Rozdział 14

9.6K 1.3K 211
                                    

Christina udała się do biblioteki, choć tak naprawdę nie miała już zadań do zrobienia - skończyła je przecież wieczór wcześniej, myśląc, że teraz będzie na randce z Troyem. Z tego też powodu dziewczyna zajęła się tym, co chyba lubiła robić najbardziej: rysowaniem. Wyciągnęła swój szkicownik, który praktycznie zawsze miała ze sobą i obok niedokończonego szkicu Dalii leżącej na ziemi zaczęła zarys kałamarza stojącego przed nią. Rysowanie zawsze ją uspokajało i pomagało zebrać myśli, a tego zdecydowanie wtedy potrzebowała.

W tym samym czasie Oliver zmierzał do biblioteki, jak poleciła mu Dalia. Widział, jak McGonagall zabierała Troya na szlaban i nie mógł się wystarczająco tym nacieszyć, choć przewidywał, że Chris mogła być z tego powodu nieźle przybita. Liczył, że ją znajdzie w tej bibliotece i jakoś ją pocieszy.

Zauważył ją niemal od razu. Siedziała niedaleko wejścia i pochłonięta była rysowaniem, kompletnie nie zwracając uwagi na to, co działo się wokół niej. Ułożywszy sobie w głowie w miarę zgrabną wymówkę, zaczął iść w jej kierunku i "przypadkiem" zrzucił książkę dwa stanowiska dalej od niej. Wtedy Chris uniosła głowę, skołowana nagłym hałasem.

- O, hej, Oliver - powiedziała z uśmiechem.

- O, cześć - odparł jej, niezręcznie podnosząc zrzuconą wcześniej książkę.

- Widzę, że dziś masz lepszy humor niż wczoraj, to dobrze - stwierdziła Krukonka, zauważywszy uśmiech na jego twarzy.

- Tak to nazwijmy... - powiedział, przypominając sobie rozmowę z poprzedniego dnia. - Mogę się dosiąść...? W sumie przyszedłem po książkę, ale skoro tu jesteś... - zapytał, wskazując na krzesło obok niej. Christina popatrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Nie, nie możesz, mój niewidzialny przyjaciel zajął to miejsce - odparła z sarkazmem, po czym odsunęła mu krzesło. - Siadaj, głupi - zaśmiała się.

- Mówiąc o wczoraj, rozmawiałaś już z Troyem? - zapytał od razu, usadawiając się obok niej. To pytanie siedziało mu w głowie całą poprzednią noc i naprawdę liczył, że nawet jeśli Troy skłamie, to Krukonka go przejrzy.

Chris westchnęła i odłożyła swój ołówek.

- Nie, nie miałam okazji - odparła, unikając wzroku chłopaka. - Zresztą, jest teraz na szlabanie u McGonagall...

Mimo że Oliver już o tym wiedział, w duchu ucieszył się jeszcze raz. Widząc jednak niezbyt zadowoloną minę Chris, postanowił prędko zmienić temat.

- Znowu rysujesz, nie chcesz zostać ilustratorką zamiast uzdrowicielem? - zapytał, wskazując na połowicznie narysowany kałamarz w jej szkicowniku.

- To tylko takie bazgroły - Chris machnęła niedbale ręką. - Rysowanie to bardziej hobby. Naprawdę wolałabym pomagać ludziom. Już to wszystko widzę: biały gabinet, mnóstwo leków i przyrządów w szafkach...

- A rodzina? - dopytał Oliver, zanim pomyślał o tym, co powiedział. Zauważając zaskoczenie malujące się na twarzy dziewczyny, dodał pospiesznie:

- Znaczy, myślisz, że... - tu przełknął ślinę - ...że na przykład wyjdziesz za Troya?

Chris spuściła wzrok na swój rysunek i uśmiechnęła się lekko, najwyraźniej się zastanawiając.

- Mówią, że nie wychodzi się za swoją pierwszą miłość, ale kto wie? Nie mówię nigdy. Bo w sumie... - tu założyła niesforny kosmyk za ucho - jaka jest szansa na to, że spodobam się komuś jeszcze?

- Co? O czym ty mówisz? - teraz to Oliver był bardziej zdziwiony z ich dwojga.

Christina westchnęła ponownie, poprawiając swojego kucyka, który najwyraźniej się rozwalił i zaczęła mówić:

- Nie chcę wyjść na cierpiętnicę czy coś takiego, ale też się nie oszukuję. Chłopcom nie podobają się takie dziewczyny jak ja, Oliver. Nie jestem ani jakoś bardzo ładna, ani pewna siebie, ani nie lubię chodzić na imprezy czy coś takiego - wymieniała Christina, odginając poszczególne palce swojej lewej dłoni. - I tak nie potrafię uwierzyć w to, że Troy się mną zainteresował.

Oliver patrzył na nią jednocześnie ze smutkem i niedowierzaniem, przyswajając jej słowa. Nie chciał dopuścić do siebie myśli, że taka dziewczyna jak Chris nie wierzyła w siebie.

Przecież gdyby ona usłyszała z jego ust, że potrzebna mu jest tylko do zadań, to całkiem by się załamała..

- O czym ty mówisz, Christina? - zapytał Gryfon. - Przecież pomagasz wszystkim i o każdego się troszczysz, i sama świetnie się uczysz, i... Jesteś wspaniałą dziewczyną i tylko głupi by tego nie zauważył - powiedział Oliver jednym cięgiem, nie rozumiejąc, skąd brał na to wszystko odwagę. Z drugiej strony pomyślał, że to, co mówił było samą prawdą i nie było się co z tym ukrywać.

Krukonka patrzyła na niego wielkimi oczami. Na moment ją po prostu zatkało i próbowała sobie przypomnieć, kto ostatnio powiedział jej coś równie miłego - nie potrafiła. Zrobiło się jej cieplej na sercu i mimowolnie uśmiechnęła się.

- Dziękuję, Oliver... - wydusiła po chwili w pewnym sensie niezręcznej, a jednocześnie przyjemnej ciszy, nie spuszczając z niego wzroku. - Nigdy mi nikt czegoś takiego nie powiedział, choć ja sądzę, że z nas dwojga to ty jesteś bardziej niesamowity, zwłaszcza z tym Quidditchem i w ogóle...

Gdy to mówiła, niesforny kosmyk jej włosów znowu zaczął wystawać, więc zdenerwowana złapała w końcu za gumkę i rozpuściła swoje włosy, po czym lekko przeczesała je różdżką, by nie były zbyt napuszone. Teraz to oczy Olivera zrobiły się tak wielkie, jak galeony.

- Chyba nigdy przez tyle lat nie widziałem cię w rozpuszczonych włosach... - przyznał, gapiąc się na dziewczynę, która teraz wyglądała zupełnie inaczej. Według niego jeszcze ładniej, niż wcześniej.

- Bo kucyki są bardziej praktyczne, choć czasem bol...

- Och, Chris, wiedziałem, że cię tu znajdę - dziewczynie przerwał głos dochodzący z wejścia do biblioteki. Zarówno ona, jak i Oliver odwrócili głowy w tamtą stronę. Chłopak westchnął głęboko.

- Troy! - zawołała dziewczyna (nie za głośno, bo była to jednak biblioteka), podnosząc się z krzesła.

- Um, to ja was zostawię... - powiedział od razu Oliver, wstając. - Idę poszukać tej książki... - dodał niezręcznie, chcąc jak najszybciej się stamtąd usunąć, by uniknąć tego okropnego uczucia kłucia w sercu.

- Jeju, w końcu stamtąd wyszedłem - powiedział Troy, nie zwracając uwagi na odchodzącego Olivera i stając tuż przy Chris.

- Kurczę, trochę głupio wyszło z tym szlabanem... - odparła Krukonka, spuszczając głowę.

Choć Wood chciał sobie oszczędzić cierpienia, nie potrafił nie przysłuchiwać się rozmowie tamtych zza jednej z pobliskich półek.

- To przecież nie twoja wina, skarbie - powiedział Troy, ujmując twarz Chris w dłonie, a schowany Oliver nie wierzył w to, jak dwulicowy był tamten chłopak. - Choć wiem, że chciałaś dziś iść do Hogsmeade, obiecuję, że jakoś to nadrobimy. Choćby teraz - dodał, łapiąc ją za ręce.

- Teraz? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- Możemy przejść się po błoniach. Chodź, chcę ci to jakoś wynagrodzić - odparł, przytulając ją do siebie. Wtedy Oliver ostatecznie odwrócił od niej wzrok.

Christina była trochę jak sparaliżowana i nie odwzajemniła uścisku. Choć zawsze lubiła, gdy Troy ją obejmował, tamtego razu czuła się jakoś nieswojo, jakby przytulał ją ktoś obcy. Przypomniało jej się, że miała z nim porozmawiać, dlatego spacer był całkiem niezłym pomysłem.

- Dobrze, chodźmy...

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodWhere stories live. Discover now