Rozdział 49

6.4K 854 631
                                    

Dedykuję _Lilarose_ przez jedno zaklęcie przez które spadłam ze schodów

~

- Sto lat, sto lat, sto lat, niech żyje, żyje nam! - zaśpiewała Dalia na całe gardło w dzień urodzin Christiny tuż nad jej uchem, wykonując przy tym dziwny taniec połączony z klaskaniem. - Wstawaj! Życie ci ucieka!

Chris uśmiechnęła się, choć jeszcze z zamkniętymi oczami. Była już przyzwyczajona do takich pobudek. Po chwili podniosła się na łóżku do pozycji siedzącej, a wtedy Dalia zmiażdżyła ją w uścisku.

- Moja mała Chris jest już duża! - zawołała radośnie brunetka, na co jej przyjaciółka przewróciła oczami. Dalia lubiła niegdyś podkreślać, że teoretycznie była starsza od Christiny o rok... A w praktyce o pięć miesięcy.

- Gratulacje, masz osiemnaście lat, jesteś legalna w magicznym i mugolskim świecie, zatem czekam, aż zostanę ciocią Dalią - powiedziała, wypuszczając ją z objęć.

- Dalia! - zawołała Christina i delikatnie uderzyła ją w ramię.

- Słuchaj no, różne rzeczy ludzie mówią o tym, gdzie ty i Wood poszliście po tej imprezie - powiedziała Dalia, unosząc ręce w geście poddania się.

- I ty przeciwko mnie? - powiedziała Chris, zrzucając z siebie niebieską kołdrę i wstając z łóżka.

- Ja zawsze za tobą - rzuciła Dalia, również wstając i obejmując ją jeszcze raz. - Chris, jestem beznadziejna w tym wszystkim, ale wiesz, wszystkiego najlepszego, żebyś została tym uzdrowicielem, żeby Wood nie był palantem i żebyś się już tak nie stresowała! - wymawiając ostatnie słowa, silna Dalia lekko potrząsnęła przyjaciółką.

- Dziękuję, Dalia - szepnęła Chris, też nie wypuszczając jej z objęć.

- To ja dziękuję za niańczenie mnie - odparła brunetka, po czym się wycofała. - A teraz zbieraj się, lecimy na śniadanie, bo tam czekają twoje prezenty i w ogóle.

- Wyrzuciłaś wszystkich z dormitorium? - zapytała Christina, zauważywszy, że nie było w środku jej pozostałych współlokatorek.

Dalia wzruszyła ramionami.

- Mam pałkę, więc z niej skorzystam - odparła jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Christina nawet tego nie skomentowała, bo w głowie stwierdziła, że nie powinna już się dziwić. Ubrała się prędko według instrukcji, rozpuściła włosy i za namową Dalii zrobiła nawet delikatny makijaż. Brunetka wręcz zaciągnęła ją do Wielkiej Sali, gdzie czekali Penelopa, Percy i Jeremy z niewielkim ciastkiem z zapaloną świeczką. Zaśpiewali jej Sto lat i choć Chris była bardzo szczęśliwa oraz wdzięczna, wzrokiem wyszukiwała wciąż Olivera, którego nie widziała nawet przy stole Gryfonów.

Z tamtego kierunku zmierzał do niej jednak ktoś inny, na kogo widok Dalia wyrwała się spod ramienia Jeremy'ego, gotowa do ataku.

- Hej, Chris... - powiedział Troy, bo to on podszedł do wyjątkowo zaskoczonej dziewczyny. Wyglądał trochę na przestraszonego, zapewne Dalią, która patrzyła na niego tak, jakby chciała go zabić wzrokiem.

- A ty czego tu chcesz, żmi... - zaczęła, ale przerwała jej Chris, zapobiegawczo wystawiając przed nią rękę:

- Dalia, spokojnie.

Troy nie wyglądał na pocieszonego, mimo to został na swoim miejscu. Odchrząknął nieznacznie i powiedział:

- Ja... Chciałem ci tylko życzyć wszystkiego najlepszego. Naprawdę. Świetnych wyników na Owutemach i w ogóle... Choć i tak je będziesz mieć.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodWhere stories live. Discover now