64.

3.7K 238 626
                                    

- Ściągaj koszulę. - poleciła Parkinson, spoglądając na Dracona ponaglająco. Wydawał się lekko zszokowany, ale mógł się tego spodziewać. Do niczego innego nie mógł jednak doprowadzić, przyprowadzając Sunflower po raz kolejny do swojego dormitorium.

Bo to właśnie zrobił. Znowu. Niemalże zaciągnął ją za sobą, nie dając jej szansy wyboru, bo dobrze wiedział jakby to się skończyło. Nawet wtedy dziewczyna wielokrotnie się sprzeciwiała oraz wrzeszczała na niego, wyzywając od najgorszych i używając wielu niecenzuranych słów.

Cierpliwie to znosił, ograniczając się jedynie do cichych odburknięć i przewracania oczami. Do czasu. W pewnym momencie po prostu nie wytrzymał. Tamtym razem to on podniósł głos. Potem już jedynie tok ciągłych zdań, choć sam zdał sobie sprawę, że trochę przegiął i zbyt wiele słów wydarło się spomiędzy jego warg. Jednak czymże były późniejsze wyrzuty sumienia w porównaniu z głuchą ciszą i brakiem sprzeciwu? Do tego bowiem udało mu się doprowadzić. Krzyki ustały, a dziewczyna zamilkła. Wszelakie sprzeciwy czy szarpaniny się zakończyły, a ta bez czty emocji ruszyła za nim.

Jednak spokój nie trwał długo. Zakończył się z chwilą, w której Zabini i Parkinson zawitali do dormitorium Malfoy'a, a ten zamknął za nimi drzwi. I to wcale nie Greace na nowo zaczęła się wydzierać. To nie ona tym razem pierwsza podniosła głos. Bowiem to Malfoy wszczął raban. Był zdenerwowany. Nawet bardzo.

Chłopak nie szczędził sobie niechlubnych wyzwisk kierowanych w stronę słynnego tatuażysty, który zdążył już wykonać dwie dobrze znane im prace. Jednak czy były tylko dwie? Mimo ich ograniczonej wiedzy, był świadom do czego dopuścił się Williams. Dobrze wiedział o co go oskarżał. A przynajmniej podejrzewał. Nie mógł wiedzieć jak powstał napis zdobiący dolną partię pleców Puchonki i zapewne w najbliższym czasie dowiedzieć się tego nie mógł. Zapewne bardzo emocjonalna historia nie była niczym, na co miała ochotę dziewczyna, szczególnie w tak trudnym dla niej czasie.

Dracon nie stronił także od komentarzy o stanie psychicznym pewnego czarnookiego chłopaka. Był wściekły. Najlepsze było jednak to, że Greace wciąż nie wyjawiła mu szczegółów, a dwójka Śligonów wciąż do końca nie wiedziała o co się rozchodziło w tym harmiderze.

Ale do tamtej pory zdążył już ochłonąć. Zniwelował nadmierne emocje, uspokajając się. Późniejsze chwile wyjaśnień doprowadziły go właśnie do tego miejsca, do momentu, w którym Pansy wydała mu jasne polecenie. Chłopak westchnął cicho, zabierając się do rozpinania drobnych guzików w białej koszuli. Parkinson zdawała się ukrywać lekkie podniecenie całą sytuacją. Lekkie, bo nie był to pierwszy raz, gdy musiała opatrywać rany na jego nie do końca ubranym ciele, a jednak wciąż był to Dracon. Nie dało się zaprzeczyć, że był jej obiektem westchnień już od dłuższego czasu.

Ale w tamtej sytuacji nie tylko Pansy maską obojętności przykrywała swoje prawdziwe emocje. Greace również miała sobie wiele do zarzucenia, bo nie mogła oderwać wzroku od wciąż rozsuwającego się materiału koszuli. Jednak w tym wypadku nie chodziło o sam fakt zobaczenia nagiego torsu Ślizgona, bardziej interesowało ją to, co skrywał biały bandaż owinięty wokół jego ciała. Chciała jeszcze raz zobaczyć dziesiątki blizn zdobiących jego skórę, chciała dostrzec te rany, z których sączyła się krew, chciała jeszcze raz przeczytać napis, który zdobił jego plecy, chciała widzieć te podobieństwo, które aż gromadziło łzy w jej oczach.

Ten temat był bardzo bolesny, dodatkowo otoczony całą sytuacją z Malfoy'em. Tego ostatnimi czasy po prostu było zbyt dużo. Nie potrafiła nad tym wszystkim zapanować. Zbyt wiele w zbyt krótkim czasie opadło na jej barki. Nie wystarczyło jej własnych problemów, a została także włączona do jakiejś tajnej konspiracji tej trójki Ślizgonów. To było dodatkowe dowalenie do tej sytuacji. Była w nowej sytuacji, zupełnie sobie nieznanej. Nie potrafiła się w tym odnaleźć, a próba zniesienia wielu problemów w tamtym okresie była dlatego jeszcze trudniejsza. W zupełnie innym środowisku czuła nie bezbronnie, zupełnie jakby w tamtym miejscu wszystko było kilka razy trudniejsze.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now