Rozdział 5.2

2.3K 208 62
                                    


Ja też go lubiłam, ale tylko wtedy, gdy nie kontaktował się z moimi rodzicami, by powiedzieć im, jak sobie radzę po... tym wszystkim.

– Byłam na ostatnich zajęciach z doradztwa – powiedziałam dzielnie, kładąc torbę na fotelu obok.

– Jako jedyna pojawiasz się na wszystkich, chociaż są obowiązkowe – zaśmiał się w odpowiedzi. Wygodniej rozsiadł się na swoim krześle, które zaskrzypiało pod jego ciężarem. – Zauważyłem, że ostatnio zachowujesz się trochę inaczej.

– Inaczej?

– Straciłaś gdzieś swój wigor. Wyglądasz, jakby coś się działo.

Wszyscy nauczyciele tacy byli, jeśli ich głównym zadaniem było obserwowanie uczniów. Dlatego byli drapieżnikami. Inni gdzieś mieli to, czy na ich lekcje wchodziło się ze spuszczoną głową. Tacy, jak pan Steigerwald, atakowali, kiedy widzieli, że coś się święci.

– Wszystko jest w porządku – wypowiedziałam neutralną wiązankę, jaka przyszła mi do głowy.

– Trudno mi w to uwierzyć, Diaro – zapierał się, ale na jego twarzy wciąż widniał ten miły uśmiech.

– Ostatnio gorzej śpię. Pewnej nocy przyśnił mi się pomysł na nową książkę i teraz zarywam nocki. To nic wielkiego, prawda?

Pedagog uśmiechnął się szerzej. Jako jeden z nielicznych wiedział o tym, że aspiruję, aby zostać pisarką. W końcu to on załatwił mi przepustkę ku temu, bym nie musiała brać żadnych dodatkowych zajęć dla maturzystów w zamian za to, że chodzę na zajęcia z kreatywnego pisania. Miałam dosyć rozszerzonych przedmiotów, nawet jeśli miałam z nich same piątki. Zwyczajnie nie chciałam poświęcać więcej czasu na obowiązkowe kółka zainteresowań lub wiece.

– Brzmi interesująco. O czym piszesz? – Naprawdę był zaintrygowany, nie pytał, by pociągnąć temat i pozbawić mnie czujności.

– O... wilkołakach – powiedziałam ostrożnie. – To powieść fantasy. Wierzy pan w wilkołaki?

– Wilkołaki? – zaśmiał się nerwowo. Wstał i sięgnął po kubek z logo naszej drużyny. – Raczej nie, to tylko bujdy i mity. Smakowity kąsek dla producentów z Hollywood.

– A co pan myśli o osobach, które wierzą, że są wilkołakami? To choroba, czytałam o tym.

– Nigdy o niej nie słyszałem. – Podrapał się po brodzie, nalewając sobie świeżą porcję kawy. – Więc tym się teraz zajmujesz? Piszesz o wilkołakach?

– Chyba tak. – Wzruszyłam ramionami. – Ale może zmienię fabułę, jeszcze nie wiem.

– Bardzo cieszę się, że piszesz – usiadł z powrotem na krześle – ale myślę, że hobby nie jest warte zarywania nocek. To odbija się na twoim zdrowiu. Rozmawiałem z Addison, mówiła, że jesteś dziś bardzo cicha. Domyślam się, że teraz rozumiesz moje obawy. W końcu ja i twoi rodzice nie chcielibyśmy wrócić do punktu wyjścia.

– Nie wracamy, proszę pana. To był po prostu ciężki tydzień. Do tego wszystkiego sprawa z mężem pani Akiyamy. Proszę mnie zrozumieć, wiele się działo. Ale wszystko jest w porządku, czuję się dobrze. Zdecydowanie rozumiem pana obawy, tylko że... proszę mi wybaczyć, nie powinien pan brać słów Addison tak poważnie. Ona też miała ciężkie dni, ale to już przeszłość. Naprawdę wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Pan Steigerwald pokiwał głową ze zrozumieniem, a potem upił łyk kawy. Spuściłam wzrok na swoje dłonie, nerwowo skubiące kraniec rękawa. Nie lubiłam, gdy ktoś ciągle miał na mnie oko. Nienawidziłam bycia pod kloszem, kontroli i wtykania nosa w nie swoje sprawy. A tak się składało, że dostałam to wszystko w gratisie.

RazerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz