Hell will come for us

By Hummingbird_96

41.6K 1.5K 471

Zastanawialiście się kiedyś jak bardzo jedna przypadkowa sytuacja może zmienić ludzkie życie? Jak wiele cier... More

Prolog (środek)
Pieprzony idiota
Chcę ładny wieniec pogrzebowy
Właśnie zostałam porwana
Zastrzelisz mnie?
Wyglądasz obłędnie w tym ręczniku
Co chcesz o mnie wiedzieć Cassie?
Dziewczyna, z którą spędzę dzisiaj noc
Nie musimy tańczyć
Dziękuję mój bohaterze
Do zobaczenia Cassandro
Nie mogę oddychać
Co u Nicholasa?
V jak Veronica
Noc zwierzeń
Byłam naiwna
Obiecuję
Miej na oku Nicholasa
Przepraszam
Żegnaj Huntsfield
Ufam im
Jeszcze nie rozumiesz?
Ona zniknęła
Zostaniesz ze mną?
Nigdy cię nie zawiodę
Pocałowałaś Nicka?!
Wyjątkowi
Cześć córciu
Piekło po nas przyjdzie
Nigdy przenigdy
Nie jesteś potworem
Chcę być dzisiaj twoja
Nie żałowałam niczego
Kocham Cię!
Wierzę w was
Nie mogę go stracić
Zależy mi
Jesteś bezcenna
Ja jedynie chcę cię chronić
Żegnaj Cassandro
Chciałem cię uratować
Ja i moi przyjaciele
Epilog
Kontynuacja

Cassandra nie żyje

916 29 12
By Hummingbird_96

Rozdział jest dość dziwny i zawiera scenę 18+. Nie musicie go czytać bo nie wnosi nic wielkiego do naszej akcji. Czytasz na własną odpowiedzialność!

Pov. Dylan

Wszedłem do swojego apartamentu, gdzie już czekała na mnie reszta mojej ekipy. Ruszyłem w stronę barku i nalałem sobie whisky, którą wypiłem jednym łykiem. Wszyscy w pomieszczeniu milczeli, prawdopodobnie czekając aż ja zacznę. Spotkanie z Lorenzo odbyło się bez żadnych nieprzewidzianych incydentów, co mnie naprawdę cieszyło. Musiałem mieć pewność, że szatynce nie zagraża niebezpieczeństwo z jego strony. Mógł ją trochę postraszyć, ale nie miał prawa zrobić jej większej krzywdy. Cassandra była kurwa moja, chociaż sama nie zdawała sobie jeszcze z tego sprawy. Zadziwiało mnie to jaka nieustraszona była, zwłaszcza, że wiedziałem co przeszła. Początkowy plan co do tej dziewczyny był trochę inny, ale wszystko się zmieniło, gdy ją poznałem. Zapragnąłem jej i wiedziałem, że jeżeli nie będzie moja, to nie będzie kurwa niczyja. Jeszcze ten jebany Nicholas, który jakimś cudem ją tak oczarował. Najchętniej bym się go pozbył jak najszybciej, ale wiedziałem, że to musiało jeszcze trochę poczekać.

-Hayes wie, że to my na nich napadliśmy i zajebaliśmy towar i kasę, będzie chciał się zemścić.- wzruszyłem ramionami na słowa Petera, jednego z moich najbardziej zaufanych ludzi. Miał on mądre pomysły, jednak był trochę zbyt tchórzliwy.

-Chuja mnie to obchodzi. Jak tylko zrobi coś co w jakiś sposób mi zaszkodzi, to go rozpierdolę na kawałki.- rzuciłem w ich stronę, a oni się spięli na mój ton głosu. Podobało mi się to, że nawet właśni ludzi się mnie boją. Pewnie to dlatego, że już nie raz pokazałem im jak bezwzględny jestem i jakie kary mogą ich spotkać, jeżeli któryś ośmieli się mnie zdradzić.

-A co z dziewczyną?- na mojej twarzy momentalnie pojawił się uśmiech, gdy pomyślałem o tej szatynce. Być może nie ubierała się jakoś kobieco, ale wiedziałem, że pod tym wszystkim kryje się zajebiste ciało. Marzyłem o tym momencie gdy w końcu znajdzie się w moim łóżku.- Niezła z niej dupa. Mogłaby być dla nas dobrą rozrywką. Nie chłopaki?- wszyscy zgodnie pokiwali głową na słowa Luisa, który chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co mówi. Szybko podszedłem w jego stronę i złapałem go mocno za gardło, przez co ten idiota nie mógł wziąć oddechu.

