Rozdział 22.1

1.4K 155 19
                                    

DIARA

Niektóre istoty miały tę zdolność do przewiercania kogoś wzrokiem na wskroś. Dotychczas znałam osobiście trzy z nich, ale tylko do jednej ostatecznie przywykłam. Razer Avery patrzył na mnie w ten sposób, odkąd go poznałam, ale to nie zawsze zwiastowało kłopoty. Jego przejrzyste oczy po prostu sprawiały wrażenie, jakby wwiercały się w moją duszę. Niestety spojrzenie Addison Wheeler i mojego ojca miało już zupełnie inne znaczenie.

A więc kiedy dzisiejszego ranka drogi moje i mojego ojca wreszcie się skrzyżowały, w końcu stanęłam pod ostrzałem. Stałam się zupełnie bezbronna i żaden lycan lub też wampir nie mógł mi pomóc. Owsianka smakowała metalicznie, a to wszystko przez to, że z nerwów przygryzałam policzek od wewnątrz, aż zaczął krwawić. Bez przekonania połykałam śniadanie, niepewna tego, co może, ale i nie musi, nadejść. Obliczałam rachunek prawdopodobieństwa wystarczająco wiele razy, jednak zdążyłam już zrozumieć, iż mój ojciec był nieobliczalny. Nie potrafiłam przewidzieć wszystkich jego ruchów, choć byłam biegła w te szachy.

Moja nocna eskapada, zwana też wyprawą na ratunek Razerowi, uszła uwadze rodziców. Gdyby nie Raze i jego dziwna umiejętność zakradania się do umysłów, możliwe, że tamtej nocy rodzice zauważyliby, jak wymykam się z domu, lub też zdali sobie sprawę z mojej nieobecności. A przede wszystkim – usłyszeliby odgłos zapalanego silnika. To wszystko jednak zostało stłumione przez magię, której nie rozumiałam. Wczorajsza nieobecność była usprawiedliwiona przez moją własną matkę, a mimo to stała się powodem tych dziwnych spojrzeń.

Ojciec patrzył na mnie, jakbym urwała się z choinki. Początkowo myślałam, że miałam coś na twarzy, później, że wyrosły mi rogi, a na końcu, że przez noc zamieniłam się z kimś ciałami. Nie wyglądałam na okaz zdrowia, miałam podkrążone i przekrwione oczy, ale to działało na moją korzyść – w końcu wczoraj nie czułam się najlepiej. I chociaż ojciec doskonale wiedział, co mi dolegało, Addison już nie, bo nie skontaktowałam się z nią wczoraj, a ona uznała to za zdradę majestatu lub też oznakę, że Diara Reed znów zaczęła wagarować.

A więc Addison ciągle miała mnie na celowniku, obserwując uważnie każdy mój ruch. Bynajmniej nie robiła tego w sposób subtelny, po prostu łapała każde moje spojrzenie i nie mrugała tak długo, dopóki ja tego nie zrobiłam. Przerażała mnie. Jednocześnie tak bardzo było mi jej szkoda, bo ubzdurała sobie, że dzięki temu będzie mieć mnie pod kontrolą. Miała chyba nadzieję, że ten wzrok bazyliszka sprawi, że wyśpiewam jej prawdę. Karmiłam ją w końcu tymi samymi bzdurami, co własnych rodziców.

Nagle zatęskniłam za Clair. Za Dominicą nie, bo uświadomiłam sobie – dokładnie tego samego poranka, kiedy lekceważąco łypnęła na mnie okiem – że nasze drogi nie idą już ze sobą w parze. Dominica interesowała się moją egzystencją tylko w dwóch przypadkach: kiedy widywała mnie z Liamem, a także wtedy, gdy miała do mnie jakiś interes. Nie miałam jej tego za złe, bo ja również nie zwracałam na nią uwagi. Nasza „przyjaźń" zaczęła się wypalać.

Kiedy uważało się kogoś za swojego przyjaciela, czuło się ten ogień. Spotkania nie męczyły, a napawały energią, rozmowy trwały godzinami, a wszystkie uśmiechy były prawdziwe. Ani ja, ani Dominica, nie potrzebowałyśmy już siebie nawzajem. Moje relacje z osobami, które uważałam za przyjaciół, z każdym dniem stawały się coraz bardziej napięte. Dlatego tęskniłam za Clair. Pomimo jej wad, przy niej jedynej nie czułam presji. Poświęciłam jej nawet cały wpis w swoim pamiętniku, który przeglądałam, gdy Addison wreszcie spuściła nieco z tonu, skupiając się tylko i wyłącznie na pracy domowej z matematyki.

Clair to suka, ale właściwie ją lubię. Czasem wydaje mi się, że jest tylko pustą blondynką, którą interesuje czubek własnego nosa, ale czasem tylko z nią jestem w stanie się dogadać. Zwykle zamienia ze mną parę słów i cieszę się z tego, bo właściwie nie jestem pewna, czy w ogóle interesuje ją to, co mam do powiedzenia. Tylko Clair Hovelock nie baczy jednak na to, co działo się w gimnazjum. Ruszyła do przodu i tego jej zazdroszczę.

RazerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz