Rozdział szósty.

909 69 12
                                    

Tak jak myślałam, budzik nie toleruje mojego związku z łóżkiem.

Zadzwonił dziś równo o ósmej. Było ciężko, to fakt, mam jednak nadzieję że z każdym dniem będzie coraz lepiej.

Ogarnięta i pozytywnie nastawiona schodzę na dół do kuchni gdzie na szybko zjadam śniadanie, które przygotowała mi mama.

Tata w dalszym ciągu się do mnie nie odzywa. Nie wiem czy się śmiać czy płakać. Z jednej strony to śmieszne w jaki sposób się zachowuje, a z drugiej, było mi trochę przykro że nie cieszy się z tego że tak szybko znalazłam pracę i że w ogóle ją znalazłam.

Po zjedzonym śniadaniu ubieram buty wcześniej żegnając się z rodzicami po czym wychodzę z domu i kieruje się w stronę kawiarni.

Gdy jestem już w środku podchodzę do lady za którą stoi już Pola. Z tego co mówiła wczoraj Dagmara, to Pola ma mi dziś wszystko pokazać. Nie powiem, cholernie się stresuję.

- Cześć Pola. - witam się z dziewczyną szerokim uśmiechem.

Brunetka widząc moją osobę odwzajemnia mój gest po czym przytula mnie do siebie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że to z tobą będę pracować. Wcześniej pracowałam z taką jedną i powiem tylko że to nie było tak, że coś do niej miałam, po prostu nie lubiłam suki. I tyle.

- No ale z tobą to co innego. Teraz praca tutaj będzie wyglądała zupełnie inaczej. Aż będzie chciało mi się tu przychodzić.

- Cieszę się że tak mówisz. Ja też się cieszę że będę pracować z tobą.

A końcu będzie to moja pierwsza praca. Chyba pierwsza. Tak czy inaczej, bardzo się cieszę jak i również stresuję ale to raczej normalne.

W dalszej rozmowie brunetka instruuje mnie gdzie mam iść się przebrać. Grzecznie kieruje się we wskazane przez nią miejsce, gdzie chowam torbę do szafki. Wcześniej wyjmując z niej telefon po czym zamykam ją na kluczyk, który znajduje się w drzwiczkach. Następnie zakładam na siebie fioletowy fartuszek, który wisi na wieszaku i związuje moje cienkie blond włosy w wysokiego kucyka.

Na szybko przeglądam się jeszcze w lustrze które wisi na ścianie tuż obok wyjścia. Gdy stwierdzam że wyglądam całkiem znośnie wychodzę z pomieszczenia i wracam spowrotem do dziewczyny w celu omówienia dalszych instrukcji mojego wyjebiście stresującego pierwszego dnia w pracy.

Dziewczyna widząc mnie idącą w jej stronę szeroko się uśmiecha po czym rzuca w moją stronę.

- Pasuje Ci ten fartuszek. I mówię to naprawdę serio.

Tak w ogóle to jesteś chyba pierwszą osobą której to mówię. A pracowałam już z wieloma osobami.

- Dzięki bardzo. - mówię lekko zawstydzona drapiąc się po karku.

- A więc skoro jesteś już gotowa to proszę - podaje mi notes wraz z długopisem. -Tutaj wpisujesz zamówienia, a następnie przynosisz je mi. Resztę ogarniam ja, jak zamówienie będzie gotowe to daje Ci znać i potem zanosisz to do klientów. Proste nie?. - posyła mi pytające spojrzenie.

- Jasne. - mówię chcąc brzmieć pewnie. Jednak sądząc po minie jaką robi Pola mogę stwierdzić, że nie zabrzmiało to tak jak chciałam aby zabrzmiało. No cóż. Życie.

- Nie stresuj się tak Zuza, nie ma czym.

Wiadomo że pierwszy dzień zazwyczaj jest najgorszy, ale myślę że nie będzie aż tak źle. W końcu będziesz pracować ze mną. - uśmiecha się szeroko.

