Rodzice lubili Liama. Znali jego rodzinę i jego samego tak długo, że pozwalali mi spędzać z nim czas. Oczywiście nadal mieliśmy uczyć się razem tylko w salonie, ale nie znaczyło to, że mu nie ufali. Mama chyba chciała, byśmy byli razem. Parę lat temu właśnie to mi zasugerowała, ojciec nie był przekonany, ale chyba zagryzłby zęby, gdybym umawiała się ze swoim przyjacielem. Wiedzieli w końcu, że Liam był porządnym chłopakiem i mogli mu ufać. Mimo to wątpiłam, by pozwolili mi jechać z nim na drugi koniec stanu, by obejrzeć jakiś tam film. Nie byłam pewna, czy czary Razera dałyby sobie z tym radę. Może mamę dałoby się jeszcze jakoś namówić, ale ojca? Nie, zdecydowanie nie. Oczami wyobraźni widziałby już pewnie, jak wracam do Riverton z dwójką dzieci i długiem na czterdzieści tysięcy, a w dodatku w starym vanie.

– Jeśli mama się nie zgodzi, obejrzę go w domu – rzucił po chwili namysłu chłopak, pocierając brodę dłonią. – Możesz wtedy do mnie wpaść i razem go obejrzymy jak dawniej. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz to robiliśmy.

– Lata świetlne temu – odrzekłam, a mój głos mimowolnie zabrzmiał niemalże melancholijnie. – To nie taki zły pomysł, dawno nic razem nie robiliśmy.

– Dawno nie rozmawialiśmy w ten sposób, Diara – podkreślił, patrząc mi prosto w oczy. – Nie zauważyłaś tego? Odkąd pojawił się Raze...

– Och, proszę, nie wracaj do tego tematu – przerwałam mu w pół zdania, a na twarz wpełzł mi grymas niezadowolenia.

– Jak mam do tego nie wracać, skoro ty ciągle widujesz się z tym chłopakiem?

Prychnęłam głośno, wstając z miejsca. Narzuciłam sobie torbę na ramię i bez słowa zaczęłam odchodzić, chociaż wiedziałam, że Liam i tak za mną pójdzie. Zniszczył moment, w którym wreszcie rozmawialiśmy tak jak dawniej. Nie chciałam, by dziewczyny słuchały naszej rozmowy, a wiedziałam, że robiły to pewnie od momentu, w którym tylko pojawiło się imię Razera. Addison miała zbyt gumowe uszy, by tłumaczyć Liamowi wszystko krok po kroku w jej obecności.

– Diara, zaczekaj! – wołał, biegnąc za mną.

Udało mi się dojść do skrzyżowania korytarzy, kiedy on wreszcie zrównał się ze mną, łapiąc mnie mocno za przedramię, by zmusić mnie do zatrzymania się.

– Proszę, porozmawiajmy...

– O czym chcesz rozmawiać, Liam? O tym, jak według ciebie Raze jest złym człowiekiem? O tym, jak bardzo go nie znasz i nie masz o nim pojęcia? Naprawdę?

Rozejrzałam się, sunąc wzrokiem po twarzach mijających nas osób. Nikt nie zwracał na nas uwagi, dzięki Bogu.

– Masz rację, nie znam go – złagodniał niczym szczeniak – ale kiedy go zobaczyłem, pomyślałem, że jest w nim coś takiego, od czego powinnaś trzymać się z daleka. Musisz mnie zrozumieć, Diara. Boję się, że ten chłopak cię skrzywdzi. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką na całym świecie i nie chcę, żebyś znowu...

– Liam, proszę. – Mój głos nie miał w sobie ani krzty energii. – Nie będzie żadnego „znowu", obiecuję ci to z ręką na sercu. Raze to tylko mój znajomy, który niedługo zniknie z mojego życia i nigdy nie wróci. Nic nas nie łączy, po prostu dobrze nam się ze sobą rozmawia. To dobry chłopak, stara się być dobry i nie zamierza mnie skrzywdzić.

– Skąd możesz to wiedzieć, skoro znasz go tak krótko. Naprawdę mu ufasz?

Byłam łatwowierna od lat. Byłam naiwna. Chyba mu ufałam. Nie w taki sposób jak swojej rodzinie czy przyjaciołom, ale byłam pewna, że gdzieś tam narodziła się jakaś nić zaufania. Obiecałam, że mu pomogę i nie pisnę słówka o tym, kim był. On obiecał mi, że mnie nie skrzywdzi. Chyba byłam zmuszona obdarzyć go zaufaniem.

RazerWhere stories live. Discover now