Część 85. Marzec - kwiecień 1944. Wicia.

201 28 20
                                    

Tamtej nocy śpię źle. Najpierw słyszę w środku nocy kłótnię pomiędzy matką, a Ewą i marudzenie Martina. Potem jakieś odległe strzały. Nieco później znów kroki, jakieś przytłumione jęki z pokoju matki, potem znów głosy. Wreszcie wszystko cichnie, a ja nadal nie mogę usnąć. Nie pomaga ani nakrywanie się pierzyną aż po czubek głowy, ani wtulanie w miękki korpus ulubionego misia. Z pierwszym brzaskiem wstaję, zaprzestając rozpaczliwych prób zapadnięcia w sen. Przemywam twarz zimną wodą z dzbanka, przebieram się szybko, czeszę. Czuję się niemal dorosła dzięki temu, że wszystkie te czynności wykonuję sama, bez pomocy matki czy pokojówki. Matki nie ma już w pokoju obok, a Martin śpi jeszcze. Wychodzę na korytarz. Dom tonie w półmroku. Cichutko, wybierając frontowe schody, bo boczne, od śmierci Adasia, napawają mnie nieracjonalnym lękiem, schodzę do holu, a dalej, przez jadalnię, pokój kredensowy i sionkę, kieruję się do oficyny.

Tutaj, w kuchni, dzień budzi się najwcześniej. Jest ciepło, pachnie pieczonym chlebem i mlekiem. Niestety, oprócz pani Celiny, zastaję tam również Brygidę.

- Ranny ptaszek z panienki. Ledwie dzień wstaje, a panienka już na nogach. Niepodobne – komentuje wesoło pani Celina.

Patrzę na kucharkę urażona:

- Jestem coraz starsza i mam coraz więcej obowiązków – oświadczam wyniośle. - Poproszę kubek gorącego mleka z miodem.

Brygida tłumi chichot i odzywa się protekcjonalnie:

- Coraz starsza, ale nawyki ma nadal jak mała dziewczynka, ot, taka, co to od ziemi ledwo odrosła. Mleczko z miodem, ha, ha.

Zbywam złośliwą uwagę Brygidy grobowym milczeniem. Za oknem widzę fragment podwórza, trwa tam jakieś zamieszanie, uwiązany Burek ujada jak szalony. Przypominam sobie, że dziś o świcie mieli przybyć nabywcy po część naszego inwentarza.

Zasiadam naprzeciwko Brygidy, czekając na moje mleka, a wtedy ta mała diablica pochyla się ku mnie i szepcze konspiracyjnie:

- Tato był u mnie dziś w nocy. Myślał, że śpię, więc tylko pocałował mnie w czoło. Ale ja się zbudziłam i wyszłam za nim. Wiesz, kto czekał na niego na korytarzu? Twoja matka.

- Zmyślasz.

- Wcale nie. Widziałam na własne oczy.

- Przyśniło ci się.

- Wszyscy o tym mówią, że twoja mama męża szuka, a dla mojego ojca ma specjalne względy. Czy ci się to podoba, czy nie, kiedy wojna się skończy, zostaniemy siostrami. Może dzięki temu małżeństwu nie wypędzą was z Niewiadowa? - wylicza Brygida. - Mój ojciec to wielki bohater i nawet Ruskie będą się z nim liczyć.

Rzucam się przez stół i chwytam wstrętną dziewuchę za kołnierz sukienki.

- Kłamiesz! Tak nigdy się nie stanie! Przenigdy!

- Panienki, panienki – interweniuje pani Celina. - Co to za zachowanie? Młodym damom nie przystoi.

Reflektuję się. Szybko wypijam podane mleko, parząc sobie język i podniebienie, ale mam teraz ważniejsze sprawy. Jest tylko jeden sposób, by dowiedzieć się, czy matka nadal widuje się z panem Solmanem. Wiem, jaki.

Moja matka pisze pamiętnik. Sama mi o tym powiedziała, kiedy przyjechaliśmy do Niewiadowa, a potem widywałam nie raz, jak ukradkiem coś w nim zapisywała, a potem chowała pomiędzy szuflady, zmyślnie przymocowując do dna jednej z nich. Wiem, czemu służy pamiętnik. Sekretnym zwierzeniom. Tak, niewątpliwie matka nie życzy sobie, aby ktokolwiek czytał te zapiski. Ale ta kwestia jest zbyt ważna, by pozostawiać sprawy swojemu biegowi.

Duch (Zakończone)Where stories live. Discover now