Rozdział 46.

406 41 4
                                    

Gdyby ktoś się mnie teraz zapytał, dlaczego zgodziłam się na propozycje Igora, chyba nie umiałabym odpowiedzieć. 
Naprawdę kurwa nie wiem. 
Powinnam była być już dawno w domu, a tymczasem idę z nim do jego mieszkania. 

Trzeba było uciekać albo krzyczeć, cokolwiek. Byleby się nie zgadzać. No ale niestety, teraz jest już na to za późno. 

I tak to, zamiast wygrzewać się teraz w łóżku z kubkiem herbaty i laptopem, idę z Igorem w stronę tej jego kamienicy, która swoją drogą, już dawno powinna zostać zburzona. Dziwne, że Ci ludzie nie boją się tam mieszkać. 

— Zapraszam w moje skromne progi. — oznajmia miło, przepuszczając mnie w drzwiach. 

— Dzięki. — rzucam bez przejęcia, wchodząc do środka. — Tak dawno mnie tu nie było, że aż przez chwilę cieszę się, że znowu tu jestem. Jednak szybko pozbywam się tych chorych odczuć. 
W końcu jedyne co mnie łączy z tym miejscem, to te cholerne prochy. Też mi wspomnienia. 
Chociaż, kiedy nakryłam wtedy Janka z Sarą i przyszłam tutaj z Igorem. To nie mogę mówić, naprawdę bardzo mi pomógł. Więc jest też i jakieś miłe wspomnienie, chociaż też nie do końca. 

Gdy Igor znika w kuchni, ja postanawiam się rozgościć i siadam na kanapie. Faktycznie nic się tu nie zmieniło. Czyli w dalszym ciągu nie znalazł sobie dziewczyny. Przykre.

— Proszę dla pani. — podaje mi piwo, po czym siada obok. — Skoro mamy pogadać, to pewnie zajmie nam to trochę czasu. 
A żebyś nie mówiła, że Cię nie ugościłem, to masz chociaż piwo. 

— Dzięki, jakiś ty kulturalny. — śmieje się cicho. — W takim razie pozwól, że zacznę. Zanim jeszcze mogę usiedzieć, bo z pierwszym łykiem piwa to się niestety zmieni i wtedy jedyne co będę robić, to latać do toalety. 

Teraz pytanie, powiedzieć mu prawdę, czy może wcisnąć jakiś blef. Chrzanić to, raz się żyje. 

— Jeśli chodzi o to, dlaczego przestałam się do Ciebie odzywać, to masz rację, chodzi o to co wtedy chciałeś zrobić. 
To było naprawdę mega dziwne. Chociaż pewnie nie jedna dziewczyna ucieszyłaby się, gdybyś chciał to z nią zrobić, no ale cóż, nie ja. 
A drugi powód to taki, że wróciłam do Janka.

Igor, słysząc moje słowa, momentalnie robi duże oczy. Jednak nie to jest najistotniejsze. Widać, że chce ukryć fakt, że go to ruszyło. Jednak ja nie jestem ślepa i doskonale widzę, jak ze złości zaciska ręce na poduszce, która leży obok. 
Tego się chyba nie spodziewał, no cóż. Niespodzianka!. 

— Czyli jednak mu wybaczyłaś?. Co, powiedział Ci kilka słodkich słówek i od razu kolana Ci zmiękły?. — mówi drwiącym tonem — Zapomniałaś już, jak mi się wypłakiwałaś w ramię?. 

— Nie, nie zapomniałam. I nie, nie poleciałam na żadne słodkie słówka. Po prostu okazało się, że to wszystko była sprawka mojej durnej siostry. Janek nie miał z tym nic wspólnego. Więc niby dlaczego miałabym mu nie wybaczać?. 

— Bo jeszcze gówno wiesz Zuzka. 

— Okej?. A co, ty niby wiesz wszystko?. 

— Tak, żebyś wiedziała, wiem wszystko. 

Nie mam zielonego pojęcia, o czym on gada, ale zaciekawił mnie. 
Skoro taki jest tego pewny, to postanowiłam, że go sprawdzę.

