. nie wiem czy pamiętasz tamten wieczór, ale bardzo przepraszam, ja...

-Stop- Przerwałam mu- O czym ty mówisz?

-Ja.. i tak już powiedziałem za dużo- Zanim zdążyłam zareagować mężczyzna zniknął za drzwiami dla personelu.

Jeszcze przez chwilę stałam obok baru, próbując zrozumieć słowa mężczyzny, czy to możliwe, że mówił o wieczorze, gdy spotkałam Dylana? Jeśli tak to dlaczego mnie przepraszał? Wyszłam z baru nadal nie rozumiejąc co się właśnie stało.

Włączyłam telefon, który był na granicy rozładowania, wysłałam Mayi SMS z pytaniem czy chce zjeść ze mną śniadanie i wybrałam numer do Chrisa.

-Viviane- Usłyszałam lekko podenerwowany głos mojego brata- Co ty odwalasz?

-Rodzice wiedzą gdzie jestem?- Zapytałam ignorując jego pełne wyrzutu pytanie.

-Domyśli się, gdy zobaczyli twoje zdjęcie, na którym się czujesz z jakimś pacanem- Powiedział posępnie.

-Cholera- Syknęłam, nie sądziłam, że tak szybko wypłynie głupia informacja, na temat mojego i Jordana pocałunku.

-Viv rodzice są cholernie źli- Powiedział już nieco spokojniej- Czemu to robisz?

-Mam wywiad, a gdybym im powiedziała to by nie pozwolili mi jechać, nie jestem jeszcze aż tak sławna, żeby tylko siedzieć na tyłku, nic nie robić i zarabiać- Powiedziałam czując się nagle zmęczona.

-Viviane, nie chce żebyś miała problemy z rodzicami- Powiedział.

-Dobra pogadamy jak będę w domu- Powiedziałam i rozłączyłam się zanim zdążył coś odpowiedzieć.

Dla niego to zawsze było łatwe, bycie idealnym dzieckiem, nigdy nie miał problemów z dostosowaniem się, nie potrzebował nawet się dostosowywać, zawsze dobrze się czuł w Bennington, od początku wszyscy go lubili. Ja to kompletnie inna bajka.

***
-Viviane, chce żeby to był naprawdę dobry skandal- Powiedziała Veronica patrząc na mnie krytycznie.

Pod jej surowym spojrzeniem obciągnęłam sukienkę, a której czułam się jaw drugiej skórze, w dół i włosami zasłoniłam biust. Veronica jedynak z powrotem odrzuciła moje włosy na łopatki.

-Idź już- Powiedziała lekko mnie pchając w stronę wejścia do pomieszczenia, w którym Caine przeprowadza wywiady.

Zagryzłam wargę czując nagle to dziwne uczucie w brzuchu, uczucie strachu, którego nie znosiłam. Czuję go niemal każdej nocy, gdy w koszmarach widzę twarz Dylana i czuję go teraz, tak wyraźnie że dziwię się sobie, że jeszcze nie zwiałam, ale najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że czuję go ponieważ boję się nie o siebie, a o kogoś innego. Mam właśnie zamiar zniszczyć Jeke'owi reputację, może nawet życie w Bennington, tylko po to żeby nie niszczyć życia sobie.

Moje serce biło w niemożliwie szybkim tempie, gdy wchodziłam na małą scenę w akompaniamencie oklasków publiczności i siadłam na fotelu, miałam wrażenie że moje serce zaraz wskoczy z piersi.

-Viviane miło widzieć cię w Los Angeles- Zaczął Caine- W tej sukience o wiele bardziej ci do twarzy niż w mundurkach szkolnych.

-Spadaj Caine, nie noszę mundurków szkolnych- Powiedziałam żartobliwie, chociaż wcale nie było mi do śmiechu.

-W każdym bądź razie miło jest widzieć cię w mieście aniołów- Powiedział siadając wygodniej na sowim fotelu- Więc czy coś ciekawego może się dziać w twojej małej miejscowości?

