Rozdział ósmy.

870 68 1
                                    

Chłopak zamówił trzy piwa i zgodnie z umową zapłaciłam za nie z własnej kieszeni.
Chociaż w takiej formie mogłam mu się odwdzięczyć za to co zrobiłam.
Co nie zmienia faktu że okropnie się z tym czuję. Gdyby nie to że jestem taką gapą koleś nie siedziałby teraz z mokrą i zarazem brudną bluzą.

Jednak sądząc po jego minie to albo faktycznie się tym nie przejmuje albo już o tym zapomniał. W końcu śmieje się w najlepsze, może tym lepiej dla mnie. Dzięki temu nie wypomni mi tego z wyrzutem jeśli kiedyś jeszcze się spotkamy.

Tego drugiego klienta również przeprosiłam za to co się stało. Na szczęście on również nie robił problemów. Zamówił piwa ponownie i tym razem dostał je w całości.

- No Zuzka niezłe zakończenie tygodnia. - śmieje się cicho brunetka.

- Weź przestań. Normalnie szkoda gadać. Takie rzeczy to tylko mi się mogą zdarzyć. - siadam załamana na krzesełku.

- E tam. Ale jest w tym coś dobrego. Pytałaś ostatnio czy przychodzą do nas jacyś przystojniacy. Pamiętasz?.

- No pamiętam i co w związku z tym?.

- No i dzięki tej dzisiejszej akcji poznałaś tego o którym Ci wtedy mówiłam.

Spojrzalam na nią marszcząc brwi, chcąc przypomnieć sobie o kim wtedy mówiła.
Po chwili dostaje jednak olśnienia.

- Że niby ten blondas?! - momentlanie wstaje.

- Ciszej głupia - śmieje się Pola uciszając mnie gestem ręki - Tak to o niego chodzi.

- Ale chwila. Nie widziałam jego włosów. - Zerknęłam ponownie w ich stronę. - Koleś miał założy na głowe kaptur i lekko ściągnięte sznurki przez co nie widać było jakie ma włosy.
Swoją drogą, kto normalny siedzi w pomieszczeniu w kapturze?.

- No niby nie, ale poznałam go po twarzy gdy przyszedł zamówić piwa. To jest on. - stwierdza dziewczyna.

- Czyli można powiedzieć że to szczęście w nieszczęściu. Ale jedno muszę Ci przyznać, ma zajebiste oczy.

- Widzisz mówiłam. Janek jest w porządku. Czasami ze mną pogada jak już tu wpadnie. Nie jest taki jak reszta chłopaków których znam. Jebane gnojki. A Janek to Janek w porządku chłopak.

- Fakt, był naprawdę miły i wyrozumiały. Już się bałam że zaraz zacznie się na mnie drzeć za to co zrobiłam, albo że zaraz sobie zażyczy abym mu wyprała tą bluzę. A tymczasem ma na to wywalone i zachowuje się jakby nic się nie stało.
Żeby każdy taki był to byłoby super.

Kolejne godziny mijały nam w spokoju i leciały w miarę szybko.
Do końca pracy zostały jakieś dwie godziny. W lokalu nie było już tak dużo osób ja na początku. Zostało tylko kilka osób w tym również nasza święta trójca. Czyli blondas z kolegami.
Janek w międzyczasie zamówił jeszcze po trzy piwa z tą różnicą że tym razem to już on za nie zapłacił.

Gdy w lokalu zrobiło się już trochę luźniej zabrałam się za sprzątanie stolików. W końcu nie muszę przeciskać się przez tłum ludzi. Od razu lepiej.

Sprzątam akurat już ostatni stolik gdy nagle czuję że ktoś puka mnie ręką w plecy.

Pewna tego że to pewnie jakiś klient który chce kolejne piwo odwracam się do tyłu.
Jednak moim oczom ukazuje się radosna buzia blondyna.

- Słucham?. - pytam niepewnie spoglądając na chłopaka.

- My już się zbieramy. Ale chciałem Ci jeszcze raz podziękować za to że zapłaciłaś za te piwa. To było naprawdę miłe chociaż naprawdę nie musiałaś. - posyła mi ciepły uśmiech. - A co do bluzy, to się nie martw. Uwierz mi że piwo to nic w porównaniu z tym co było już na niej wcześniej, a uwierz mi na słowo że były to o wiele gorsze rzeczy niż jakieś tam piwo.
Tak czy inaczej, jeszcze raz wielkie dzięki młoda. Mam nadzieję że jeszcze sie spotkamy. Narazie. - rzuca na odchodne po czym machając mi wesoło kieruje się do wyjścia.

- Nie ma za co blondasku. - mówię do siebie patrząc jak chłopak wychodzi z kawiarni.

***

- Naprawdę tak Ci powiedział?!

Tak właśnie brzmi Pola gdy się czymś ekscytuje.
Powiedziałam jej o tym że Janek przyszedł się pożegnać i taka właśnie jest jej reakcja.

- No tak. Miło z jego strony że się pożegnał. Mógł mieć to gdzieś i po prostu to olać a jednak przyszedł się pożegnać i podziękować. Naprawdę się nie spodziewałam.

- Mówiłam Ci że jest spoko. Inny niż reszta facetów.

- Innych nie znam więc nie mam za bardzo porównania ale spoko, wierzę Ci. - uśmiecham się lekko.

- Jak to nie masz porównania?. A twoi byli?

- Nie miałam nigdy chłopaka. To znaczy nie wiem. Nie pamiętam. - krzywie się wbijając wzrok w chodnik.

Pola spojrzała na mnie jak na wariatke. - Jak to nie pamiętasz?. - pyta wyraźnie zdziwiona.

- Wiesz co to jest rozmowa na dłuższą chwilę. A z tego co widzę to twój autobus właśnie podjechał. Wiec..- stwierdzam wskazując na autobus który właśnie podjechał pod przystanek.

- Cholera faktycznie. Dobra opowiesz mi o tym innym razem.
Do poniedziałku pa!. - krzyknęła w moją stronę po czym szybko pobiegła w stronę pojazdu.

Pomachałam jej na pożegnanie gdy siedziała już w autobusie.
Gdy pojazd odjechał ja również ruszyłam tyle że w przeciwną stronę.
Marzyłam tylko o tym aby się położyć. Ten dzień zdecydowanie dał mi popalić i pomyśleć że to wszystko przez blondasa.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now