— Okej panie pewny siebie. Skoro niby wiesz wszystko, to proszę. Odblokuj go. — mówię, podając mu telefon. 
Od kiedy włożyłam go wtedy do torebki, tak noszę go non stop, sama nie po co. Może liczę na to, że nagle jakimś cudem ten durny kod mi się przypomni i wolę mieć go po prostu pod ręką. Cholera wie. 

Igor jakby nigdy nic bierze urządzenie do ręki i zaczyna oglądać je z każdej strony, jakby szukał gdzieś jakiejś wskazówki odnośnie tego kodu.

Po chwili jednak zaczyna coś na nim pisać, po czym przenosi na mnie swój wzrok i uśmiecha się szeroko. 

— Proszę — podaje mi go z powrotem. — Biorę go do ręki i prawie że zbieram szczękę z podłogi. Odblokowany!. Jebany go odblokował, ale jak?. Chyba faktycznie go nie doceniłam. 

— Jak ty to zrobiłeś?. Skąd znasz kod, którego nie zna nikt?. 

— Mówiłem Ci Zuzka. Wiem wszystko. 

Moja radość jest tak duża, że aż nie wiem, w co kliknąć najpierw. Galeria czy wiadomości. Jednak momentalnie zamienia się ona w złość, gdy chłopak zabiera mi telefon z powrotem i ponownie go blokuję. Co jest?. 

— Pogięło Cię?. Co ty robisz?. — pytam, posyłając mu mordercze spojrzenie. 

— Nie ma nic za darmo młoda. Zwłaszcza że w tym telefonie jest twoje całe poprzednie życie. Myślisz, że pozwolę Ci je odkryć ot, tak?. Nie jestem aż taki głupi. Chcę coś w zamian. 

Chyba sam nie wierzy w to co mówi. Przecież to jest jakiś absurd. 
Niby na jakiej podstawie mam mu dać coś w zamian?. Za to, że wpisał kilka cyferek w telefonie?. Litości. 

— Zdurniałeś do reszty. W co ty grasz?. Udowodniłeś mi, że wiesz wszystko i okej, przyznaję Ci rację. A teraz oddaj mi telefon. 

— Proszę bardzo, tylko raczej bez znajomości kodu na nic Ci się nie przyda. Nadal będzie leżał na dnie torebki. A dzięki mnie możesz go mieć i poznać zawartość tego grata. Musisz jedynie spełnić kilka moich próśb. Spokojnie, to nic takiego. 

— Aż strach pytać, ale okej, zaryzykuje, co to są za prośby?.

— Prześpij się ze mną. 

W pierwszej chwili myślę, że to żart, dlatego też zaczynam się śmiać. Jednak gdy zauważam, że chłopak nie reaguje, momentalnie przestaje. To jakiś obłęd. On nie mówi tego na poważnie. 

— Jesteś pojebany. Naprawdę myślisz, że w zamian za poznanie kilku cyferek pójdę z tobą do łóżka?. Naprawdę musisz mieć coś z głową. 

— Takie są moje warunki. A najlepiej by było, gdybyś zostawiła tego gnojka i zamieszkała razem ze mną. On na Ciebie nie zasługuje. 

— Tego już za wiele. I co?. Może jeszcze mam mieć z tobą dziecko?. 

— Nie miałbym nic przeciwko. 

Nie mogę już tego dłużej słuchać. Przecież to są jakieś brednie. Jakieś jego pieprzone wymysły. 
Nie mam zamiaru siedzieć tu ani minuty dłużej. 
Szybko więc wstaje, chowam telefon z powrotem do torebki, po czym ponownie zakładam buty i otwieram drzwi. 

— Jesteś chory na łeb. Wal się psycholu. — rzucam na odchodne i wychodzę na klatkę. 
Jednak zanim je zamknę, udaje mi się jeszcze usłyszeć odpowiedź. 

— Jeszcze tu wrócisz. 

Ta akurat. Chciałbyś świrze. 

Tajemnica // Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz