Rozdział 34.

584 48 5
                                    

- No nie wierzę. Kogo moje oczy widzą. Janek we własnej osobie. Dawno żeśmy się nie widzieli. Po co żeś tu przylazł?. - pyta obojętnie brunet.

- A jak myślisz Igor?. Przyszedłem Ci poprawić to co Ci ostatnio zrobiłem. Widzę, że za szybko się goi.

- Bardzo śmieszne. Takie denne teksty możesz temu swojemu pieskowi Kacprowi gadać. Czego chcesz?.

Mam nadzieję, że ona naprawdę tu jest. Bo jeśli się okaże, że jej tu nie ma i przyszedłem tu na darmo, tym samym musząc patrzeć na jego ryj, to chyba serio mu to poprawię.

- Ślepy by zauważył, że jesteś naćpany jak świnia. Jeśli jest u Ciebie Zuzka, to mam nadzieję że nic jej nie zrobiłeś. A co najważniejsze, że niczego jej..

- Nie powiedziałem?. Spokojnie. Ona i tak już dziś swoje widziała. Swoją drogą, to nieźle się popisałeś kretynie. Jakim trzeba być zjebem, żeby całować się z siostrą dziewczyny na której Ci zależy. Chyba trzeba mieć na imię Janek.

- Dobra zamknij ryj. Gdzie ona jest?. Chcę z nią porozmawiać. Teraz.

- Zuzka jest w salonie. A chcieć to sobie możesz. Po tym co dziś odwaliłeś nie zdziwię się, jeśli nie będzie chciała z tobą gadać. Tak w ogóle, to chcę żebyś przyjął coś do wiadomości. A mianowicie, ty swoją szansę przepuściłeś, ja swojej nie zamierzam. Powiedziałem jej dziś, że jestem nią zainteresowany. Co prawda nie wiem czy wzięła to na serio czy też nie, ale będę się starał. I na pewno nie zepsuje tego tak jak ty palancie.

Nie mogłem już tego dłużej słuchać. Więc po prostu minąłem go i wszedłem do środka, po czym od razu skierowałem się do salonu.

- Zuzka!. Proszę musisz mnie wysłuchać. Wiem jak to wyglądało, ale to wcale nie tak, przysięgam!.

Nie czekając na jej odpowiedź, po prostu usiadłem obok na kanapie. Jednak coś mi tu nie pasowało. Było jakoś..dziwnie?. Sam nie wiem.

- Zuzka wszystko okej?. Nic nie powiesz?. Haloo.
Coś ty jej zrobił do cholery?!.

- A na co Ci to wygląda?. Chciała się zresetować, zapomnieć o tym widoku jaki jej dziś sprawiłeś. Więc jej pomogłem.

Nie mogłem w to uwierzyć. To był jakiś chory sen. Nie wiedziałem już czy była to moja wina, bo w końcu zrobiłem co zrobiłem. Czy też jej, że w ogóle zgodziła się wziąć ten syf. W tym momencie dałbym w ryj i jemu i sobie. Jemu za to że jej to dał, a sobie, że przeze mnie pomyślała o tym aby w ogóle to wziąć. Zjebałem, zjebałem po całości.

- Czy ty się słyszysz?!. Jeśli nie chcesz mieć znowu złamanego nosa, to weź lepiej stul pysk, bo nie mogę Cię już słuchać. Dziesięć minut w twoim towarzystwie to dla mnie zdecydowanie za długo.

- O co ty się czepiasz?. Przecież nie wpychałem jej tego na siłę. Sama chciała, nie zmuszałem jej. Miała wybór, mogła nie brać. Więc się odjeb. Gdyby nie ty, nie byłaby teraz w takim stanie. Brzmi znajomo co nie?.

- Wal się psycholu. - rzucam krótko po czym łapie blondynkę pod ręce i pomagam jej wstać.

- Tak w ogóle, to co ty do cholery robisz w Warszawie?.

- Jak to co. Wróciłem, przyjacielu.

* * *

Nareszcie w domu. Siedziałem tam zdecydowanie za długo.
Najważniejsze jest jednak to, że ją znalazłem. Co prawda nie jest w najlepszym stanie, w końcu wzięła od niego ten syf. Jednak z tego co mówił ten czub, to powinna pospać tak ze dwa dni i wrócić do "żywych". A wiąże się to niestety z tym, że chyba będę musiał chodzić za nią do roboty. Nie wiadomo czy tym razem jej nie wywalą.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now