Część 44. Luty 1943. Paulina

271 48 21
                                    


Widok Heleny wciąż sprawiał mi dotkliwy ból. Od tamtego wyznania o łączących ją z Gustawem miłosnych stosunkach, miała dość taktu i szacunku do siebie oraz do mnie, by ograniczyć wizyty w Niewiadowie do niezbędnego minimum.

Tamtego dnia, zanim wróciła z doktorem do Lublina, musiałyśmy porozmawiać i jej słowa znów zakuły, zabolały, zmąciły spokój, strąciły mnie w odmęty wątpliwości i wzburzenia:

- Dziewczyna pracuje w magistracie – wyjaśniła Helena. - Zdarzenie miało miejsce wczoraj wcześnie rano, weszła do jednego z gabinetów z zamiarem posprzątania. Zastała tam śpiącego oficera, ale pomyślała, że jeżeli będzie zachowywać się bardzo cicho, to go nie obudzi. Niestety, stało się inaczej, na jej widok ten oficer wpadł w furię i uderzył ją w brzuch, pomimo widocznej ciąży.

- Kalterer ci o tym opowiedział? - zapytałam podejrzliwie.

- Joachim znalazł ją wciśniętą w jakiś kąt na korytarzu, miała ostre bóle. Odesłał ją swoim samochodem do domu i zadzwonił do mnie. Nic więcej nie mógł dla niej zrobić.

- Dlaczego nie wysłał jej do szpitala? - wyraziłam zdumienie.

- Nawet w szpitalu nie uratowaliby dziecka. Było o wiele za wcześnie na poród. A Joachim nie chciał narażać się na śmieszność i gniew przełożonego.

Poczułam, jak robi mi się gorąco:

- O czym ty mówisz, Helena! Jakiego przełożonego? Kalterer ci to wmówił?

- Mamo. Wszyscy w magistacie wiedzą, że sturmbannfuhrer został wyrzucony z Niewiadowa. Sypia w biurze, o ile nie spędza nocy na libacjach lub w burdelu. Wyżywa się na każdym, kto wpadnie mu w ręce.

- To interpretacja Kalterera i.. twoja – zaprotestowałam. - Dziewczyna nie powiedziała, że Geist jej to zrobił, prawda?

- Nie, oczywiście, że nie. Była przerażona. Ale fakt, że nazajutrz rano w jej domu znalazł się Richter, mówi sam za siebie. Gdyby była w stanie utrzymać się na nogach, pewnie by ją zabrali.

- Richter szukał kogoś innego - podsuwam z przekonaniem. 

- Albo tylko chciał sprawiać takie wrażenie. W obecności trójki Niemców nie mógł tak po prostu zarządzić aresztowania ledwie żywej kobiety, która chwilę wcześniej powiła martwe dziecko. Maks nigdy by na to nie pozwolił.

- Odniosłam wrażenie, że Richter niezbyt liczył się z twoim przyjacielem, doktorem Krugerem.

- Tak czy inaczej, dziewczyna będzie musiała jak najszybciej opuścić Lublin. A sturmbannfuhrer Niewiadów. Jan tego dopilnuje - spuentowała Helena.

- Geist nigdzie nie pojedzie, nie odeślę go w takim stanie. A twoje insynuacje są wyssane z palca. Kiedy odzyska siły, z pewnością wyjaśni, co zaszło.

- Wyjaśni?! - wybuchła Helena. - Roisz sobie coś, mamo... podobnie jak roiłaś sobie z Gustawem. Jesteś kompletnie zaślepiona!

- Nie tobie to oceniać! - warczę, po czym reflektuje się i dodaje łagodniej. - Dajmy już temu spokój, Helenko. Zbyt wiele jest pomiędzy nami żalu i pretensji. Dziękuję, że przyjechałaś. Ale teraz...

- Powinnam już wracać do Lublina?

- Tak. Tak będzie lepiej.

Uśmiechnęła się ze smutkiem, wstała i wyszła. Potem widziałam jeszcze przez okno, że rozmawiała z Janem.


Kiedy doktor i Helena odjechali, był już wieczór. Podporucznik zobowiązał się odwieźć oboje do Lublina, a potem miał stawić się w koszarach. Zjedliśmy z Janem i dziewczynkami w grobowej ciszy kolację, a potem zostałam z Geistem. Zmęczona i niewyspana, niezdolna już nawet do prób analizowania rewelacji, którymi podzieliła się ze mną Helena, po prostu zwinęłam się w kłębek na drugiej stronie łóżka i zasnęłam niemal natychmiast. Obudził mnie jego głos:

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now