-Ona jest moja! Pomyśle o oddaniu wam jej, ale dopiero wtedy go to mi znudzi się jej ciało.- wzmocniłem uścisk, a wszyscy w pomieszczeniu, pokiwali głową na moje słowa, nawet trzymany w moim uścisku brunet próbował to zrobić. W końcu go puściłem, przez co ten upadł na podłogę i zaczął brać głębokie oddechy.- Teraz wypierdalać!- wszyscy jak jeden mąż ruszyli w stronę wyjścia, a ja nalałem sobie kolejną dawkę trunku.

Zająłem miejsce w fotelu, a w moich myślach pojawiła się ta zadziorna dziewczyna. Wyobrażałem sobie, jak dotykam jej pięknego, delikatnego, zupełnie nagiego ciała, przez co poczułem jak mój przyjaciel w spodniach budzi się do życia. Wystarczyło tylko jej wyobrażenie, a ja już czułem podniecenie, ciekawe co by było jakbym rzeczywiście miał ją nagą pod sobą. Miałem szczerą nadzieję, że nie będę musiał na to długo czekać. Wkurzało mnie to, że jebany Hayes się tyle koło niej kręci. Widziałem, że coś ich do siebie ciągnęło, ale modliłem się by to były tylko moje wyobrażenia. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że jeżeli jemu rzeczywiście zacznie na niej zależeć, to mój plan będzie o wiele trudniejszy. Nicholas potrafił być skurwielem, gdy mu na czymś zależało, a ja liczyłem na to, że sam odda mi dziewczynę. W końcu nie warto ryzykować swojego życia dla jakiejś pieprzonej panienki, może i Cassandra miała w sobie coś wyjątkowego, ale wciąż była tylko jedną z pośród tych wszystkich nic nie znaczących kobiet, które należało przelecieć i zostawić.

Postanowiłem nie marnować tego wieczoru, więc chwyciłem za swój telefon i zadzwoniłem pod odpowiedni numer. Siergiej był moim dobrym znajomym, a przy okazji właścicielem jednego z najlepszych burdeli w Filadelfii. Powiedziałem mu, żeby przysłał do mnie jedną ze swoich dziewczyn, dokładnie opisując jak chciałbym by ona wyglądała. Mężczyzna oczywiście spełnił moją prośbę, dzięki czemu po jakiś dziesięciu minutach do mojego apartamentu weszła jedna z jego prostytutek. Szatynka, metr siedemdziesiąt z zielonymi oczami, zdecydowanie była podoba do Cassandry, jednak wciąż nie miała w sobie tego czegoś, a jej oczy miały zupełnie inny odcień. Niestety wiedziałem, że póki co tylko ta dziwka musi mi wystarczyć. Kobieta ściągnęła swój biały płaszcz, pod którym miała tylko czerwoną koronkową bieliznę, która była tylko jako ozdoba, bo i tak nic nie zasłaniała.

Wstałem z fotela, a dziewczyna szybko podeszła w moją stronę. Nie musiałem mówić co ma robić, bo sama dobrze zdawała sobie z tego sprawę. Odpięła mój pasek, po czym jednym ruchem ściągnęła moje spodnie wraz z bokserkami. Od razu zabrała się do roboty i chwyciła moją potężną męskość w swoje dłonie, a już po sekundzie miała go w buzi. Nie byłbym sobą, gdyby nie złapał jej za głowę i zaczął nadawać szybkie i gwałtowne tempo. Pieprzyłem jej usta, nie zważając na jej protesty, coraz szybciej i coraz mocniej, bez jakiegokolwiek opamiętania. Dla mnie nigdy w seksie nie było czegoś takiego jak delikatność, ja się nie kochałem z kobietami, ja je pieprzyłem. W końcu doszedłem, a ona niechętnie połknęła wszystko. Szarpnąłem ją za ramię zmuszając do wstania. Od razu zauważyłem jej oczy całe zalane łzami, oraz to jak fatalnie wyglądała. Chyba nikt jej nie powiedział do kogo idzie na zlecenid i na co ma się przygotować. Gdybym miał serce to pewnie bym się tym przejął, ale cóż, nie moja wina, że go nie miałem. Jednym ruchem roztargałem jej bieliznę i rzuciłem ją na kanapę, wypinając jej tyłek w moją stronę.  Założyłem prezerwatywę i wszedłem w nią gwałtownie, na co z jej ust wyleciał krzyk. Nie czekałem, aż dziewczyna przyzwyczai się do mojego rozmiaru, tylko od razu zacząłem się w niej poruszać. Wyobrażałem sobie, że tą dziewczyną jest Cassandra, przez co moje podniecenie tylko wzrosło. Chciałbym ją wypieprzyć na każdy możliwy sposób, słyszeć jak krzyczy i jęczy moje imię. Moje ruchy stawały się coraz ostre i potężne, a biedulka pode mną chyba miała już dość. Na jej szczęście wizje w mojej głowie sprawiły, że spełnienie nadeszło szybciej i z głośnym warknięciem drugi raz doszedłem.

