Rozdział 4

12.1K 1.4K 1.4K
                                    

Po jakiejś chwili światła wróciły, a pociąg ruszył ponownie. Wtedy Dalia szybko wyprowadziła Olivera na korytarz (oczywiście po kolejnych prośbach Christiny, by się nie pozabijali), by z nim porozmawiać.

- Dobra, Wood. Prosto z mostu ci to powiem. Chodzi mi o Troya - powiedziała brunetka, krzyżując ręce na piersi.

- O Troya? A co z nim? - zapytał Oliver, unosząc brwi. - Troy nie gra w drużynie, zanim zapytasz.

- Jeju, nie chodzi mi o drużynę. Ja wiem, że to ten cały twój kumpel, ale czy nie uważasz, że...On wykorzystuje Chris?

Chłopak przejechał ręką przez włosy, głęboko wzdychając.

- Czyli ty też to zauważyłaś...

- No, czyli jesteśmy po jednej stronie, Wood, bardzo dobrze - powiedziała Dalia, uderzając go w ramię. - A Christina ci się podoba, prawda?

Na te słowa oczy Olivera rozszerzyły się do granic możliwości. Wykonał krok w tył, gapiąc się na brunetkę w szoku.

- Co?

Dalia pokręciła głową.

- Oj, Wood, Wood...Wszyscy faceci są tacy sami...No daj spokój, widzę, jak na nią patrzysz już od zeszłego roku. Jestem spostrzegawczą Krukonką, wiesz.

Oliver odchrząknął niezręcznie, drapiąc się po nosie.

- Nie wiem, o czym mówisz - wymruczał, czego Dalia się spodziewała i miała na to przygotowaną swoją kontrę.

- Na przykład o tym, jak w marcu zrobiłeś się czerwieńszy niż twój strój do Quidditcha, jak na nią wpadłeś, a ona zaczęła sprawdzać, czy nic ci się nie stało. Myślałam, że zemdlejesz, jak cię dotykała po twarzy.

- Ty to pamiętasz? - spytał cicho zdumiony i nieco zawstdzony Oliver, przełknąwszy ślinę, na co Dalia wzruszyła ramionami.

- Słynę z dobrej pamięci.

Chłopak westchnął, wiedząc, że został pokonany. Krukonka miała niestety - lub stety - rację.

Od pewnego incydentu w zeszłym roku Oliver nie był w stanie przestać o niej myśleć. Zgadywał, że Dalia wiedziała, o co chodziło i nieco go to przerażało. Nie sądził, że ktokolwiek zauważył. Może kilka razy się tylko zapomniał i patrzył na nią za długo...

- A ona...wie? - zapytał niepewnie, w sumie nie będąc pewny, czy chciał znać odpowiedź.

Dziewczyna pokręciła głową.

- Według mnie nie ma pojęcia. Wzrok jej przysłania taka wielka ciemna masa, która się nazywa Troy Bladespire - jego imię i nazwisko wypowiedziała z takim obrzydzeniem, jakby nie chciała go dotknąć nawet patykiem. Zdegustowana popatrzyła na niego kątem oka.

Oliver wtedy także spojrzał w swoje lewo, gdzie za drzwiami przedziału widać było śmiejącą się Christinę, nadal opierającą się o ramię Troya i pokazującą mu swoje rysunki. Poczuł nieprzyjemne ukłucie w klatce piersiowej, ale z jakiegoś powodu nie potrafił odwrócić wzroku. Zawsze myślał, że Quidditch był jego jedyną miłością; jednak kiedy stał tam i patrzył przez tę szybę...Nie miał już takiej pewności.

Nie trzeba było być ekspertem od miłości, żeby rozumieć wzrok Olivera. Choć Dalia uważała go za śmiertelnego wroga ze względu na to, z jaką powagą oboje podchodzili do Quidditcha, a grali w przeciwnych sobie drużynach, wtedy aż zrobiło się jej go szkoda - bo sama rozumiała ten ból.

- Uwierz mi - dziewczyna przerwała krótką ciszę, która pomiędzy nimi nastała - ja...też byłam w swoim życiu w takiej sytuacji. Rozumiem cię.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodDonde viven las historias. Descúbrelo ahora