17.

7K 452 1.1K
                                    

- Co ty do cholery robisz?! - głośny wrzask ostatecznie ją obudził.

Niski, męski głos drący się na pół Hogwartu spowodował u niej ból głowy. I tak czuła jakby ktoś okładał ją podręcznikiem od Historii Magii. Przeszywający ból w okolicach skroni był nie do wytrzymania.

Nie zajęło jej długo by poczuć też ogromny nacisk na swoich płucach. Zaciskające się mięśnie nie dawały jej spokoju. Oprócz tego, jej ciało było wychłodzone, a ona sama czuła dreszcze na swoich plecach. Mogło jej się zdawać, ale ubrania, które miała na sobie, były tak przesiąknięte wodą, że przyklejały jej się do skóry.

Mimo bólu, ze wszystkich sił próbowała przypomnieć sobie gdzie jest i co właściwie się z nią działo. Jednak widziała jedynie urywki sprzed sytuacji przez którą znalazła się w tym dziwnym miejscu. Widziała jak stoi nad brzegiem jeziora i nagle potem próbuje wydostać się na powierzchnię wody. Nie pamiętała jednak czy była tam sama, dlaczego znalazła się w lodowatej wodzie i co się z nią działo potem.

Rozsadzało jej głowę, a jej oddechy były ciężkie i jakby stłumione. Przeszkadzało jej to, ale nie miała bladego pojęcia dlaczego czuje się tak paskudnie.

Wtedy wiedziała tylko jedno. Coś się działo, a ona wylądowała w wodzie. Z własnej woli czy też nie, ale mogła tam umrzeć, jednak dlaczego ostatecznie leży gdzieś i ewidentnie oddycha?

W tamtej chwili musiała dowiedzieć się gdzie się znajduje i do kogo należy ten wkurzony głos. Wiedziała, że dopóki się tego nie dowie, nie może pokazać swojej przytomności. Wcisnęła więc mocniej twarz w dłonie i słuchała.

- Dlaczego sprowadziłeś tu szlamę?! - warknął podniesionym tonem. Był naprawdę zdenerwowany przez jej obecność. - Czy ty sie uważasz za pierdolonego Gryfona?!

- Nie wiedziałem, że Ślizgoni zawsze muszą zabijać lub patrzeć obojętnie na śmierć. - warknięcie na początku nie pokazywało jej jasnego właściciela głosu, ale po chwili zastanowienia była już pewna do kogo on należy. Znała go. Znała go aż chyba zbyt dobrze. Drugi głos też nie był jej obcy.

Wiedza, kto właściwie znajduje się z nią w jednym pomieszczeniu, wcale nie była satysfakcjonująca. Wręcz ją przerażała. Nic nie mogło być gorszego niż znajdowanie się niewiadomo gdzie z dwoma zdenerwowanymi Ślizgonami na pokładzie.

- Wiesz kim ona kurwa jest?! - kolejny raz odezwał się pierwszy głos. Ta rozmowa zmierzała w ciekawym kierunku, a Greace nie zamierzała się jeszcze ujawniać.

- To ta słynna ukochana Pottera. - powiedział z lekkim obrzydzeniem w głosie. Nie miał zamiaru robić za aniołka, mimo iż w tamtej sytuacji na takiego wychodził.

- Tak! Właśnie kurwa ona. - słuchać było, że miał serdecznie dość. Emocje najwyraźniej rosły jeszcze za nim ta zaczęła kontaktować.

Jasne było dla niej, że nie jest mile widziana, ale zostala tam ściągnięta przez sytuację z Błoni. Jednak zastanawiała się dlaczego akurat tam. Zawsze mogli ją zostawić, położyć na łące czy najwyżej zanieść do Skrzydła Szpitalnego. Ale nie. Ona wylądowała z jednym z dormitoriów lub w Pokoju Wspólnym Ślizgonów. Wnioskując po tym, że leżała na zdaje się skórzanej kanapie, obstawiała bardziej Pokój Wspólny.

Ale to dalej nie wyjaśniało, czemu jeden z nich zdecydował się ją tam przytargać, choć zapewne wiedział jakie będą tego konsekwencje. Wiedział kim ona jest. Wiedział, że jest szlamą. Tak samo wiedział, że to byli Ślizgoni. Wszyscy tak samo uprzedzeni jak on. Niektórzy może nawet bardziej.

- Daj spokój. - rzucił oschle, zapewne przewracając oczami ze zniecierpliwienia. - Nikt się nie dowie.

- Skąd niby taka pewność? - burknął, cięgle obwiniając go za znieważenie Slytherina. - Leży na pierdolonej kanapie w Pokoju Wspólnym Slytherinu. - dodał, kładąc duży nacisk na ostatnie słowo, przypominając drugiemu chłopakowi w jakim domu naprawdę jest. Nieświadomie przypomniał też Greace w jak beznadziejnej sytuacji się znajduje.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now