Rozdział dwudziesty trzeci.

596 51 17
                                    

Od dobrych pięciu minut nic nie mówię, tylko gapię się na zdjęcie które pokazał mi tata. 

I oczywiście zostało ono zrobione przez Sarę bo jakby inaczej. Ta dziewczyna zdecydowanie coś do mnie ma, tylko jeszcze nie wiem co i dlaczego tak się zachowuje. 

Zdecydowanie chce mi uprzykrzyć życie, jakby już było za mało popieprzone.  

— I co w związku z tym? — pytam bez przejęcia oddając tacie telefon. — Wyszłam się spotkać z kolegą, za to raczej nie idzie się do więzienia. 

— Zuza!. Dobrze wiesz że przez to co się stało jesteśmy na Ciebie wyjątkowo wyczuleni. Nie możesz sobie od tak wychodzić. Co jeśli coś by Ci się stało?. Albo gorzej, co jeśli on by Ci coś zrobił. Co wtedy?. 

Przewracam oczami słysząc już po raz tysięczny te jego lamenty. To już naprawdę robi się powoli nudne jak nie do zrzygania.

Przecież potrącił mnie tylko samochód, a oni się zachowują mniej więcej tak jakby mnie ktoś porwał i skrzywdził. 

A Sara ma z tego wszystkiego najwięcej radości. 

Niech ja się tylko dowiem całej prawdy, to wtedy się doigra. Od razu zniknie jej ten głupi uśmieszek z twarzy. 

— Czemu nie spałaś tylko poszłaś się z nim spotkać?. Czego od Ciebie chciał?. Pieniędzy?. A może chciał Ci dać narkotyki?. — tym razem wtrąca się mama. 

Ledwo się powstrzymuję aby nie wybuchnąć głośnym śmiechem. Ta, Janek akurat chciałby ode mnie pieniędzy, o narkotykach nie wspominając. Co prawda nie znam go długo więc nic o nim praktycznie nie wiem, ale nie wygląda na takiego który brałby narkotyki, albo żeby brakowało mu pieniędzy.

Co prawda na bogatego też nie wygląda, ale bez przesady.

— Chciał złoty kibel i willę z basenem. — nie mogłam się powstrzymać. Już naprawdę mam dosyć tego ich wywiadu. W ogóle po cholerę to całe przedstawienie?. Znowu się zaczyna. 

— Dajcie że już spokój. Przecież nic się takiego nie stało. 
A jeśli chodzi o to dlaczego nie spałam, to nie wiem czy zauważyliście, ale nie tylko ja byłam wtedy na nogach. Ta księżniczka też nie spała, nie żeby coś. — Spoglądam obojętnie na Sarę licząc w duchu, że jej też się dostanie. No ale gdzie tam. Przecież to ja jestem ta najgorsza. 

— To fakt. Jednak dzięki niej przynajmniej wiemy co robisz, kiedy tak naprawdę powinnaś już spać. A po drugie, z tego co nam powiedziała była wtedy w łóżku i spała. A ty ją obudziłaś gdy wychodziłaś do tego szczeniaka. 

Ta jasne a świnie latają. 

Ta lamuska po prostu szukała na mnie haka, którego niestety w końcu znalazła. Pytanie tylko po co. 

— Tato a ty co jesteś jej adwokatem?. Przecież Sara umie mówić. 

— Było tak jak mówi tata. — prycha i spowrotem wlepia wzrok w telefon. 

— Dzieci i ryby głosu nie mają, lamusko. — syczę zdenerwowana. — Nie żeby coś, ale zdaje mi się, czy już zapomniałaś o tym co mi obiecałaś, gdy szłyśmy razem na zakupy?. 

Blondynka przenosi ponownie swój wzrok na mnie i patrzy jakby nie rozumiała co przed chwilą powiedziałam. Cóż, nie zdziwiłoby mnie to gdyby tak właśnie było. Ktoś kto się tak zachowuje wobec swojej siostry nie może być zdrowy umysłowo. A to niby ja muszę brać leki. 

Chyba powinno być na odwrót. 

Wzdycham ciężko przyglądając się jej. Wygląda na naprawdę bystrą i sympatyczną dziewczynę i jak na siostrę jest naprawdę ładna, ale jak widać, kiedy inni stali w kolejce po mózg, ona stała w tej drugiej. Po urodę. 

Dlatego też jest jak jest. Bo tylko wygląda na taką, a prawda jest zupełnie inna. 

— Obiecałaś mi, że już więcej nie nakablujesz na mnie do taty. No ale jak widać to były tylko słowa rzucone na wiatr. Mogłam się tego spodziewać. Jak to mówią nadzieją jest matką głupich. 
Przynajmniej  teraz już wiem żeby więcej razy Ci nie zaufać. 

— A tak w ogóle, to on nie jest jakimś szczeniakiem, jak już to jest słodki jak golden retriever tato. — mówię zanim zdążę pomyśleć. 

Nie wiem jaki sens ma to zdanie, dlatego też szybko ulatniam się do swojego pokoju, zanim ta rozmowa zrobi się jeszcze gorsza. 

Rzucam się plecami na łóżko i skupiam wzrok na suficie. 
Nie wiem czy powinno czy też nie, ale jest mi jakoś tak smutno. 

To w końcu moja siostra, moja rodzina. Mam tylko ich, a oni zachowują się jakbym co najmniej łamała prawo. 

W dodatku ta Sara, ja rozumiem, w końcu każde rodzeństwo się kłóci mniej lub więcej, ale żeby od razu robić takie rzeczy?. To już chyba lekka przesada. Są pewne granice do cholery. 

Nie wiem, czy ja jej coś kiedyś zrobiłam  ale tego nie pamiętam, a ona teraz się za to mści czy jak. 

Jeśli faktycznie tak było, to niech mi o tym powie. Niech mi się wyżali, wyjaśni co zrobiłam, a postaram się to jakoś naprawić. A nie ona od razu chce mnie zniszczyć. 

Siostra nie powinna się tak zachowywać. 

No ale jak to mówią, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Tylko trzeba stanąć z boku, żeby można było się wyciąć w razie konieczności.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now