- Ale ty jesteś... - zaczął, jednak jego słowa tak powoli łączyły się w jedną całość, że rudowłosa dziewczyna z łatwością zdążyła skończyć zdanie rozpoczęte przez Ślizgona.

- Martwa, zgadza się. - wtrąciła się, przerywając mu. Potwierdziła to, co siedziało w głowie chłopaka i nad czym tak uporczywie myślał przez ostatnie sekundy. Jej ton był wyjątkowo entuzjastyczny, podkreślał energiczność Gryfonki. Jej usta przyozdabiał delikatny uśmiech, a w oczach lśniła beztroska. - Ale spokojnie, tak naprawdę leżę teraz w piachu, a to zwykłe przywidzenia. Jest z tobą coraz gorzej, Malfoy. - dodała, wzmacniając przyjazny uśmiech zdobiący jej pogodną twarz. Tuż po tych słowach w celi Granger rozszedł się cichy chichot, jednakże Ślizgon milczał. Przyglądał się sceptycznie rudowłosej, próbując zebrać natłaczające się myśli. - Ah, żartuję. Nie patrz tak na mnie. - rzuciła niefrasobliwie, sielsko machając przy tym ręką.

Po tym nastała chwila ciszy, która niemalże dzwoniła w uszach tamtej trójki. Nie dało się usłyszeć ni słowa, jedynie przeplatające się oddechy. Jednakże nie tylko ich. Po pomieszczeniu krążyło ledwie słyszalne echo. Gdzieś z odległych cel docierały ich spokojne, uregulowane odgłosy wydychanego powietrza. W lochach było dość sporo ludzi, jednakże żaden z nich nie ważył się odezwać. Część z nich na pewno spała, część jedynie w milczeniu przysłuchiwała się tamtej rozmowie.

- Nie mów Blaise'owi, nie może się dowiedzieć, że nic mi nie jest. - odparła poważniej niżeliby kilka chwil wcześniej. Mimo to, w jej głosie wciąż brzmiało coś ma kształt stłumionego rozbawienia, jakby to wszystko było skrywanym żartem. Te słowa jednak na dobre zatrzymały się w głowie Dracona, a on psychicznie się wyłączył. Zdawał się nie brać już udziału w tej rozmowie. Był tam tylko fizycznie, myśli zaś krążyły gdzież w oddali, skupiając się przy wątku swojego przyjaciela. - Jeśli się dowie, zapłaci wysoką cenę.

- Pansy powinna wiedzieć. Przekaż jej, że wszystko jest dobrze. - wtrąciła Granger, zwracając się w stronę zamyślonego chłopaka. - Tylko nie pozwól, by zrobiła coś głupiego. Pilnuj jej. - poprosiła go, ale mimo jej błagalnego tonu, w jej głosie dało się wyczuć lekkość, może też coś na kształt beztroski, którą ta starała się ukrywać.

- Zaraz. - zaczął nieprzytomnie, jakby chcąc wyrwać się ze stanu zupełnego otępienia. Wydawał się całkowicie zignorować słowa Granger, zatrzymując się przy tych, wypowiedzianych przez Weasley. Prośba o milczenie przy Zabinim raczej nie należała do codzienności, zwłaszcza, że Malfoy miał zupełne inne przekonania do tego, co mogło się dziać. Jednakże był w błędzie, a wtedy właśnie zaczynał zdawać sobie sprawę w jak wielkim. - Blaise nic nie wie?

- Myśli, że jestem martwa. - odparła krótko, jedynie upewniając go w nachodzącej go myśli. Draco nawet nie próbował już wyobrażać sobie sytuacji, w której postawiony został jego przyjaciel. - Jest przekonany, że mnie zabił.

- Wyjaśnij mi, co się do cholery stało. - zarządał, zwracając się do niej ostro. Znalazł się tam dla Granger, ale w tamtej sytuacji właśnie Granger okazała się osobą zupełnie nieinteresującą.

- To była jedna wielka szopka. - rzuciła wyjaśniająco, nieznacznie wznosząc kąciki ust. - Przechwycili mnie, powiedzieli, co dokładnie mam robić i uprzedzili, że choć przejaw niesubordynacji zadecyduje o życiu jego i moim. - dodała, po czym na chwilę zamilkła. Oparła skroń o salowy pręt, jakby siedząc bokiem do grubych krat. Jej wzrok był dziwnie nieobecny, skierowany gdzieś w przestrzeń, zawieszony w bezdennej otchłani. Błądziła gdzieś myślami, wydając się na nowo powracać do tamtej sytuacji. Zdawała się odtwarzać każdą kolejną chwilę, ponownie przeżywając wszystkie ówczesne emocje. Wracała do tego, rozważając, czy oby na pewno nie dało się rozegrać tego w inny sposób. Dopiero po kilku chwilach milczenia dodała krótkie podsumowanie. - Nie miałam wyboru

Mimo Wszystko | Draco MalfoyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora