To nie trwało jednak długo. Liam wyszedł z klasy tylko na moment, chcąc pójść do toalety. Wybłagał przepustkę i zniknął za drzwiami. Nie było go jednak wystarczająco długo, bym zaczęła się martwić. Odliczałam sekundy do dzwonka, pakując nasze rzeczy. Nauczycielka zażartowała, że mój kolega z ławki pewnie zdążył się już utopić, a ja tylko zaśmiałam się w odpowiedzi. Miałam złe przeczucia. Wraz z dzwoniącym dzwonkiem wypadłam z klasy, narzucając na ramię torbę. Stanąwszy na korytarzu, natychmiast ujrzałam Razera i Liama, mierzących się spojrzeniami.

Nie pomyślałabym, że Raze jeszcze bardziej wtargnie do mojego świata, a jednak mu się udało. Szkoła była miejscem, w którym próbowałam się schronić. Skutek może i był marny, ale właśnie tam mogłam na moment odetchnąć od osoby, jaką był Razer Avery. Tymczasem on postanowił wleźć tutaj, jak gdyby nigdy nic. Stał w odległości jakiegoś metra od Liama, spoglądając na niego z wyższością i krzywym uśmiechem, który nie zwiastował nic miłego. Od razu pomyślałam o tym, że musiał bawić się jego umysłem. Nie wiedziałam, na ile stać chłopaka, ale jeśli nie chciał, by jego tajemnica się wydała, to musiałam coś zrobić.

Niewiele myślałam, stając pomiędzy nimi. Dopiero gdy spojrzałam Liamowi prosto w oczy, dostrzegłam, że posłał mi to spojrzenie typu „zawiodłem się". Zabolało mnie serce na widok jego zbolałej miny.

– Co on tutaj robi, Diaro? – Głos Liama po raz pierwszy był szorstki, kiedy wreszcie się odezwał.

Zewsząd zaczęli otaczać nas ludzie, a ja bałam się, że ktoś w końcu zwróci na nas uwagę. Razer naprawdę nie wyglądał jak uczeń tej szkoły. Może i był młody, a jego rysy twarzy były nieskazitelne, ale już na pierwszy rzut oka dało się rozpoznać, że było z nim coś nie halo.

– Tylko po mnie przyszedł – odparłam na jednym wdechu, robiąc krok w tył, w stronę Raze'a. – Będziemy się już zbierać, zgadamy się później, co ty na to?

– Nie jestem pewien, czy powinnaś z nim iść – stwierdził po chwili, wyciągając ku mnie dłoń. – Spójrz tylko na niego, Diaro. On sprowadzi na ciebie same kłopoty.

Odwróciłam się przez ramię, niemalże odruchowo. Skrzyżowałam spojrzenia z Razerem. Jego oczy wciąż były tak niesamowicie przejrzyste, a mimo możliwości użycia na mnie tych swoich czarów, on nic nie zrobił, jakby dawał mi wybór. Z powrotem skierowałam uwagę na Liama, patrzącego na mnie wyczekująco.

– To dobry chłopak, Liam – skłamałam mu prosto w oczy, czując, jak moje dłonie zaczynały się pocić. – Nie sprowadzi na mnie żadnych kłopotów.

– Skąd możesz to wiedzieć? Od jak dawna go znasz, co? Nic o nim nie wiesz! – kontynuował, rzucając oskarżeniami w Razera, który naparł na moje plecy, próbując mnie wyminąć.

W ostatniej chwili złapałam go za rękę. Dotychczas ograniczałam kontakt z jego dziwaczną skórą, która aż raziła mnie chłodem, ale zagryzłam szczękę i starałam się nie puścić jego dłoni.

– Liam, proszę cię – rzuciłam, trudząc się, by zabrzmieć przekonywująco. – Nie znasz Razera i nic o nim nie wiesz. Nie mów mi, z kim mam się spotykać, jeśli nie dajesz mu nawet szansy. Spodziewałam się po tobie czegoś więcej.

Chłopak otworzył szeroko usta. Chciał coś powiedzieć, ale chyba zabrakło mu słów. Albo to Razer robił mu krzywdę. Inaczej chyba nie mogłam nazwać tego, co robił. Jego lodowata dłoń parzyła mnie do tego stopnia, że całe moje ciało oblały dreszcze. Nie wytrzymałam ani chwili dłużej, puściłam jego dłoń, nadal niepewna, czy Razer przypadkiem nie rzuci się na Liama.

– Zachowujesz się, jak w gimnazjum – uznał nagle blondyn, rzucając mi oskarżające spojrzenie. – Diara, przejrzyj na oczy. Czego on w ogóle od ciebie chce?

RazerWhere stories live. Discover now