Część 87. Kwiecień 1944. Wicia

171 29 11
                                    

Tamtego popołudnia, kiedy przyjeżdża porucznik Richter z gestapo, bawię się w salonie. Przerysowuję obrazki z książki z baśniami braci Grimm do mojego zeszytu. Jestem z siebie bardzo dumna, bo naprawdę ładnie mi to wychodzi.

Nie widzę nic złego w wizycie kolejnego oficera w Niewiadowie. Stryj podejmuje gościa herbatą. Nikt mnie nie wyprasza, więc nie przerywam rysowania.

Do salonu wchodzi matka i Helena. Rozmawiają w czwórkę niezbyt długo, nie zwracam na nich większej uwagi, a potem porucznik Richter i Helena wychodzą. Przez okno obserwuję, jak moja najstarsza siostra wsiada do samochodu oficera, któremu towarzyszą jeszcze dwaj mężczyźni ubrani po cywilnego. Czyżby Helena wracała do Lublina? Czuję się ogromnie zawiedziona, że zapomniała się ze mną pożegnać.

Matka wraca do salonu i wpada w istny szał. Porywa z blatu stolika jakiś przedmiot, otwiera drzwiczki pieca i zamiera, uświadamiając sobie prawdopodobnie, że przecież mamy już wiosnę i piec jest wygaszony. Dopiero wówczas rozpoznaję przedmiot. Przecież to ten sam zeszyt, który zabrałam i który potem, w niezrozumiały sposób, zniknął z mojego pokoju! Skąd wziął się z powrotem w rękach matki? Patrzę nań osłupiała, matka też na chwilę zamiera ze wzrokiem wbitym w okładkę zeszytu

- Co to jest? - odzywa się.

- Ty mi powiedz! - wybucha stryj Jan. - Co to wszystko ma znaczyć, do jasnej cholery!

- Ktoś ukradł mój pamiętnik i przekazał gestapo. Dowiem się, kto.

- Nie rozumiem. Jest twój? Nie Heleny? - dziwi się stryj, podrywając się z miejsca. - Dlaczego nie powiedziałaś Richterowi? Na Boga jedynego, Paulino! Coś ty narobiła!

- Nic – szepcze matka, jakby kuląc się w sobie. - Nie jestem głupia, Janku. Tam nic nie ma. Nic ważnego. Wyłącznie moje przemyślenia, uczucia, marzenia. Nic, co obciążałoby kogokolwiek z domowników. Ale Helena o tym nie wiedziała.

- Chciała cię chronić – podsuwa stryj, blednąc i opadając z powrotem na fotel.

- Nie było takiej potrzeby.

- Dlaczego jej nie powstrzymałaś?! - wyrzuca stryj.

- Ja... nie wiem – plącze się matka. - Może Richter faktycznie jutro ją wypuści?

- Wierzysz w to?! Musimy ją stamtąd wyciągnąć – mówi stryj. - Może Geist... Kiedy wróci?

- Do nas już nie wróci. Nie powiedział ci?

- Nie. Wspomniał tylko, że wyjeżdża.

- Wiem tylko tyle, że wezwano go do Berlina. I że po powrocie do Lublina nie planuje już wracać do Niewiadowa.

Stryj Jan wyrżnął pięścią w blat stolika, aż zadźwięczały puste filiżanki.

- Geist miał rację. Nie potrafię zapanować na własną rodziną – rzuca gorzkie słowa.

- Nie bądź dla siebie surowy. Helena jest dorosła, sama jest kowalem swego losu.

- Nie mówię o Helenie! - krzyczy stryj.

- Muszę dowiedzieć się, kto zabrał pamiętnik. To kluczowe, Janku. Ktoś w tym domu wciąż nam szkodzi. Nie może to być Tadeusz, ani Geist...

- Dlaczego? - podejmuje stryj. - Może zabrał go, zanim wyjechał.

- Tu jest plama – mówi matka i wskazuje na okładkę. - Wcześniej jej nie było. Wygląda jak...

- Krew? - podsuwa stryj i marszczy brwi.

Odruchowo chowam dłonie za plecami, ale nikt nie zwraca na mnie uwagi.

- Muszę coś sprawdzić – deklaruje matka. - W moim pokoju. Pójdziesz ze mną?

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now