-Wypierdalaj.- rzuciłem do niej, po tym jak z niej wyszedłem i ją puściłem. Zużytą prezerwatywę wyrzuciłem do kosza, po czym nagi rzuciłem się na łóżko.

Gdzieś na granicy snu obudził mnie mój telefon, więc zarzuciłem swoje bokserki i wyszedłem na taras, gdzie odebrałem połączenie, dobrze wiedząc skąd ono pochodzi.

-Dzień dobry, czy przyjmie pan połączenie z więzienia w Great Town na pana koszt?- usłyszałem głos mężczyzny w podeszłym wieku, po czym dla pewności rozejrzałem się po mieszkaniu, czy oby na pewno kogoś w nim nie ma.

-Tak.- odpowiedziałem, czekając aż odpowiednia osoba podejdzie do telefonu.

-Jak tam idą sprawy kuzynie?- wziąłem głęboki wdech na jego słowa, zastanawiając się dlaczego w ogóle współpracuję z tym idiotą. No tak, rodzina rzecz święta.- Co słychać u mojej Cassandry.- zacisnąłem dłoń w pięść na określenie mojej, co też przypomniało mi o tym jaki był dokładnie plan, ja nie mogłem go zjebać, bo ta dupa wpadła mi w oko.

-Dobrze, żyje spokojnie, niczego nie świadoma.- nie musiałem widzieć mojego rozmówcy by wiedzieć, że skurwiel się właśnie uśmiechnął. On zdecydowanie był dziwny i miał jakąś paranoję na punkcie tej dziewczyny, jednak jedno trzeba było mu przyznać. Nie znałem drugiego takiego skurwysyna jak on, potrafił wszystko prawie idealnie zaplanować i nie miał za grosz litości. To mnie przekonywało w tym, że naprawdę jesteśmy spokrewnieni. Pierwszy raz jak dostałem od niego telefon, nie wierzyłem w jego słowa. On zawsze wydawał mi się taki cichy i niewinny, a tu taka bomba. Szkoda tylko, że siedzi teraz w więzieniu, bo razem moglibyśmy dokończyć to co on zaczął.

-Nawet nie wiesz jak się cieszę. Pamiętasz nasz plan prawda?- odpowiedziałem mu krótkim tak, a on się lekko zaśmiał na to.- Z niecierpliwością będę czekał na telefon od ciebie z wiadomością, że Cassandra nie żyje. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz?

-Jasne, że nie. W końcu od czego jest rodzina. - dodałem, po czym usłyszałem sygnał zakończonej rozmowy.

Plan był taki: znaleźć dziewczynę i ją zabić. Miałem farta, gdy się okazało, że szatynka mieszka w moim mieście, a do tego jeszcze jej nagła powiązania z grupą Hayesa, sprawiły, że miałem dobry pretekst, by chcieć do niej dotrzeć. Ludzie mogliby myśleć, że to tylko zatargi tutejszych gangów, a tak naprawdę chodziło o coś większego. Jedyne co się zmieniło to to, że chciałem najpierw ją trochę do siebie zjednać i się nią porządnie zabawić, a dopiero potem się jej pozbyć.

Następnego dnia wstałem wcześniej niż zazwyczaj. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem swój standardowy strój, czyli czarne spodnie, czarny podkoszulek, a na to zarzuciłem czarną kurtkę. Zjadłem śniadanie, które przygotowała moja gosposia Cynthia. Kobieta przygotowywała dla mnie posiłki oraz sprzątała apartament dwa razy w tygodniu. Była w podeszłym wieku, ale całkiem sympatyczna. Po kilku gosposiach zrozumiałem, że nie może być ona zbyt młoda ani atrakcyjna, gdyż wtedy szedłem z nią do łóżka, co się kończyło jej kurewskim płaczem i szukaniem nowej pomocy domowej. Cynthia już mnie dobrze znała i dzięki Bogu nie ocieniała mojego stylu życia, ani tego ile kobiet przewija się przez to mieszkanie. Chociaż i tak znaczną większość pieprzyłem w jakiś hotelach.

