15.

8.1K 453 1K
                                    

Sunflower ciągnęła go za rękę, szybkimi krokami kierując się pod starą brzozę. Szli przez pustą przestrzeń, porośniętą jedynie trawą. Wokół nie było nikogo. Greace właśnie o to chodziło. Jak najmniej świadków i głupich młodziaków, wlepiających w nich oczy. Ostatnio tylko na tym jej zależało, na byciu niezauważalną. Żeby nikt nie zwracał na nią uwagi. Jednak nie było jej to chyba pisane. Dwójka najbardziej znanych chłopaków w szkole toczyła wokół niej jakiś spór. Grę, której zasad nie poznała. Nie rozumiała sensu ich działania. Nie rozumiała po co to robią i co chcą tym osiągnąć. Nie wiedziała też jaką rolę w tym wszystkim odgrywa ona. I właśnie tego próbowała się od nich dowiedzieć, rozpoczynać własną grę. Grę, której zasady pozna tylko ona.

Gryfon posłusznie kroczył za nią, licząc na to, że dziewczyna wreszcie z nim szczerze porozmawia. Wydawało mu się, że nie ma powodów by jej nie ufać. Ale czy napewno nie przeceniał jej dobrej strony charakteru?

Nawet się nie zorientowali, kiedy wdrapali się na znajome wzgórze. Wystarczyło już tylko kilka kroków, a oboje całkowicie zniknęli z pola widzenia nauczycieli i uczniów. W tamtym miejscu już nikt nie mógł im przeszkodzić. Było cicho, a jedyne co dało się usłyszeć to dźwięk wiatru poruszającego liśćmi pobliskich drzew. Wokół nich bowiem rozpościerał się przepiękny widok na Zakazany Las. Brzoza, pod którą zmierzali znajdowała się tuż pod granicą mrocznego lasu i Błonii. Miejsce o tyle niebezpieczne, co przepiękne.

- O czym chciałeś porozmawiać? - rzuciła niby to obojętnie, chcąc nie pokazywać zdenerwowania, które towarzyszyło jej tego dnia od rana, choć z każdą chwilą rosło. Dziewczyna oparła się plecami o drzewo i splotła ręce na piersi, oczekując na słowa Gryfona.

- Nie wiem od czego zacząć. - zaczął z lekkim skrępowaniem, drapiąc się po karku.

- Najlepiej od tego, co chciałeś mi powiedzieć. - przewróciła niecierpliwie oczami, jedynie mocniej wciskając plecy w korę brzozy. Chłopak, słysząc jej słowa, wiedział, że łatwo nie będzie. Ale obiecał sobie, że mimo wszystko z nią poważnie porozmawia. Wypuścił więc powietrze z płuc i zaczął mówić.

- Ostatnio działo się dużo. Wiem, że zawiniłem i głównie to moja wina, ale ty teraz zaczęłaś zbliżać się do Malfoy'a. Nie wiem... - przerwała mu cichym prychnięciem. Dla obojga nie był to komfortowy temat. Samo ich spotkanie nie było dla nich komfortowe, zważając na ich wcześniejsze relacje.

- Do rzeczy. - rzuciła oschle, powodując lekkie zmieszanie Pottera. Ten jednak się nie poddał i mimo jej niechęci, postanowił przejść do sedna sprawy.

- Czy ty lecisz na Malfoy'a? - wypalił bez zastanowienia. Greace zaczęła się dławić własną śliną, słysząc jego słowa. Przez chwilę myślała, że to jakiś głupi żart, jednak ton chłopaka był całkowicie poważny, pozbawiony jakichkolwiek innych emocji. Wyraz jego twarzy też nie pokazywał choć odrobiny rozbawienia. On naprawdę wierzył w wiarygodność jego stwierdzenia.

- Zgłupiałeś?! - krzyknęła z niedowierzaniem, gwałtownie odskakując od brzozy.

- Pytam serio. - rzucił tak samo wypranym głosem, dalej utrzymując poważny wyraz twarzy. On naprawdę był głupszy niż mogła podejrzewać Greace. A może po prostu widział to, czego inni jeszcze nie zauważali. To, czego nie wiedziała jeszcze sama Greace. Bądź co bądź, relacje dziewczyny ze Ślizgonem wzbudzały ogromne kontrowersje w szkole, nie tylko wśród uczniów, ale też wśród nauczycieli.

- Chyba zwariowałeś. - pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć w tępotę bruneta. Ten jednak stał nieugięty z rękoma założonymi na piersiach. Czekał tylko na jej odpowiedź. Sunflower, widząc to zaczęła spokojnie. - Harry...

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt