Rozdział 21

10.5K 1.4K 684
                                    

Oliver zamyślił się na moment. Ten rysunek na kartce, która wypadła, zdawał się być "nieudany", bo taki sam zaczęła jeszcze w środku... Zatem nic by się nie stało, gdyby wziął sobie jeden...?

Decyzję podjął w ułamku sekundy, bo inaczej by jej żałował. Złożył kartkę z rysunkiem i prędko wrzucił ją do swojej torby, natomiast szkicownik zamknął, po czym ruszył w kierunku gabinetu McGonagall, licząc, że jeszcze dogoni Chris.

Udało mu się. Stała przy ścianie i najwyraźniej czekała na profesorkę, która weszła do jakiejś klasy. Wykorzystując nieobecność nauczycielki, podszedł do niej, wyciągając szkicownik w jej kierunku.

- Chris, twój szkicownik ci wypadł...

Dziewczyna obróciła się, usłyszawszy jego głos i zamarła.

- Och, dzięki - powiedziała, gdy ten oddał jej notes. - Nawet nie zauważyłam, a ja bez niego jak bez ręki... - chowając go do torby, Christina wiedziała, że zaraz zrobi się czerwona, o ile już tak nie było - miała ogromną nadzieję, że Oliver nie widział jej najnowszych rysunków przedstawiających jego samego, inaczej spaliłaby się ze wstydu.

Chłopak już miał odejść, gdy na korytarz wpadł Troy.

- Chris - wydyszał, zauważając ją i kompletnie ignorując Olivera, stanął naprzeciwko niej. - Chris, przepraszam. Przepraszam cię za wszystko, co mogło cię zasmucić czy zdenerwować. Wybacz mi. Ja już nie mogę tak funkcjonować, tęsknię za tobą.

Oliver chciał oszczędzić sobie słuchania tych bzdur, zresztą jego drużyna pewnie już na niego czekała, ale z drugiej strony koniecznie chciał wiedzieć, co odpowie dziewczyna.

- Troy, ja...

- Brakuje mi ciebie, Chris - przerwał jej, na co ona pokręciła głową.

- Ja... Muszę to jeszcze przemyśleć, Troy... Ja nie wiem, czy... - ale zanim dokończyła, chłopak znowu jej przerwał:

- Udowodnię ci, że tylko na tobie mi zależy.

Wtedy Oliver już nie wytrzymał i po prostu odszedł stamtąd jak najszybciej. Niemal w tym samym momencie z klasy obok Chris wyszła McGonagall.

- Panno Deeming, idziemy - powiedziała i w ten sposób uwolniła Krukonkę od Troya.

W najbliższą sobotę wszystkie inne sprawy zeszły jednak na boczny tor, a cała szkoła - pomimo nieznośnego wiatru i ogromnej ulewy - zeszła na boisko, by obejrzeć mecz Gryffindor kontra Hufflepuff. Pogoda nie mogła być gorsza: ciemne chmury na zewnątrz dawały wrażenie, że to już noc, przez wiatr wszyscy się przekrzykiwali, żeby się usłyszeć, a przez deszcz niemal każdy wyglądał jak zmokła kura jeszcze zanim nawet dotarł na trybuny.

Wyjątkiem od tej ostatniej zasady były Christina i Dalia. Ta pierwsza rzuciła zaklęcie Impervius na ubranie swoje i przyjaciółki, przez co odrzucały wodę, zamiast nią nasiąkać. Chris trzymała też w dłoni różdżkę skierowaną w górę, która robiła za trzonek wyczarowanej przez nią przezroczystej parasolki, dodatkowo chroniąc siebie i brunetkę. Dalia uznawała to za bardziej niż genialne i miała ochotę bić pokłony przyjaciółce.

- Pierwszy raz jestem tak podekscytowana szkolnym meczem, w którym nie gram - powiedziała, gdy obie zajmowały miejsca na niebieskiej części trybun. - Flinta nienawidzę, ale to, jak wkopał Gryfonów, to złoto dla nas. W normalnych warunkach Hufflepuff nie miałby z nimi szans, ale teraz...

- Wszyscy będą przeziębieni po tym meczu, biedni... - powiedziała Chris, spoglądając ze zmartwieniem na niebo, na którym zbierało się coraz więcej ciemnych chmur, a deszcz wcale nie wyglądał, jakby miał się zakończyć.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodWhere stories live. Discover now