Rozdział 35

9.8K 1.3K 615
                                    

Christina siedziała i gapiła się na Olivera wielkimi oczami, będąc w takim szoku, że nie potrafiła z siebie wydusić ani słowa, co najmniej tak, jakby ktoś trafił ją Drętwotą. Chłopaka trochę zmartwiło to milczenie. Zaczął się zastanawiać, czy to dobrze, że jej o tym powiedział, czy to nie było za wiele, nawet jeśli chciał jej to wyznać już dawno temu.

- Znaczy... Nie chcę na tobie niczego wymuszać, ja... Inaczej - powiedział pospiesznie, nie chcąc od niej usłyszeć, że jeszcze nie była gotowa czy że nie czuła tego samego, bo kompletnie by się załamał. - Gdybym ci po prostu powiedział, że przez tamten cały cholerny semestr czekałem tylko na treningi i na lekcje z tob... - nie dokończył, bo Christina rzuciła mu się na szyję.

- Ja też cię kocham, głupi - wyszeptała, czując w swoim brzuchu eksplozję motyli. - I przepraszam, że w ogóle pomyślałam o tym, że to mogłoby być prawdą.

Oliver wtulał ją coraz bardziej w siebie i miał nadzieję, że mu się to wszystko nie śniło, to, na co czekał od zeszłej klasy. Przez tę krótką chwilę czuł, jakby wszystko mogłoby się mu udać, łącznie z wygraniem pucharu ot tak...

Ich uczuciową chwilę przerwały dwa radosne głosy, na których dźwięk oboje odskoczyli od siebie z zaskoczenia. Oliver od razu wiedział, z kim mieli do czynienia: bliźniacy Weasley stali obok nich i szczerzyli się jak głupi.

- Państwo Wood! - zawołał ten ze swetrem z literą F, czyli (asumowała Christina) Fred.

- Ależ my tu w niczym nie przeszkadzamy, prawda? - dorzucił (prawdopodobnie) George.

Oliver wyglądał na wyraźnie poirytowanego ich nagłym pojawieniem się i założył ręce.

- Chris, nie masz jakichś koleżanek, które mogłyby zainteresować się kolegami tutaj? - zapytał niby Christiny, ale z morderczym wzrokiem wlepionym w obu z nich. - Wtedy nie będą się przejmować nieswoimi związkami.

Christina zaczęła się śmiać - zaczęła się zastanawiać, gdzie znalazłaby się taka dziewczyna, która potrafiłaby ogarnąć choćby jednego bliźniaka i wyjść z tego wszystkiego bez szwanku. W tym samym czasie bliźniacy zaczęli udawać oburzonych.

- No wiesz co, Oliver? - powiedział Fred, łapiąc się za serce tak, jakby miał zaraz zemdleć.

- Cios prosto w serce - dodał równie poruszony George.

- Poza tym, my bez problemu możemy sami znaleźć wybranki naszego serca - powiedział Fred dumnie, zakładając ręce i udając obrażonego.

- A tu po prostu dbamy o zdrowe relacje naszego kapitana i jego doskonałe samopoczucie przed meczem - dodał niby zatroskany George, chcąc poklepać Olivera po głowie, na co ten mu nie pozwolił.

- Ja wezmę jego samopoczucie na siebie - powiedziała Christina, której już Oliver dał się objąć (nadal nie wierzył, że robiła to w prawdziwym życiu i przy prawdziwych ludziach, a nie tylko w jego snach).

- Pani prefekt? - rzucił Fred.

- No nie wiem, czy można pani ufać - dodał George.

Oliver był już wtedy naprawdę zirytowany i chciał się odgryźć, ale Christina nie pozwoliła mu się odezwać, pragnąc go szybko uspokoić.

- Zadbam o niego najlepiej, jak umiem - zadeklarowała, jeszcze bardziej wtulając się w chłopaka, a bliźniacy tylko zmierzyli ją wzrokiem, po czym sami wymienili spojrzenia.

- Będziemy obserwować - stwierdził Fred, po czym razem z Georgem zaczęli odchodzić przodem do nich, aż wreszcie zniknęli z pola widzenia.

Oliver westchnął głęboko.

- Gdyby nie ty, to chyba bym na nich krzyknął - powiedział, gdy Chris nieco się od niego odsunęła. Ona zaśmiała się krótko i ujęła jego twarz w dłonie.

- Uspokajam twoje gryfońskie zapędy.

Oliver wyszczerzył się.

- I co ja bym bez tego zrobił?

Para spędziła razem resztę dnia, a kiedy Christina wracała później do pokoju wspólnego, miała wrażenie, że leci tam jakby na jakiejś chmurce. Była w siódmym niebie i omal nie wpadł na Penelopę, która również szła w tym kierunku z innego korytarza.

- O, hej, Chris - powiedziała blondynka z uśmiechem. - Wracasz od Olivera?

- A ty od Percy'ego?

Tu Penelopa westchnęła głęboko.

- Tak... Mieliśmy... Ciekawą rozmowę - odparła Penelopa, gdy razem z Christiną stanęły przed drzwiami do pokoju wspólnego Krukonów.

- Pewien nędzarz miał kiedyś brata. Ten brat umarł, ale kiedy jeszcze żył, to nie miał brata. Kto to jest? - kołatka zadała pytanie, a zanim Penelopa w ogóle zdążyłaby się nad tym zastanowić, Chrid wypaliła radośnie:

- Nędarz był kobietą!

Drzwi się natychmiast otworzyły, a Penelopa patrzyła na przyjaciółkę wielkimi oczami.

- Wow, Chris. Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam cię aż tak szczęśliwą.

- Ja też nie - przyznała szatynka, tanecznym krokiem idąc przez pokój.

Obie dziewczyny prędko zauważyły, że wielką, niebieską kanapę i pobliskie fotele zajmowała cała drużyna Quidditcha Krukonów, która żywo o czymś dyskutowała. Najgłośniej wypowiadała się naturalnie Dalia.

- Wygrywamy to i Gryffindor wypada z gry, dlatego nie możemy tego przegrać - przekonywała swoich współzawodników, gestykulując żywo z jednego z foteli. - Hufflepuff to będzie bułka z masłem, postaramy się przy Ślizgonach i puchar jest nasz.

- Chang, lepiej żebyś złapała znicz przed Potterem - powiedział Jeremy Stretton, który siedział obok Dalii w jednym fotelu, pomimo że wokół było mnóstwo wolnego miejsca: przez to oboje byli ściśnięci obok siebie.

- Nie tak głośno, Stretton - warknął kapitan Davies, który zauważył Christinę. Ona tylko przewróciła oczami i usiadła z Penelopą w kącie pokoju.

- Tak w ogóle - zaczęła Chris, usadawiając się w brązowym fotelu - mój chłopak i moja najlepsza przyjaciółka będą niedługo grali przeciwko sobie, a jak ich oboje znam, to na śmierć i życie. Co byś zrobiła na moim miejscu?

- Szczerze to nie mam pojęcia - odparła Penelopa, siadając naprzeciwko niej. - Ale ja jestem i tak za naszymi, Chris. Założyłam się z Percym o dziesięć galeonów.

- Wiesz, między nami, to Gryfoni są naprawdę dobrzy - powiedziała szatynka konspiracyjnym tonem, jakby bojąc się, że Dalia usłyszy ją z drugiego końca pokoju.

Penelopa roześmiała się.

- Jak bardzo subiektywna jest ta opinia?

- Penelopa! - zawołała oburzona Chris, jeszcze bardziej ją rozbawiając.

- Nie no dobra, Oliver serio dobrze gra - przyznała, kiwając głową.

- Weasleyowie i Potter też, sama Dalia tak twier...

- Co twierdzę? - zapytała brunetka, znikąd pojawiając się za Chris, co ją wystraszyło.

- Matko, Dalia, zawału idzie dostać - rzuciła Chris, uderzając ją lekko w ramię, czym ta w ogóle się nie wzruszyła.

- Ponawiam pytanie, co twierdzę?

- Że Stretton jest przystojny - odparła Penelopa z szelmowskim uśmiechem, na co Dalia prychnęła.

- Weź daj spokój. Chłopak to ostatnia rzecz, której teraz potrzebuję - powiedziała głośno, po czym oparła się o fotel Chris. - Wolałabym nową miotłę tysiąc razy bardziej.

- Ze Strettonem w zestawie czy bez? - powiedziała Christina tonem, który w ogóle do niej nie pasował. Oczy Dalii zrobiły się wielkie jak dwa galeony.

- Osz ty, Deeming, co to za demon w ciebie wstąpił?

Wszystkie trzy się na to roześmiały, a Chris poczuła przyjemne uczucie w brzuchu. Wszystko wydawało się układać tak dobrze, że nie mogło nic pójść źle...

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang