79.

2.6K 174 720
                                    

- Agatha? - wydusiła z siebie Sunflower, słysząc znajomy głos. Wypowiedziała jej imię z nieukrywalną ulgą. Sama zaś z niedowierzaniem wpatrywała się w szparę pomiędzy drzwiami, a framugą. Dostrzegała w ciemności lśniące tęczówki w barwie wyblakłej stali.

Przez ułamki sekund pogrążały się w kompletnej ciszy. Zupełnie jakby wsłuchiwały się w dźwięki nicości, która pochłaniała wówczas całą okolicę. Dopiero po chwili drzwi powoli się otworzyły, a wyłaniająca się zza nich ręka gwałtownie wciągnęła Greace do środka. Gdy tylko ta znalazła się wewnątrz, drzwi ponownie się za nią zatrzasnęły. Nie czekała ona na nic więcej. Wystarczyło, że znalazła się naprzeciw dziewczyny.

Niemal od razu rzuciła się na Agathę, przytulając ją. Tuliła się się do niej, mocno obejmując jej ciało ramionami. Robiła to tak, jakby nigdy więcej miała się do niej nie zbliżyć, jakby bała się, że ją straci. Nie chciała przerywać uścisku.

- Aż tak się stęskniłaś? - cicho zaśmiała się Agatha, czując jak głowa Sunflower coraz mocniej wtula się w jej bark.

- Zwyczajnie się cieszę, że nic wam nie jest. - wyjaśniła, rozumiejąc, że czas na uściski się chyba skończył. Powoli odsunęła się od swojej towarzyszki, robiąc pomiędzy nimi jakiś krok odstępu. Delikatnie podniosła podbródek, by dostrzec jej rysy twarzy lekko przykrywane przez mgłę ciemności. Od kiedy znalazła się w środku budynku, słyszała głosy i inne dźwięki dochodzące w jego wnętrza. Właśnie to napawało ją niebywałym optymizmem i dawało poczucie ulgi. Złagodziło to cały stres, który jedynie narastał od chwili, w której przeczytała niewiadomego pochodzenia list.

- U nas raczej nie jest tak niebezpiecznie. - zagadnęła Agatha, nieznacznie unosząc prawy kącik ust. - A na pewno nie bardziej niż u ciebie, siostrzyczko.

- Zaskoczyłabyś się, jak wiele łączy nasze światy. - dodała, lekko kręcąc głową na wskutek niewiedzy starszej dziewczyny.

- Nauczyła się machać patykiem i już mówi o dwóch światach. - ponownie zaśmiała się, w mroku dostrzegając drobny gest sztynki, gdy ta teatralnie przewróciła oczami.

- Śmiej się, ale taki patyk mógłby jednym ruchem zapalić wszystkie światła w domu. - zauważyła, spoglądając na siostrę wyzywająco. - Dlaczego wy w ogóle cieszycie w takich ciemnościach?

- Wyłączyli prąd w całej okolicy. - wyjaśniła krótko Agatha. Coś, co od samego początku nie tylko niepokoiło, ale też przerażało nastolatkę, okazało się mieć tak banalne wyjaśnienie. Zastanawiało ją tylko to, że sama nie mogła na owe wyjaśnienie wpaść. Strach i niewiarygodna liczba scenariuszy kłębiących się w głowie wystarczająco stłumiły jej logiczne myślenie.

- Ale latarnie wciąż działają. - zauważyła.

- Ja nie wiem o co tu chodzi. - rzuciła, nieznacznie wzruszając ramionami. - Gdyby mama nie kazała mi zejść na kolację, nawet bym nie zauważyła, że nie ma światła. - dodała, krótko wyjaśniając.

- A co tak zawzięcie robiłaś, że nie zauważyłaś iście nieistotnego braku? - zapytała z lekkim uśmiechem na dziewiętnastolatkę.

- Spałam. - odpowiedziała krótko Agatha, unosząc przy tym kąciki ust.

- No tak, czego innego miałam oczekiwać? - rzuciła, wznosząc tęczówki ku górze. Jednak nim Puchonka doczekała się jakiejkolwiek reakcji. Wokół rozbłysło jasne światło, natychmiast rozświetlając wszystkie niewidoczne dotąd elementy. Blask był tak jasny i niespodziewany, że w pierwszej chwili nie dostrzegała ona nic oprócz białej poświaty. Dopiero później obraz zaczynał normalnych barw i granic.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now