Moje serce przyśpieszyło jeszcze bardziej o ile to w ogóle możliwie, nie mogę tak postąpić z Jake'em, nie jest niczego winien, nie mogę mu tego zrobić, nie będę w stanie spojrzeć na siebie w lustrze, Jake robi wszystko, żeby mi pomóc, a ja? A ja egoistycznie próbuję go wykorzystać, żeby moje życie nadal jakoś się układało. Chrzanić to, jeżeli Veronica będzie chciała udostępnić wszystkim ten filmik niech to robi, nie mam zamiaru dawać jej skandalu, przynajmniej nie takiego.

-Właśnie nie- Powiedziałam udając znudzenie- Nic, a nic, dlatego przyjechałam, Benington jest nudne jak cholera, to miasto ssie, nic się tam nie dzieję- Uniosłam oczy ku górze- Ostatnio było święto miasta i wiesz co? Czułam się jak na stypie, gdy w Hollywood jest autentyczna stypa to się więcej dzieję.

-Więc co wracasz do Hollywood'u?

-A gdzie tam- Zaczęłam oburzona- Moi rodzice to nudziarze tacy sami jak ich miasto, nie pozwolą mi wyjechać, muszę tam siedzieć dopóki nie skończę szkoły, w której nie dzieję się więcej niż w całym mieście, przyjazdy tutaj zapewniają mi jedyną rozrywkę.

-Czy Jordan Reid był jedną z tych rozrywek?- Zapytał Caine po moim jakże emocjonalnym wybuchu.

-Zapomniałam że w Hollywood informację płyną z prędkością światła- Zaśmiałam się- Jordan był pijackim błędem.

-Jesteś pewna?

-Co mam zrobić żebyś mi uwierzył? Byłam pijana, wypiłam więcej niż w ciągu pół roku w Bennington, a Jordan był obok.

***

Oparłam się oparcie krzesła obrotowego, niemal na nim leżąc, nie miałam ochoty być w gabinecie Veronici i czekać aż jej wzrok przestanie wiercić dziurę w mojej głowie.

-Viviane kochanie- Uśmiechnęła się do mnie, ale w tym uśmiechu nie było nic, a noc przyjemnego, był to jeden z tych uśmiechów, który widzisz w nocnych koszmarach- Chcesz żebym uwierzyła, że to był ten twój wielki skandal?

-Nic lepszego nie mogę ci dać, za ten i tak słono w domu zapłacę- Burknęłam.

-Nic mnie to nie obchodzi- Uniosła głos, ale za chwilę się opanowała i znów posłała mi ten przerażający uśmiech, który zdawał się kryć milion sposobów na to jak mnie zabić i pogrzebać, tak żeby nie ubrudzić rączek- To żaden skandal, o tym nikt nie będzie mówił dłużej niż dzień.

-Naprawdę nie mam nic więcej- Jęknęłam.

-Hunt, Madison Lee chce zrezygnować z ciebie jako z nich ambasadorki marki ubraniowej, przecież wiesz że potrzebują dziewczynki ze złą reputacją- Powiedziała głosem czysto matczynym, Veronica umie tak dobrze udawać, że dziwię się że nie próbowała swoich sił jako aktorka.

-Co chcesz żebym zrobiła co?- Zrezygnowana popatrzyłam na nią starając się wydobyć z tej kobiety ostatnie resztki współczucia.

-Nie wiem Hunt to twój problem co mi dasz, ale to musi być lepsze niż głupoty, które wcisnęłaś Cainowi- Powiedziała znów się unosząc- Albo ja się tym zajmę, ale wtedy nie będzie tak przyjemnie- Jej oczy mnie przerażały, gdy były tak blisko moich- Proszę- Krzyknęła gdy rozległo się pukanie do drzwi.

Sekretarka Verocnici weszła oznajmiając, że ktoś do niej przyszedł. Odetchnęłam z ulgą słysząc to.

-Pamiętaj Hunt, moja cierpliwość nie trwa wiecznie- Powiedziała za nim wyszła.

Wal się. Wstałam z krzesła i wyszłam z wysokiego budynku, zanim jednak zdążyłam wsiąść do auta mój telefon zaczął dzwonić.

-Widziałem twój wywiad- Powiedziała Jordan nawet bez przywitania od razu jak odebrałam.

-Słuchaj Jordan to nie tak, ja po prostu..

