Rozdział dziesiąty.

851 66 10
                                    

Kolejny tydzień pracy minął mi bez większych przygód.
Powiedziałabym że raczej na spokojnie, może to dlatego iż blondyn nie pojawił się w kawiarni ani razu. Może boi się że znowu wyleje na niego piwo. Brawo ja.
Mam nadzieję że koleś nie będzie miał przeze mnie traumy i jeszcze kiedyś wpadnie do kawiarni.

Dopiero co zaczęłam tu pracować a już odwalam takie akcje.
I możliwe że dzięki mnie stracili właśnie jednego klienta. Jak tak dalej pójdzie to do końca roku nikt tu nie będzie przychodził.
Bo przez moje gapiostwo raz w tygodniu będę wylewać na kogoś piwa.
Normalnie kelnerka na medal.

- Halo Zuzka budzimy się. - pola macha mi ręką przed oczami.

- Ee no co tam?.

- Nie martw się. Przyjdzie. - stwierdza na co posyłam jej pytające spojrzenie.

- No Janek, ten który od Ciebie oberwał. Zgaduje że pewnie się martwisz że przez cały tydzień go nie było.

- Nie, coś ty. Niby czemu miałabym się przejmować jakimś obcym kolesiem?. Mam za dużo swoich problemów.

- E tam. Widzę że Cię to męczy. Przestań się oszukiwać.
Ale nie martw się w końcu przyjdzie. Pewnie zabalowali gdzieś z chłopakami czy coś. Czasami tak jest że nie ma go jakiś czas a potem nagle się pojawia.
Kto wie, może przyjdzie na dzisiejszą imprezę. - mówi i uśmiecha się szeroko.

- Imprezę?.

- Tak. Robię dziś małą domówkę. Mam nadzieję że wpadniesz.
Zabierz ze sobą siostrę jak chcesz.

- Nie ma mowy. Nie wezmę jej, nie po tym co ostatnio miało miejsce. Dowiedziałam się że to dzięki niej tata wtedy przyjechał i odstawił tą całą szopkę.
Podobno napisała mu wiadomość a ten od razu wsiadł w samochód i przyjechał.
Nie mam pojęcia co mu napisała ale jedno wiem na pewno. Są razem w zmowie. Tylko nie wiem jeszcze jaki jest tego powód.

- To widzę że sporo się u Ciebie dzieje. To nie bierz jej ze sobą ale przyjdź. Będzie fajnie, Jagoda też będzie.
No i kto wie, może blondas też wpadnie. - uśmiecha się cwaniacko na co ja tylko przekręcam oczami. - Weź przestań. Ten o pięknych oczach to nie moja liga. I tego się trzymajmy. - mówię stanowczo po czym idę dalej sprzątać stoliki.

***

Po skończonej pracy udałam się do domu. Z tego co mówiła Pola impreza zaczyna się o dwudziestej. Nie podjęłam jeszcze konkretnej decyzji odnośnie tego czy pójdę. Jednak kolejny weekend spędzony w łóżku z laptopem nie brzmi zaciekawie.

Gdy wchodzę do domu od razu zdejmuje buty i udaje się do swojego pokoju. Rzucam torebkę na łóżko i otwieram szafe chcąc poszukać czegoś co nadawałoby się na dzisiejszą imprezę.
Chwilę przeglądam ciuchy wiszące na wieszakach jednak nic nie wpada mi w oko.
Chyba jednak się tam nie pojawię. Nie mam się w co ubrać.
To nic że nie mogę zamknąć szafy od nadmiaru ubrań. I tak nadal nie mam się w co ubrać. Eh tak ciężko być kobietą.

- Idziesz gdzieś?. - pyta ciekawsko Sara stojąc w progu pokoju.

- Może. A co też byś chciała iść?. Sorry ale dzieci i kapusiów nie wpuszczają. - uśmiecham się do niej sztucznie.

Sara słysząc moje słowa momentalnie robi duże oczy.

- Zdziwiona?. Myślałaś że się nie dowiem, że to ty nakablowałaś do taty i dlatego po mnie przyjechał?. Nie wiem co takiego mu nagadałaś ale masz u mnie przesrane i od dziś nie zabieram Cię już nigdzie, choćby nie wiem co.

- Wal się - prycha pod nosem po czym wychodzi z pokoju.

- Myślałam że jesteśmy siostrami, a siostry się tak nie zachowują lamusko! - krzyczę w stronę wyjścia po czym wracam do wybierania stroju na imprezę.

Co za niewdzięczny bachor. Dlaczego ja do cholery nie mam brata, tylko głupią siostrę?. Z brata byłby chociaż jakiś pożytek. Przyprowadzał by do domu fajnych kumpli, nie kablował by na mnie do taty.
No ale niestety, zostałam skazana na tą kretynkę.

Po jakże dłuuugich godzinach ślęczenia przed szafą, zdecydowałam się w końcu coś wybrać. W dresie przecież nie pójdę.
Wybrałam białą koszulkę z nadrukiem oraz czarne jeansy a do tego zarzuce jasną jeansową kurtkę i białe trampki.
Gdy miałam już wybrane rzeczy podchodzę do komody i biorę z niej czystą bieliznę po czym kieruję się do łazienki aby się trochę odświeżyć.
Nie chciałam iść na imprezę i pachnieć kawą. W końcu tyle godzin w takim miejscu jak kawiarnia robi swoje.

Gotowa wychodzę z łazienki i wracam do pokoju gdzie zakładam na siebie przygotowane ubrania.
Rozczesuje mokre włosy po czym i wracam do łazienki aby się pomalować. W międzyczasie suszę włosy suszarką i myję zęby.
W pełni gotowa wracam do pokoju i zgarniam do torebki klucze oraz telefon. Na koniec psikam się jeszcze perfumem który również w niej ląduje a następnie schodzę na dół.

Mama która siedzi na kanapie w salonie momentalnie odwraca się w moją stronę i uśmiecha się szeroko.

- Ślicznie wyglądasz. Idziesz gdzieś?.

- Tak koleżanka z pracy zaprosiła mnie na imprezę. Jagoda też tam będzie także nie musisz się martwić.
- A ty tato - przenoszę na niego swój wzrok - nie musisz po mnie przyjeżdżać - stwierdzam chamsko.
Tata nic na to nie odpowiada. W dalszym ciągu wzrok ma wplepiony w telewizor. Nawet nie wiem czy wie że w ogóle tu stoję. Brak słów.

- A co z Sa..

- Nie chciała iść. - kłamie chcąc szybko skończyć ten temat.

- No okej. W takim razie baw się dobrze i uważaj na siebie. Jakby coś to dzwoń, przyjadę po Ciebie. - posyła mi ciepły uśmiech.

- Dobrze mamo. Pa. - rzucam na odchodne po czym ubieram swoje białe trampki i wychodzę z domu.

Ciekawe czy przyjdzie na imprezę.
Koleś który ma najpiękniejsze oczy jakie w życiu widziałam.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now