Coś czuję że praca z Polą będzie wyglądała nieco inaczej niż kiedy miałabym pracować z kimś innym. Pola zdaje się być nieco pieprznięta ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. No nic. Przynajmniej nie będę się nudzić.

* * *

Jak na pierwszy dzień to szło mi całkiem nieźle.

Stres był tylko na początku, kiedy musiałam obsłużyć pierwszych klientów. Potem to już jakoś samo poszło.

Pola chyba jednak miała rację, wcale nie jest aż tak źle.

Chociaż jest jeden problem. A mianowicie dostarczanie zamówień, pal sześć gdy były to ciasta. Najgorzej jednak jest kiedy ktoś zamówi herbatę albo kawę, a zamawia je prawie każdy.

Z racji tego że gdy trzymam coś gorącego w dłoni to staram się tego nie wylać, wtedy też włącza mi się tryb ślimak i dotarcie do stolika zajmuje mi dziesięć minut.

Nie muszę już chyba mówić, że przez to moje ślimacze tempo klienci patrzą na mnie krzywo.

Jak tak dalej pójdzie to swoją pierwszą pracę zakończę już dziś.

Normalnie rekord.

- Zuzka przerwa. - oznajmia radośnie Pola wołając mnie gestem ręki za ladę.

Momentalnie na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.

Czekałam na ten moment cały dzień.

Podobno ulubionym momentem w pracy wszystkich ludzi jest przerwa.

I tak samo było ze mną.

Odkładam ścierkę i płyn do czyszczenia stolików na miejsce po czym sama siadam na krzesełku koło brunetki.

- Trzymaj - podaje mi woreczek z kanapką i sama zaczyna jeść swoją.

- Ja dziękuję, mam swoje w torbie. Właśnie chciałam po nie iść.

- Jak dają to bierz. -mówi stanowczo wciskając mi kanapkę do rąk.

Skoro tak stawia sprawę, to chyba nie wypada odmówić.

Z resztą nie chce robić sobie nieprzyjemności już pierwszego dnia.

- Dzięki. Na pewno się odwdzięczę. - mówię z uśmiechem zajadając się kanapką.

- Daj spokój. Smacznego.

Z racji tego że klientów póki co nie było, miałyśmy trochę czasu aby sobie odpocząć i ze sobą pogadać.

- Do was tutaj też przychodzą tacy przystojniacy?. - rzucam w stronę dziewczyny gapiąc się na telewizor który wisi na ścianie.

- Co?. - pyta wyraźnie nie wiedząc o czym mówię.

- Teledysk. - wskazuje ręka na ekran.

Akurat leciała piosenka Shawn'a Mendes'a "Seniorita"

- Pytam czy tutaj też przychodzą tacy przystojniacy jak w tym teledysku - śmieje się cicho. - Oczywiście żartuję. Gdyby ktoś taki tutaj przychodził to dziewczyny waliły by drzwiami i oknami.

- To też fakt. Nie, raczej nie.. Chociaż - zastanawia się chwilę - jest taki jeden.

Przychodzi tu taki blondas.

- Blondas?. Co to za śmieszna ksywka?.

- Oj no bo ma blond włosy i do tego niebieskie oczy. Swoją drogą jest naprawdę mega słodki.

Może Ci się poszczęści i będziesz miała okazję go obsłużyć i to nie raz, bo przychodzi tu dość często. - posyła mi cwaniacki uśmiech.

Nie ma takiej opcji. Może i straciłam pamięć, jednak chłopacy w dodatku młodzi i przystojni stresują mnie bardziej niż pierwszy dzień w nowej pracy.

Jednak mam świadomość że godząc się na pracę tutaj nie uniknę takich właśnie sytuacji. W końcu nie na tym to polega. Nie mogę sobie wybrać osób których obsłużę, a których nie. A szkoda. Bo na pewno bardzo ułatwiłoby mi to pracę. No ale jak mus to mus. Mam jednak nadzieję, że gdy już dojdzie do takiego spotkania to nie zemdleję ze stresu. To dopiero byłby obciach.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now