-Po prostu co? Po prostu lubię bawić się uczuciami innych i oznajmiać to całemu światu- Westchnęłam głośno chcąc coś powiedzieć, ale Jordana nie dał mi dojść do słowa- Wiesz co myślałem że jesteśmy przyjaciółmi.

-Dokładnie, przyjaciółmi niczym więcej- Zaczęłam ale mężczyzna już się rozłączył.

Kocham swoje życie.

Wsiadłam do samochodu i przez chwilę myślałam co mam robić, jechać do Bennington nie mam ochoty wcale ale to wcale, nie mam też ochoty się z nikim widzieć i rozmawiać. Włączyłam się do ruchu i skierowałam się w stronę salonu kosmetycznego, nie wiem czy to prawda co mówią, że gdy dziewczyna zmienienia fryzurę to zmienia życie, ale nic nie zaszkodzi spróbować. Zaparkowałam przy małym salonem kosmetycznym wstrzymanym w pudrowych kolorach, w środku pachniało tak słodko, że zakręciło mi się w głowie.

-Dzień dobry, ma pani umówioną wizytę?- Zapytała kobieta za ladą, gdy weszłam do środka.

-Viviane- Usłyszałam zanim zdążyłam odpowiedzieć- Tak dawno cię nie widziałam.

Uśmiechnęłam się do kobiety, która zamknęła mnie w dość mocnym uścisku. Amy była właścicielką salonu kosmetycznego Różowa Pantera, poznałam ją gdy dopiero przyjechałam do Hollywood, ta kobieta mimo tego że sama ma dość dziwną fryzurę, zawsze w innych kolorach, z włosami potrafi zrobić cuda.

-Jak tam w domu?-Zapytała prowadząc mnie do stosika fryzjerskiego.

-Tak jak w domu- Powiedziałam uśmiechając się lekko- Lepiej powiedz co u ciebie.

-Po staremu, chociaż interes kręci się o wiele lepiej- Amy odchyliła moją głowę, żeby ją umyć- Co robimy z włosami?

-Nie wiem, chce coś nowego i świeżego.

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze moje długie brązowe włosy teraz sięgały trochę wyżej ramion, a ich końce były rozjaśnione tak samo jak niektóre pasemka. Podobało mi się, wyglądałam inaczej, jeszcze nigdy nie miałam tak krótkich włosów, ale śmiało mogę powiedzieć, że mi pasują.

-Amy jesteś cudotwórczynią- Uśmiechnęłam się do kobiety, która spryskała moję włosy jakimś magicznym spryskiwaczem, który miał sparwić że będą ładniejsze.

-Jestem, jestem, nie wiem czy w Bennington nie macie fryzjerów, czy tak źle dbałaś o swoje włosy, ale to był ciężki orzech do zgryzienia.

Pokręciłam głową śmiejąca się z kobiety i wyszłam z salonu uprzednio kłócąc się z właścicielką, o to że chce zapłacić, co w końcu skoczyło się na tym że wyszłam nie płacąc i w dodatku z kieszeniami wypchanymi cukierkami, które zawsze stoją na stoliku w recepcji.

Wsiadłam do auta i odblokowałam telefon, czas wracać do domu.

--
Łapcie rozdzialik, komentujcie i gwiazdkujcie. Czy chcecie rozdział świąteczny, który nie będzie nic wnosił do historii Viviane, ani z nią kolidował?

Continue Reading

You'll Also Like

86.6K 8.7K 24
Poznaj historię córki głównego bohatera z "Wszystko, co skrywa twoje serce" Można powiedzieć, że życie Penelope Porter było idealne. Miała kochającą...
296K 7.6K 42
- Kocham Cię - szepnął czule, a jego dłonie powędrowały na moją talię. - Żartujesz sobie? - Pokręciłam głową. - Nie rozumiem, o co Ci chodzi? - Ty n...
25.8K 605 14
Dziewczyna o zniszczonym wnętrzu i chłopak, który darował jej życie, gdy ona prosiła o śmierć. Zjawił się w jej życiu i przylepił pozwalając się jej...
506K 24K 37
Ona nienawidzi jego, on nienawidzi jej, lecz ich drogi wiecznie się krzyżują. - Dobrze - Odparłam i czekałam. Powoli zaczął pochylać się w moją str...