Helena obserwuje matkę i majora, wciąż wydaje mi się bardzo zaniepokojona. Nina tkwi z nosem w swojej książce, ale od czasu do czasu rzuca krótkie, niepewne spojrzenia w kierunku drzwi. Tylko Ewa zajmuje się Adasiem, zupełnie nie zainteresowana tym, co się dzieje, jakby konwersacja matki z majorem SS była czymś najzwyklejszym na świecie i zupełnie niegodnym uwagi.
Przysłuchuję się ich rozmowie. Znam niemiecki dobrze, dużo rozumiem, choć bywa, że mam kłopoty z ułożeniem poprawnej wypowiedzi. Przed wojną rozmawialiśmy w domu tylko po polsku, więc matka nieustająco poprawia moje błędy i czyta mi niemieckie książki, mając nadzieję, że to wpłynie na poprawność mojej mowy. Ale ja nie lubię się uczyć, nieważne, czy jest to język niemiecki czy matematyka. Lubię rysować
- Nie musimy rozmawiać, jeżeli czuje się pani zmęczona - odzywa się major.
- Dopiero co wsiedliśmy do pociągu - odpowiada matka. - Czymże miałabym czuć się zmęczona?
- Zmęczenie to stan ducha, bywa, że niezależny od podjętego wysiłku fizycznego - mówi major.
- Ma pan rację - przyznaje matka z pewnym wahaniem.
Następuje dłuższa chwila milczenia. Rozmowa chyba im się nie klei. Chcę zdjąć misiowi sukienkę, ale obawiam się ją uszkodzić. Jest taka maleńka i delikatna. Major mnie obserwuje i stara się do mnie uśmiechnąć, ale jakoś smutno mu to wychodzi.
- Dobrze zna pan Kraków? - podejmuje matka.
- Byłem tylko przejazdem. A pani?
- To moje rodzinne miasto.
- To piękne miasto. Z pewnością po wakacjach powita je pani z radością.
- Nie wyjeżdżamy na wakacje. Planujemy pozostać u rodziny do końca wojny.
- Cóż, to może oznaczać długi pobyt.
- Tak, wiem.
- Ja również mam nadzieję zostać w Lublinie na dłużej. Otrzymałem przeniesienie do tamtejszego wydziału budownictwa. Właściwie to będę jego dyrektorem.
- Gratuluję.
- To żaden awans. Przeniesiono mnie z Pragi. Rok temu zostałem niefortunnie ranny, niestety do służby czynnej już się nie nadaję.
- W takim wypadku - współczuję.
Major się uśmiecha:
- Potrafi pani robić to z wdziękiem - mówi. - Zaprzeczać samej sobie. Nie postrzegam mojego przeniesienia w kategoriach degradacji. Mam nadzieję, że Lublin okaże się spokojnym i przyjaznym miejscem. Czego i pani życzę, pani hrabino.
- Nie jestem hrabiną - mówi matka.
- Nie? - w głosie majora pobrzmiewa nuta zawodu.
- Oczywiście, że nie. Brat mojego męża jest właścicielem majątku ziemskiego, ale nie nosi arystokratycznego tytułu.
- Musiałem coś źle zrozumieć. Jak nazywa się krewny, do którego pani jedzie?
Matka waha się. Chyba niezbyt ma ochotę odpowiadać na to pytanie. Major nie spuszcza z niej wzroku.
- Johann Krauss - odpowiada wreszcie.
Major unosi brwi:
- Mam znajomego w Lublinie, który dobrze zna Johanna Kraussa. Słyszałem, że to człowiek obdarzony wielkim hartem ducha i zdolnościami, pomimo pewnych... ograniczeń.
Mąż nie był skłonny towarzyszyć pani w podróży?
Matka wygląda teraz tak, jakby nie mogła przełknąć jakiejś wyjątkowo niesmacznej potrawy:
YOU ARE READING
Duch (Zakończone)
Historical FictionRok 1942. Paulina Krauss, wskutek dramatycznych wydarzeń, zmuszona jest opuścić rodzinny Kraków i zamieszkać w wiejskim majątku szwagra. Po drodze musi skorzystać z pomocy człowieka, którego zachowanie i intencje są tyleż niejasne, co zaskakujące. C...