Rozdział zero.

2.5K 90 6
                                    

Zawsze się zastanawiałam, co czują ludzie, którzy wybudzili się ze śpiączki i niczego, nie pamiętają. Jak się czują, kiedy widzą otaczające je osoby i nie mają pojęcia, kim one są?

Czy czują jakby, narodzili się na nowo? A może wręcz przeciwnie, czują się, jakby umierali?
Jakie to uczucie wybudzić się z trwającej kilka miesięcy drzemki i niczego nie pamiętać?
Cóż. Ja już nie muszę się nad tym zastanawiać. Gdyż na własnej skórze przekonałam się, jak to jest. I powiem jedno. Jest naprawdę do dupy.

Z tego, co powiedział mi lekarz, to i tak miałam dużo szczęścia. Pamiętam swoich rodziców, moją siostrę oraz przyjaciółkę Laurę. Pamiętam też, gdzie mieszkam oraz ile mam lat. Więc chyba nie jest ze mną aż tak źle. Jednak, jeśli chodzi o całą resztę, to niestety nie jest już tak kolorowo.

Poza tymi małymi szczegółami nie pamiętam totalnie nic.
Nie wiem, jaką jestem osobą, co lubię robić, co jeść. Kompletnie nic.

Pan Witkowski, jak i Panie pielęgniarki mówią, że powinnam się cieszyć. W końcu dostałam drugą szansę. Mogę zacząć wszystko od nowa z czystą kartą.
Nie wiem, czy jest się tu z czego cieszyć. Przecież ja kompletnie nie znam siebie. W środku jestem kompletnie pusta. Tak naprawdę, to czuję się jak manekin. Po prostu jestem. I nic poza tym.

Odkąd się wybudziłam, moi rodzice przychodzą do mnie praktycznie codziennie. Moja siostra z kolei była u mnie może ze dwa razy. Chyba zbytnio za mną nie przepada. Za to Laura, podobnie jak moi rodzice, przychodzi do mnie dzień w dzień. Widać, że bardzo się tym wszystkim przejęła. Poza tą garstką nikt inny mnie nie odwiedza. Mimo to nie ubolewam nad tym za bardzo.
Wolę taką garstkę osób, niż tłum ludzi, który byłby dla mnie zupełnie obcy.

Jeśli chodzi o szpital, to cóż. Można powiedzieć, że stał się moim drugim domem. Mimo że pierwszego w ogóle nie pamiętam. W końcu spędziłam tu prawie rok. Co prawda większość czasu byłam w śpiączce, no ale to i tak się przecież liczy.

Zapewne każdy normalny człowiek na moim miejscu, cieszyłby się z faktu, że po tak długim czasie w końcu może wrócić do domu. Jednak ja chyba nie należę do tych osób, gdyż kompletnie nie sprawia mi to radości. Wręcz przeciwnie, jestem przerażona i to bardzo.
Jedynymi osobami, które się z tego cieszą, są moi rodzice oraz Laura. Z drugiej strony, się im nie dziwię. Prawie rok nie było mnie w domu. Zapewne wyczekiwali tego dnia z niecierpliwością.

Jednak ja nie czuję się jeszcze gotowa na to, aby wrócić do domu. Wolałabym jeszcze zostać tutaj, w szpitalu. Co prawda, jedzenie tutaj nie należy do najlepszych, ale sto razy bardziej wolę to, niż ten stres związany z powrotem do domu.

— Tak się cieszę! - piszczy radośnie moja rodzicielka, która właśnie odebrała mój wypis. Cóż, ja niestety nie podzielam tej radości. Wręcz przeciwnie, jestem załamana.

Naprawdę bardziej przeraża mnie fakt, że muszę wrócić do domu niż to, że od teraz będę musiała brać jakieś leki.
Gdybym tylko miała możliwość, od razu zostałabym w szpitalu na kolejne kilka miesięcy. Niby nie mam się czego bać, w końcu wracam do domu, do swojej rodziny.
Tyle że ja przecież tak naprawdę jej nie znam, nic o niej nie wiem i tym bardziej, nie znam siebie. Oni z kolei wiedzą o mnie wszystko, wiedzą, jaka byłam, co lubiłam robić.

Jak widać, nie rozumieją tego, albo po prostu nie dopuszczają do siebie myśli, że mnie to przeraża. Dla nich liczy się tylko to, że w końcu wychodzę i mogą zabrać mnie do domu.
Jak widać, nie mam w tej kwestii nic do gadania.

— Nawet Zuza nie wiesz, jak długo czekaliśmy z tatą na ten dzień. - mówi w dalszym ciągu podekscytowana, gdy wsiadamy do samochodu.

— Domyślam się. - uśmiecham się lekko. Bo tylko to jestem w stanie zrobić.

Tajemnica // Zakończone Where stories live. Discover now