5.

15.3K 748 1.2K
                                    

Czas poświęcony na Eliksiry skończył się. Uczniowie wreszcie mogli odsapnąć po całej lekcji uważania nawet na nieregularny oddech. Snape mógł przyczepić się do każdego o wszystko co jest tylko możliwe. Jedynie Ślizgoni nie musieli obawiać się, że za chwilę zostaną zabici przez własnego nauczyciela. Mieli taki przywilej, ale dalej, większa część domu węża obawiała się tego bladego psychopaty.

Draco jednym machnięciem różdżki ogarnął cały syf, panujący na jego stanowisku. Ten perfekcjonista potrafił jedynie pracować w porządku. Zawsze wszystko musiał mieć poukładane. Zawsze chciał pracować w idealnej harmonii. Płynne i pewne ruchy współgrały ze skupieniem na jego twarzy. Bałagan na jego stanowisku był kontrastem chłopaka. Wybuchowy, ale jednak skupiony i perfekcjonalny naprzeciw chaosowi. Te wszystskie rozsypane składniki, rozlana woda i rozbity moździerz to codzienność blondyna, bo jego najlepszym przyjacielem był chyba największy bałaganiarz w szkole - Zabini.

Ten czarnoskóry chłopak potrafił zrobić syf wszędzie. Żył w jednej wielkiej stercie śmieci. Jednak bałaganiarstwo nie przeszkadzało mu w zdobywaniu serc kobiet. Nikt nie widział w nim podrywacza, choć był uważany za jednego z najprzystojnieszych chłopaków w Hogwarcie. Był człowiekiem takim, za jakiego uważano Malfoy'a. Spał już z każdą możliwą dziewczyną w Slytherinie, a i na tym nie skończył.

Był przeciwieństwem blondyna. Jedyne co się zgadzało to czysta krew. Jeden paranoiczny perfekcjonista, drugi bałaganiarz jakich mało. Jeden zamknięty w sobie i z dobrą średnią, drugi gwałtowny oraz nachalny i ledwo zdaje z roku na rok. Jeden z mleczną cerą, drugi czarnoskóry. Jeden cichy, uważany za największego kobieciarza w szkole, drugi zaliczył pół szkoły, a uważany za spokojnego kolegę psychopaty. Kto by pomyślał, że oni mogą się przyjaźnić.

Bycie prefektem spadło na Malfoy'a niczym gwiazda z nieba. Do tej pory mieszkał w stercie śmieci razem z tym Ślizgonem. Jego cierpliwość była wiele razy na granicy możliwości. Kilka razy wybuchł, ale był ignorowany. Zamiast codziennych krzyków, że znowu wpadł na stertę brudnych koszul czarnoskórego, mógł codziennie rano budzić się w pustym, czystym i cichym dormitorium prefekta.

Wszyscy widzieli w nim inną osobę, a on przestał im wmawiać, że jest inaczej. Jego przyjaciel też chyba uważał go za większego podrywacza od siebie.

Pozostali uczniowie widzieli w Ślizgonach bandę nieogarów i podlizusów. Byli postrzegani jako najwredniejsze i najpodlejsze istoty na ziemi, nieposiadające uczuć i jakichkolwiek innych emocji niż chęć wyżycia się na słabszych. Widzieli tak ich wszyscy oprócz ich samych. Mieli poczucie wyższości nad innymi, było to wręcz paranoiczne uważanie się za lepszych. Idea czystości krwi była im wpajana od dziecka, więc to nie była do końca ich wina. Jednak nie można ich całkiem wybielić. Byli dupkami i nie tolerowali Gryfonów i to właśnie ich obrali sobie za główny cel gnębienia.

Ślizgoni i Gryfoni prowadzili konflikt od początku Hogwartu, a teraz, gdy nadchodzi wojna, a w szkole jest Harry, ich kłótnie się cięgle pogłębiały i zachodziły coraz dalej. Parę dni temu pewien okularnik prawie oberwał Zaklęciem Niewybaczalnym, którego zielona smuga wysunęła się zza rogu. Gdy Harry w ostatnim momencie przyległ do ściany i pobiegł z wyciągniętą różdżką w tamtą stronę, nie kogo tam nie znalazł. Chociaż jedno w tym wszystkim było pewne, był to Ślizgon, wręcz napewno syn Śmierciożerców. Ale tu już sprawa się skomplikowała, zdecydowana większość rodziców uczniów z domu węża była sługami Czarnego Pana.

Malfoy wziął swój podręcznik i schował go do czarnej torby. Przerzucił ją przez ramię, po czym obejrzał swoje ogarnięte stanowisko i porównał je z ławką obok. Różnica była ogromna. Zobaczył jak Snape wychodzi szybkim krokiem z klasy, trzymając dłoń na lewym przedramieniu. Przecież niedawno skończyło się spotkanie, a on znowu ma tam być? Czarny Pan coś planuje, a on nie wie o tym za dużo. Na twarzy nauczyciela malował się wyraz bólu. Możliwe, że był wzywany jeszcze podczas zajęć i musiał zatrzymać ten ból dla siebie.

Mimo Wszystko | Draco MalfoyWhere stories live. Discover now