Gdy już byłem gotowy wyszedłem z mieszkania i skierowałem się na podziemny parking, gdzie stał mój mustang. Cały budynek, parking i przede wszystkim apartamentowiec był strzeżeny przez moich ludzi, by nikt mnie nie zaskoczył we własnym domu. W ogóle cała moja ochrona była chyba lepsza niż pieprzonego prezydenta. Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon ruszyłem. Po dziesięciu minutach byłem w miejscu, do którego się kierowałem. Moim oczom ukazał się ogromny budynek uniwersytetu, do którego właśnie zmierzała większość uczniów. Chwilę czekałem aż w końcu zauważyłem ją. Cassandra wysiadła z samochodu tego idioty i sługusa Nicholasa, Michaela. Wyglądała na bardzo zadowoloną, a na je twarzy widniał szeroki uśmiech, z którym zdecydowanie było jej do twarzy. Na sobie miała jasne, szerokie jeansy i czarną luźną bluzę, a ja zacząłem ją sobie wyobrażać w obcisłej kusej sukience. Nawet wtedy gdy ją spotkałem po raz pierwszy pod Veneno, wyglądała zdecydowanie lepiej. Czarne rurki opinały wtedy jej piękne nogi, a czerwona bluzeczka eksponowała jej cycki. Wiedziałem co jest powodem takiego jej zachowania i tego jak się ubierała, jednak miałem nadzieję, że jak ją zmuszę to ubierze dla mnie coś seksownego. Byłem pewny tego, że ta dziewczyna będzie moja i nie brałem innej opcji pod uwagę. Mieliśmy plan razem z Lorenzo na to co z tą ślicznotką zrobić. Znałem tego mężczyznę już dosyć długo i wiedziałem, że on w przeciwieństwie do Nicholasa, zawsze dotrzymuje swoich obietnic i nie ma nic co mogłoby zmienić jego wcześniejsze plany. Dlatego też byłem spokojny o to co ma się dalej wydarzyć i pewny, że wnet będę miał Cassandrę w swoim łóżku.

Szatynka posłała chłopakowi całusa w powietrzu, po czym ruszyła w stronę uczelni. Ci idioci niby starali się ją chronić, ale prawda była taka, że chujowo im to wychodziło. Gdybym tylko chciał już dawno bym ja porwał, jednak miałem na to lepszy pomysł i wciąż liczyłem na to, że uda mi się ją zyskać dobrowolnie. Nicholas był okrutnym człowiekiem, ale nie jeżeli chodziło o kobiety, nigdy też nie skrzywdził nikogo niewinnego i zazwyczaj starał się chociaż trochę pomagać takim ludziom, na co dobrym przykładem była szatynka. Wiedziałem jednak, że jest coś co się dla niego liczy bardziej niż drugi człowiek, oczywiście chodziło o pieniądze. Kochał je, tak jak my wszyscy. Byłem pewny, że jeżeli zaproponuję odpowiednią kwotę to sam wyda mi dziewczynę, a ja nawet nie będę musiał sobie brudzić rąk. Byłam tego pewny na jakieś dziewięćdziesiąt procent, dlatego też rozmawiałem z Lorenzo, bo on był mi potrzebny gdyby jednak to dziesięć procent wygrało. Wiedziałem, że Nicholas ma sporo swoich ludzi, dlatego ja też potrzebowałem jakiegoś większego wsparcia, by mieć nad nim przewagę. Dosłownie wszystko miałem zaplanowane i nic nie mogło pójść inaczej. Byłem pewny tego, że Cassandra niedługo będzie błagać o litość w moich rękach, co napawało mnie jakąś dziwną radością. Już się nie mogłem doczekać aż będzie moja.

~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°~°
Ten rozdział nie był planowany, totalnie nie wiem czemu powstał. Chyba to była jakaś chwilowa wena. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tą scenę i to słownictwo.

Co myślicie na temat Dylana? Lubimy go czy nie?

Buziaki i do następnego ❤
Hummingbird_96

Continue Reading

You'll Also Like

16.9K 564 77
Elizabeth Salvatore - ukochana młodsza siostra Stefana i Damona. Śliczna oraz miła ale zarazem z pazurem. Uwielbiają czytać książki oraz gotować. Po...
255K 11.9K 41
Alice to młoda policjantka, której życie nie rozpieszcza. Kiedy zostaje przydzielona do ciężkiej sprawy porwania trzech młodych kobiet, nie ma pojęci...
Nasze Szczęście By Octavvia

Mystery / Thriller

45.7K 4.9K 53
|Druga część "Szansa na szczęście"| Adam jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. A w każdym razie tak mu się wydaje. Właściwie to nie. Byłby, g...
860K 24K 41
Nazywam się Amanda. Mam 19 lat, mieszkałam w Newcastle, jednak z niewiadomych mi powodów, przeprowadziłam się razem z moim bratem do Luton. Nie wie...