Część 68. Wrzesień - październik 1943. Paulina

306 43 19
                                    

Geist pojawił się na pogrzebie, może sądził, że okazuje nam w ten sposób szacunek. Po ceremonii chwilę rozmawiał z Janem, który podobnie jak ja, niczego nie dał po sobie poznać. Do mnie nie podszedł, podtrzymywałam ledwie trzymająca się na nogach Ewę. Rano Helena zadecydowała, że podamy jej morfinę, w obawie, że Ewa gotowa byłaby urządzić nad grobem jakąś rozdzierającą scenę, a nawet rzucić się w ślad za trumną. Skutkiem tego Ewa była apatyczna, senna i słaniała się na nogach.

O guziku wiedzieliśmy z Janem tylko my. Wspólnie zadecydowaliśmy, że rzucenie Geistowi tego oskarżenia w twarz mogłoby mieć tragiczne skutki dla nas wszystkich. Wbrew rozsądkowi, wciąż usiłowałam jakoś tak poskładać fakty, by zdjąć z Albrechta oczywiste podejrzenie. Ale oliwy do ognia dolewała Nina, dla której niejako sam fakt obecności Geista w domu w chwili śmierci Adasia był dowodem obciążającym.


Czas płynął wolno, lecz nieubłaganie. Mijały tygodnie, jesień na dobre zastąpiła lato, nadeszły chłodniejsze i wietrzne dni, zaczęły opadać liście z drzew. Staszek już kilkukrotnie zamierzał uprzątnąć ten szeleszczący dywan, ale za każdym razem Wicia protestowała. Tak niewiele potrzeba było, by uszczęśliwić to dziecko...

Mówiono, że zbliżająca zima zada ostateczny cios armii niemieckiej na froncie wschodnim.

A wiosną...


Geist zawsze wiedział, gdzie mnie szukać. Przyszedł do altanki od strony podjazdu, stanął na schodkach i wyciągnął do mnie dłoń w rękawiczce, w której trzymał jakiś dokument.

- Co to jest? - zapytałam oschle.

- Dokument potwierdzający aryjskość dziecka, legalnego syna pani córki i Rainera. W zaistniałej sytuacji pozwoliłem sobie wnieść poprawkę, jeśli idzie o imię... Rozumiem, że nie zmieniła pani zdania, Martin z państwem zostaje?

- Tak. Ale Ewa zadecydowała, że ślubu nie będzie.

- Słucham? - podjął niedowierzająco.

- Rainer panu nie powiedział? Ewa zdecydowała, że ślub się nie odbędzie.

- Oczywiście, huczne wesele byłoby dalece niestosowne, ale ślub musi się odbyć! - zaprotestował. - Cichy, w rodzinnym gronie. Herrgott, to absurd! Tyle starań na marne!

- Tak. Bardzo się pan postarał – przyznałam z przekąsem. - I wszystko poszło w piach. Czy raczej w gliniastą ziemię na skraju lasu.

Ściągnął brwi:

- Dziwne rzeczy pani mówi. Proszę pomówić z córką, wpłynąć na jej decyzję. Przecież kocha Rainera. Zdarzył się tragiczny wypadek, ale całe życie przed nimi. Doczekają się własnych dzieci, a póki co ten mały chłopiec, Martin, może ukoić jej ból...

- Naprawdę pan sądzi, że można wynagrodzić stratę dziecka biorąc sobie w jego miejsce inne? Ładniejsze, bardziej aryjskie?

Zawahał się. Zerknął przelotnie na Wicię, z dziwną czułością, a zaraz potem odwrócił wzrok, jakby zawstydzony tym objawem słabości. Potem stał jeszcze chwilę nieruchomo, wpatrzony w jakiś odległy punkt za domem, a ja kontemplowałam jego doskonały, aryjski profil. Jak mężczyzna tak fizycznie piękny mógł być zarazem tak bezwzględny i zły? Niczym upadły anioł, Lucyfer...


Ku mojemu przerażeniu Ewa popadała w stan, którego nie można było określić innym słowem niż obłęd. Tygodnie mijały i nic się nie zmieniało. Ewa płakała, przeklinała i mówiła od rzeczy, dzieląc się z nami swoimi niezrozumiałymi, mętnymi wizjami. Snuła się po domu rozczochrana i zaniedbana, wciąż widziała Adasia w jego ulubionych miejscach zabawy. W swoim pokoju nie pozwoliła nic zmienić – wciąż stało tam małe dziecięce łóżeczko, a wszystkie ubranka i zabawki czekały, jakby za chwilę chłopiec miał tam powrócić.

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now