Rozdział dwudziesty dziewiąty.

588 54 8
                                    

Minął tydzień. I niestety, ale jest tak jak przypuszczałam, mój dom zamienił się w kwiaciarnię. Za to Janek w dalszym ciągu się nie odezwał, tylko non stop wysyła te cholerne kwiaty. Wiedziałam że jest wariatem, ale nie sądziłam, że aż takim.

Na dodatek to już w ten weekend Pola robi tą nieszczęsną imprezę, na którą na szczęście nie zamierzam iść. Jednak mam świadomość tego, że gdy brunetka sie o tym dowie to razem z Jagodą siłą wyciągną mnie z domu. Niestety. 

No ale mam cichą nadzieję, że jednak zrozumie iż nie chcę przyjść i da mi spokój. No a co z tego wyjdzie to się okaże. 

— Na litość boską Zuza! — nagle dobiega mnie z dołu załamany głos mojej mamy. Szybko zwlekam się z łóżka i czym prędzej schodzę na dół. 

Nawet się nie dziwię, kiedy zastaje mamę stojącą przy drzwiach wejściowych z kolejnym bukietem kwiatów w ręce.

— Znowu? — wzdycham ciężko patrząc na nią. 

— Jak widać. Zuza, nie wiem czego chcę od Ciebie ten chłopak, ale do cholery daj mu to w końcu!. Przecież ja niedługo sama będę mogła zacząć je sprzedawać, tyle ich tu mamy.

Tak. Mama już wie, że te kwiaty są od jakiegoś chłopaka. Z każdym kolejnym bukietem jej cierpliwość malała, aż w końcu nie wytrzymała i zażądała ode mnie informacji od kogo są i dlaczego mi je wysyła. 

Powiedziałam jej, że są od jednego chłopaka któremu się spodobałam. Nie mówiłam jej, że czeka na moją odpowiedź czy coś, bo wiem, że od razu kazałaby mi się zgodzić. Oczywiście tylko po to aby przestał wysyłać te badyle. 

Coś czuje, że przez tą całą sytuację, to mama przez co najmniej rok nie będzie mogła patrzeć na kwiaty. Także lepiej, żeby tata póki co jej żadnych nie kupował. 

— A co jeśli chciałby abym straciła z nim dziewictwo?. To też mam mu dać?. — pytam patrząc na nią podejrzliwie. 

— No..nie, a czego chce?. Bo musi czegoś chcieć skoro od tygodnia, dzień w dzień wysyła Ci kwiaty. Swoją drogą musi być chyba bogaty. Nie każdego stać na takie szaleństwa. 

To fakt, jest szalony i to bardzo. I bogaty chyba też, trochę.

— Mamo, nie martw się. Ogarnę to i przestanie je wysyłać.
A teraz włóż je do wody bo zwiędną, a szkoda. Bo są naprawdę ładne. W sumie jak każde, które dostałam. 

Wracam spowrotem do pokoju i od razu łapie za telefon wchodząc w wiadomości z Jankiem. Trzeba to skończyć. Było miło i śmiesznie, ale bez przesady. 

Do Jasiek. 

Janek do cholery, ja nie mam aż tylu wazonów. 
Moja mama może teraz śmiało otworzyć kwiaciarnie, bo cały salon, kuchnia oraz mój pokój są w kwiatach. Ogarnij się w końcu. Ile można. 

Od Jasiek. 

Cześć Zuzolku. 
Byłem ciekaw kiedy się w końcu odezwiesz. 
Nie powiem, jestem pod wrażeniem. Długo wytrzymałaś. 
Mam nadzieję, że kwiaty się podobały. 
W końcu trochę na nie wydałem. 
Słonko, dobrze wiesz jak to zatrzymać. 
Po prostu daj mi odpowiedź.

Od Jasiek. 

 I nawet nie wasz się napisać "nie". 
Bo to nic nie da i w dalszym ciągu będę je wysyłał. 

Kurwa.. 

Do Jasiek. 

A co jeśli ja nic do Ciebie nie czuje?. 
Brałeś to w ogóle pod uwagę?. 

Od Jasiek. 

Szczerze?. Nie. 
W końcu wtedy w łazience oraz u Ciebie w pokoju nie reagowałaś tak jakbyś nic do mnie nie czuła.
A wręcz przeciwnie. Jakbyś była zakochana po uszy. 

