45.

3.8K 276 904
                                    

Obudziła się, od razu czując pulsujący ból głowy. Rozsadzało ją od wewnątrz. Zdawała się słyszeć irytujący pisk, który dodatkowo wzmacniał ten cholerny ból. Nie od początku wiedziała co się działo. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że kac dręczył ją przez Ognistą Whiskey, którą wlewała siebie, siedząc pod drzewem. Nie pamiętała zbyt wiele, jedynie nędzne ogólniki. Wiedziała, że tam była, a obok niej siedział Malfoy. Cała reszta była pokryta jakby gęstą mgłą. Urocze skutki zaledwie kilku chwil zapomnienia.

Jej głowę rozsadzało. Momentami naprawdę żałowała, że się obudziła, że musiała to wszystko znosić. Jednak był jedynie jeden plus tej sytuacji, bowiem wciąż nie myślała o tym, co miało ją czekać, gdy już znów się będzie skazana na kontakt z ludźmi, szczególnie w takim stanie.

W takim stanie wszystko wydawało jej się zupełnie inne niż powinno. Zapach zdawał się być zbyt ostry i podrażniał jej nozdrza. Temperatura wydawała się być wyższa niż zwykle, a i cisza była zbyt głośna. Tak samo jej pierzasta poduszka zdawała się być zrobiona z kamienia.

Delikatnie otworzyła oczy, jednak na całe szczęście wokół nie było zbytnio jasno, więc nie czuła tego oślepienia. Na moment jednak zamarła. I właśnie wtedy wszystko stało się jasne. Jej poduszka nie była miękka, bo wcale nie była poduszką, a nagim, męskim torsem. Powietrze było ciepłe, bo on sam je wydychał, a zapach ją drażnił, bo czuła perfumy.

Wtedy wszystko do niej wróciło, wyjaśniając dosłownie każdą niezgodność. Mimo upojenia alkoholowego dnia poprzedniego, przypomniała sobie rozmowę ze Ślizgonem, a właściwie kilka wypowiedzi z niej wyrwanych, jeszcze wtedy, gdy choć trochę kontaktowała.

Przez głowę przepływała ta część rozmowy, w której mówili o budzeniu się na nagim torsie. Przypominała sobie jego obietnicę, której najwyraźniej nie dotrzymał. Wszystko zdawało się być jasne, choć zaskoczyło ją to, że gdy lekko przemieściła wzrok, nie widziała tej czerni przeplatanej zielenią pełną mroku. To była żółć pomieszana z dość przytulnym wystrojem. Była we własnym łóżku, we własnym dormitorium, z półnagim Ślizgonem w łóżku. Po prostu fantastycznie.

Lekko uśmiechnęła się na myśl o propozycji Williamsa, która tak podobała się Malfoy'owi. Przeszkadzał jej tylko fakt, że zapewne pozostałe dziewczyny również spały w swoich łóżkach, a to ona miała pod sobą klatkę piersiową chłopaka, którego zdecydowanie nie powinno tam być.

Niepokojące wydało jej się też to, że w sumie to nawet nie zareagowała na obecność blondyna w jej łóżku. Żadnego krzyku, wrzasku czy próby ucieczki. Po prostu jakby go tam nie było albo wręcz przeciwnie i tylko tam być powinien. Zachowywała się zupełnie tak, jakby budziła się obok niego codziennie, jakby to była norma, nic dziwnego. Nie miała bladego pojęcia co się z nią działo, nie wiedziała co się działo z jej ciałem i umysłem, choć starała się zrzucić winę na wypity alkohol, który mógł namieszać w jej głowie. Jednak była w pełni świadoma, że okłamywała samą siebie.

Czuła się przy nim bezpiecznie. Czuła ciepło jego nagiego ciała i już wtedy wiedziała, że nie miała za złe chłopakowi, iż ten nie potrafił dotrzymywać obietnic. Wymusiła na nim, żeby przyrzekł, choć sama cieszyła się, że był perfidnym kłamcą. Nie poznawała siebie.

Najlepsze okazało się jednak to, gdy chłopak zaczął przesuwać dłonią po jej głowie. Przeczesywał jej delikatne włosy, sprawiając, że ta nie miała ochoty już się poruszać. Wpatrywała się w jego nagi tors, obserwując jak jego klatka piersiowa unosi się i opuszcza wraz z jego głębokimi, regularnymi oddechami.

Wtedy jej serce na moment stanęło. Zauważyła coś, co może i powinna zobaczyć od razu. Przestała oddychać. Z szeroko otwartymi oczami wpatrywała się w tors, który był zdecydowanie zbyt bardzo umięśniony i skórę, która była zdecydowanie zbyt ciemna. Poczuła jak jej ciało w jednej chwili się spina.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now