Rozdział 47

6.7K 852 435
                                    

- Nie patrz tak na mnie! - zawołała Dalia po tym, jak Christina przez dobrą chwilę gapiła się na nią w szoku. - I tak już się czuję głupio...

Te ostatnie słowa jakby wybudziły Chris z transu.

- Nie, nie, Dalia, po prostu... Jeju, no cieszę się strasznie! - zawołała wreszcie i przytuliła ją. - Tylko... No wiesz... Jak to się stało? - dodała już z mniejszym entuzjazmem i wycofała się nieco.

Dalia spuściła wzrok i westchnęła głęboko, jakby to wszystko było czymś smutnym, a nie radosnym.

- Sama nie wiem... - odparła po chwili. - No bo po tym przegranym meczu... Jeremy wysłał mi list. Podobno całowaliśmy się po pijaku. Ja nic z tego nie pamiętam, ale on podobno tak, Chang też to potwierdziła, a ona była trzeźwa jak niemowlę. Zrobiło się... Trochę niezręcznie.

Christina od razu się z tym zgodziła - sama poczuła dreszcz zażenowania nawet mimo tego, że ta sytuacja jej nie dotyczyła.

- No i... Tak o tym sobie pogadaliśmy... I ja go w sumie lubię, on mnie też, no to...

- To świetnie, Dalia. Życzę wam szczęścia - powiedziała Chris zachęcająco, lecz jej przyjaciółka wciąż nie wyglądała na przekonaną.

- Ale ja się nie znam na tym całym związkowaniu.

- Wszystko przyjdzie naturalnie, zobaczysz. Rób to, z czym się czujesz komfortowo i nie daj się do niczego zmusić.

- I kto to mówi - powiedziała Dalia, patrząc na Christinę z niedowierzaniem. Tamta tylko przewróciła oczami.

Przyjaciółki rozmawiały jeszcze chwilę, aż do przedziału wrócił Oliver. Zapukał przed wejściem, a gdy Dalia zobaczyła go przez szybę, od razu wstała.

- To ja już pójdę... Poszukam Jeremy'ego.

Chris uśmiechnęła się lekko, ciesząc się ze szczęścia przyjaciółki, nawet jeśli według niej niepewnego. Dalia podeszła do niego i zanim mogli się wyminąć, zamknęła mu drzwi przedziału przed nosem.

- Ej, Wood. Pamiętaj, że Chris ma niedługo urodziny - powiedziała stanowczo, licząc, że przyjaciółka ich nie słyszała. Oliver pobladł, bo przez zbliżający się mecz ze Slytherinem zupełnie o tym zapomniał. Założył jednak ręce i skłamał dumnie:

- Pamiętam.

Dalia uniosła brew, nie kupując tego ani przez moment.

- Najbardziej lubi białe lilie - dodała tylko i wreszcie ruszyła w głąb pociągu.

Podczas gdy Dalia spędzała czas ze swoim nowym chłopakiem, dla Christiny kilka kolejnych dni było wyjątkowo zabieganych. Dziewczyna powtarzała do nieubłagalnie zbliżających się Owutemów, wciąż pomagała w skrzydle, ale też zajmowała się motywowaniem Olivera, który coraz bardziej się denerwował nadchodzącym meczem finałowym.

Flint nie dawał mu zapomnieć o tym ostatnim, zresztą tak jak Eunice. Na każdym kroku posyłali Woodowi i reszcie drużyny Gryfonów wymowne spojrzenia, a inni Ślizgoni wręcz na nich syczeli. I tak już zupełnie zestresowanemu Oliverowi wcale to nie pomagało.

Po kolacji dzień przed meczem Christina złapała swojego chłopaka na korytarzu, zanim ten mógł uciec jej do wieży Gryfonów.

- Hej, mistrzu - powiedziała cicho, kładąc dłonie na jego ramionach. - Jutro twój wielki dzień, to może pójdziemy tam gdzie zawsze? - zapytała, wskazując głową w kierunku schodów prowadzących do łazienki prefektów.

I choć część Olivera chciała się zgodzić i tam biec, to druga zupełnie się nie cieszyła. Stres go zjadał na tyle, że marzył tylko o położeniu się spać, choć bał się, że mu się to nie uda.

Nie Będziesz Kruka Latać Uczył • Oliver WoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz