Rozdział 39.

487 41 4
                                    

— Jak to ktoś musiał go zabrać?. Po cholerę komuś telefon, do którego nie zna pinu?.

— Wiesz, zawsze może go dać na czyszczenie i to dosłownie. Usuną z niego wszystko, co się w nim znajduje. Zdjęcia, wiadomości, muzykę. I wtedy ten ktoś będzie mógł ustawić go na nowo, po swojemu.

— Nawet tak nie mów. Zawsze mogło trafić na jakiegoś psychola, który będzie się rozczulał nad moimi zdjęciami, bo zapewne jakieś tam są.

— Też fakt. Jednak ja wolałbym, żeby ktoś go wziął i wyczyścił niż miałby robić takie chore rzeczy.
Zresztą, nawet gdybym chciał spróbować go odzyskać, to jest to raczej niemożliwe do zrobienia. Jest tu przecież tyle ludzi. Jedni przychodzą, inni wychodzą, kto wie, czy ten, kto wziął telefon nadal tu jest. Może już dawno się stąd zmył, a my nawet o tym nie wiemy. Przykro mi Zuzolku, zjebałem. Przepraszam.

Szlag by to. Nie będę ukrywać, jestem zła i to bardzo. W końcu trochę kasy wydałam na tą durną naprawę, a teraz tak po prostu ma go ktoś inny. Janek ma rację, nie ma co się nastawiać na to, że go odzyskam. Krąży tu tyle ludzi, że mógł go wziąć dosłownie każdy. O ile ten ktoś nadal tu jest, bo najprawdopodobniej już się zmył. Przynajmniej tak mi się wydaje. Zwinął telefon i szybko się ewakuował, żeby nikt go nie przyłapał. Ma to sens.

— Spoko Janek, stało się i tyle. Teraz i tak już nic nie zrobię. Jednak nie ukrywam, że jestem zła. Nie o to mi chodziło, kiedy Ci go dawałam. Miałeś go naprawić, a przynajmniej się postarać, a nie chować pod poduszkę. Trzeba było włożyć go do kieszeni i dopiero wtedy pójść. Na cholerę wrzuciłeś go pod poduszkę, zamiast włożyć do kieszeni?.

— Sam nie wiem. To była chwila, nie pomyślałem i tak jakoś wyszło. Naprawdę przepraszam.

— Spoko. Jak już mówiłam, teraz i tak już nic z tym nie zrobię. Wiesz co, ja już chyba pójdę do dziewczyn. — rzucam bez przejęcia po czym kieruje się w stronę Poli i Jagody. Mam nadzieję, że jak emocje mi trochę opadną to wtedy do niego wrócę. Bo na razie, nie mam najmniejszej ochoty na siedzenie i gadanie z nim. W końcu to przez niego nie mam telefonu.

Niestety, ale tak się jednak nie stało. Nie wróciłam do niego, praktycznie od czasu kiedy od niego odeszłam, siedzę z dziewczynami. Niby nie jestem już na niego zła, jednak to nie do końca prawda. Nadal gdzieś w środku jest jakaś cząstka mnie, która jest wkurzona o to co się stało. Na szczęście ilość wypitego jak dotąd alkoholu, powstrzymuje mnie przed tym, aby na niego nawrzeszczeć.
Z tego wszystkiego zapomniałam o tym, że przecież Janek jest moim chłopakiem. I to od jakichś dwóch dni, nawet chyba nie.
Oczywiście Pola nie mogła wytrzymać i musiała podzielić się tą wiadomością z Jagodą. Na całe szczęście tylko z nią.
Blondynka również nie mogła ukryć radości, jaką wywołała w niej ta informacja. Cóż, miło z ich strony, że się cieszą. Chociaż ktoś, bo nie sądzę, aby moja kochana rodzinka zareagowała w ten sam sposób. No może jedynie mama, ale tego też nie byłabym taka pewna.

Moje rozmyślenia przerywa dźwięk wiadomości. Niechętnie wyjmuje telefon z kieszeni i wchodzę w wiadomości.
Ten wieczór chyba nie będzie należał do udanych. Najpierw akcja z telefonem, a teraz wiadomość od tego samego numeru co ostatnio. A już myślałam, że była to jednorazowa akcja. Cóż, jak widać nie.

Od 885345710

Zostaw Janka w spokoju.
On należy do mnie.

Ja rozumiem, że mogła nie pogodzić się z tym, że ją odrzucił i nie chciał do niej wrócić, ale serio?. Teraz będzie wypisywać do mnie jakieś chore wiadomości?.
Skoro tak, to czemu nie powie mi tego prosto w oczy?.
Kretynka się chyba boi. I w sumie to dobrze. Jestem tak naładowana przez tę akcję z telefonem, że gdybym ją teraz zobaczyła to na momencie dostałaby ode mnie w pysk.
Z racji tego, że nadarzyła się okazja, postanowiłam trochę się na niej wyżyć. A co, w końcu sama to wszystko zaczęła.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now