Do Jasiek. 

Po prostu przestań już wysyłać te cholerne kwiaty. 


Był cwańszy niż myślałam. Nie chciałam tego tak zostawiać, ale nie drążyłam już tematu i po prostu nic więcej nie napisałam. 

Znając życie, to Janek pewnie pójdzie na tą imprezę do Poli. Pewnie myśli że mnie tam spotka i sobie pogadamy.

Cóż, będę musiała go rozczarować. Niestety, ale się tam nie pojawię. Przynajmniej taki mam plan, a co z tego wyjdzie to zobaczymy. Bo z Polą i Jagodą bywa różnie. Razem z Jankiem i Igorem mogą sobie śmiało ręce podać. Wszyscy uparci jak osły, co do jednego.

Dlaczego ja muszę otaczać się się samymi wariatami?. 
Czemu nie mogą być na przykład jak..o cholera!. Laura!. 

Przez ten cały bajzel, który ostatnio mnie otacza kompletnie zapomniałam o Laurze. Pewnie w swojej głowie już dawno mnie uśmierciła, co jest bardziej niż pewne. 

Dzwonienie tutaj nic nie da. Muszę zrobić nieco śmielszy krok aby to naprawić.
Będę musiała po prostu do niej pojechać. I to jak najszybciej. 

* * *

Dzięki mojemu cudownemu planowi mam przynajmniej wytłumaczenie dlaczego nie idę do Poli na imprezę. 

Teraz przynajmniej nie będzie w stanie mnie zmusić.

Szybko pisze dziewczynie wiadomość co i jak, po czym wyciągam z szafy sportową torbę i zaczynam pakować do niej rzeczy na moją spontaniczną "wycieczkę". 

Mam tylko nadzieję, że mama albo tata zawiozą mnie do Krakowa, bo swoją drogą, jeszcze nic im nie powiedziałam. 

Postanawiam nic nie pisać do Laury. Chociaż pewnie i tak by mi nie odpisała. Jeżeli w ogóle ma jeszcze mój numer, albo mnie nie zablokowała. 

— Mamo! — krzyczę schodząc na dół po czym kieruję się do kuchni. 

Rodzicielka spogląda to na mnie, to na torbę, po czym posyła mi pytające spojrzenie. 

— Chce jechać do Laury na weekend i potrzebuje podwózki. Jest szansa na to abyś mnie podwiozła?. Pliska. 

— Teraz?. — wzdycha ciężko co nie oznacza nic dobrego.

Kurde, nie mam innej opcji jeśli chodzi o transport. Z resztą samochodem jest o wiele szybciej niż pociągiem. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Z resztą, nawet gdybym pojechała jednak pociągiem, to przecież nie znam drogi z przystanku do domu Laury, a przecież ona po mnie nie wyjdzie. 

— Prosze mamuś. Przynajmniej będziecie mogli ode mnie odpocząć. A już na pewno Sara i tata. 
Tylko nie szalejcie z tatą za bardzo, bo nie zniosę kolejnego dziecka w tym domu. Sara w zupełności mi wystarczy. 

Mama przez chwilę nic nie mówi. Jednak po chwili posyła mi szeroki uśmiech i zaczyna chować do lodówki wszystkie rzeczy które były jej zapewne potrzebne do zrobienia obiadu.

Widząc to ja również szeroko się uśmiecham. Bo to oznacza  jedno. Mama się zgodziła i zawiezie moją leniwą dupe do Krakowa. 

Oby tylko Laura nie zabiła mnie na wejściu. O ile w ogóle otworzy mi drzwi. No ale o tym, przekonam się dopiero na miejscu.

_______________________________________________

Przepraszam Was bardzo za tą obsuwę. Ogólnie to rozdział miał się pojawić w niedzielę, ale mam teraz lekkie urwanie głowy i nie za bardzo mam czas. Mam nadzieję że mi wybaczycie. Macie tutaj nowy rozdział, tak na umilenie wieczoru. Miłego czytania i do następnego!.
Ps. Jeśli dobijemy do co najmniej 100 wyświetleń to dodam nowy rozdział. Ot taka niespodzianka. Wierzę w Was!.

Tajemnica // Zakończone Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